To już po! Wiktor Franko – znany kielecki fotografik, odebrał wczoraj nagrodę w kategorii Beauty, w ramach prestiżowego konkursu Viva! Photo Awards, a mi opowiedział o swoich wrażeniach z gali w Teatrze Wielkim w Warszawie.

REKLAMA
logo
Zwycięska fotografia Wiktora http://www.wirtualnemedia.pl/fotoreportaz/viva-photo-awards-2012/387/6190#
Wiktorze, znowu okazałeś się bezkonkurencyjny. Cieszysz się z tej nagrody?
Jasne, cieszy mnie to bardzo, choć po cichu liczyłem na wygraną w innej kategorii.
Dlaczego?

Bo to już drugi raz, kiedy zająłem pierwsze miejsce w kategorii „beauty”: udało mi się rok temu, dlatego pomyślałem sobie, że może tym razem ktoś zauważy inne moje zdjęcia. W kategoriach „portret”, albo „moda”. Ale i tak jest mi bardzo przyjemnie. To wydarzenie z pewnością bez precedensu, bo taka sytuacja – kiedy ta sama osoba rok po roku wygrywa w tej samej kategorii, wydarzyła się po raz pierwszy w ramach tego konkursu.
Jakie znaczenie ma dla ciebie ta nagroda?

Na pewno motywuje, bo to w zasadzie jedyny tak prestiżowy konkurs fotograficzny w Polsce.
Kto wręczał ci statuetkę?

Ryszard Horowitz. Wręczając, zwrócił uwagę na ten precedens o którym wspomniałem, powiedział też, że to powinno zobligować mnie do większych starań.
Przemówiłeś do ludu?

Tak. Powiedziałem o tym, że wysłałem te fotografie, ale nie wierzyłem, że uda mi się drugi raz wygrać. I podziękowałem tym, bez których to zdjęcie nie wyglądałoby tak, jak wyglądało: Ewie Żukowskiej i Monice Kozieł, które pracowały nad stylizacją modelki.
A sama gala?

Na pewno było ciekawiej, niż w zeszłym roku. Jak pierwszy raz odbierałem statuetkę, nikt nie powiedział do mnie słowa. W tym roku przynajmniej ktoś podszedł, pogratulował osobiście. Tegoroczną galę uświetniła dodatkowo wystawa fotografii Zofii Nasierowskiej: znanej portrecistki, która fotografowała gwiazdy. Wielu z jej modeli i modelek pojawiło się wczoraj w Teatrze Wielkim.
Kto na przykład?

Andrzej Gajos, Maryla Rodowicz, Olgierd Łukaszewicz… a z młodszych gwiazd widziałem Weronikę Rosati. Ja sceptycznie podchodzę do gal.
Co to znaczy?

Wczorajsze wręczenie nagród nie było po to, żeby wręczyć nagrody i cieszyć się fotografią, tylko żeby Warszawa mogła się pokazać. Dlatego po swojemu pokazałem dystans. Wiedziałem, że wszyscy będą pod krawatem i w garniturach, więc - w ramach okazania dystansu do tego wszystkiego - odebrałem statuetkę w bluzie.
…od dresu?

No takiej bawełnianej, z kapturem. Z napisem „Don’t wake me, I’m busy”.
Nurtuje mnie pytanie, czy za rok założysz spódnicę. Weźmiesz udział w konkursie?

Nie wierzę, że uda mi się wygrać po raz kolejny… ale oczywiście, wyślę zdjęcia! Jeszcze nie wiem, jakie one będą, ale sądzę, że powinienem.
Dziękuję za rozmowę!