Tomasz Kaczmarek! Emerytowany agent, socjolog z wykształcenia, z zamiłowania bokser i pływak z medalami. Obecnie poseł PiS-u, wybrany w województwie świętokrzyskim, przez nie wiadomo, jaki, lud. Prócz tego, że ciemny.
Być może były to 4332 kobiety w wieku 35-45 lat, wykształcenie średnie, zawód ekspedientka, skrycie marzące o tym, że ten Don Juan z potarganym włosem i spojrzeniem zbitego spaniela, na którymś PiSowskim wiecu też podaruje im bukiet róż owinięty perłami i cytował będzie wiersze Asnyka? Może podstarzali panowie odmiennej orientacji urzeczeni jego pięknym torsem w koszuli Armaniego, kupionej za państwowe pieniądze? Na pewno nie głosowali nań ludzie świadomi politycznie, bo przecież Tomasz - człowiek wielu talentów - tę ostatnią tworzyć zaczął z braku laku, dopiero na emeryturze. No to wygrał, został posłem, i… co? Ano właśnie.
Zaprzyjaźniona dziennikarka ze świętokrzyskiego, na pytanie, co zrobił Agent Tomek (tak w województwie nazywają go media) jako poseł powiedziała, że nic. No to sprawdziłam sama: coś się jednak znalazło. W marcu zawiadomił o popełnieniu przestępstwa przez burmistrza miasta i gminy Osiek. Chodziło o sprawę funduszu socjalnego dla nauczycieli. 20 sierpnia ujawnił „taśmy Pałysa,” słynnego posła z PSL-u, który podobno uczył przedsiębiorców, jak omijać prawo w zakresie budowania parkingów na terenach uzdrowiskowych. W sierpniu uszczęśliwił te, które nań głosowały i czytał publicznie fragmenty Biblii, pierwszy „u stóp Pani Jasnogórskiej” a drugi na mszy w Szczaworyżu (gmina Busko – Zdrój). Miesiąc później, ten prawy donosiciel i człowiek wiary głębokiej jak Bajkał, wyjechał do Warszawy i dał się sfotografować paparazzim z „Super Expressu” w trakcie publicznego picia piwa koło stacji benzynowej na Ochocie. Być może spożycie było uzasadnione, bo kilka dni wcześniej otrzymał maila z pogróżkami. „Skorzystam z tego, co mnie w wojsku nauczyli, bo taki gej jak ty pewnie nie był w woju… ustalę tylko, gdzie masz biuro poselskie i je*nę ci z rakietnicy w łeb”, napisał jego oponent. Jak nic, z PO!! ;) Dzielny agent poleciał z mailem do prokuratury i do Ewy Kopacz. Konwent Seniorów chciał mu przyznać ochronę, ale nasz bohater odmówił, w trosce o… skarb państwa.
- Nie chcę pomnażać kosztów państwa. Dziś państwo powinno koncentrować się na tych, którzy potrzebują państwowych pieniędzy najbardziej. Oczekuję ekspresowej reakcji służb, by nigdy nie doszło do politycznego mordu – powiedział wtedy (cytat za „Echo Dnia”).
Co poseł zrobił dla świętokrzyskiego? Jak pomógł i komu? Na jego stronie internetowej znalazłam trzy (sic!) interpelacje luźno związane z regionem: 29 lutego 2012 roku pytał o lokalizacje elektrowni wiatrowych w odniesieniu do regionu, potem – 29 marca - o regułę wydatkową skutkującą ograniczeniem deficytu budżetowego jednostek terytorialnych: w tym świętokrzyskiego, a 5 lipca nurtował go projekt prywatyzacji uzdrowiska w Busku-Zdroju. Do tego - kilkanaście mało znaczących interwencji. Wygląda na to, że to wszystko: największą promocją regionu jego zdaniem jest prawdopodobnie informacja na jego wallu na Facebooku, że w Kielcach mieszka przy Warszawskiej. Tomusia interesują służby specjalne i środowiska skupione wokół ścisłego "dowództwa" PiS-u i jego "mediów": Niezależnej.pl i "Gazety Polskiej", bo dobrze wie, że zagwarantuje mu to stałe miejsce przy politycznym korytku. Nie interesują go zwykli ludzie ze świętokrzyskiego, ani ich problemy. W polityce niestety pozostanie, bo jest potrzebny także PiS-owi, jako "atrakcyjna", młoda twarz, poprawiająca wizerunek ugrupowania, którego liderzy są pomarszczeni jak kora dębu Bartka. Tę samą funkcję pełni Adam Hoffman, prócz codziennej szczekaczki. No i te plotki o bukietach owiniętych perłami...
Niestety, taką mnie, czy inne brzydkie baby, interesują konkrety. Realne działania Agenta Tomka - posła PiS-u, człowieka wielu talentów i sentymentów, uwielbianego przez media i kobiety misia pysia, nie są zadowalające. Szkoda, że wybrali go sami ludzie, żeby działał w ich imieniu i za ich pieniądze. To dzięki takim jak on i jego wyborcy, województwo świętokrzyskie to nie Polska A czy B, tylko Z, jak „Zad”.