Dziki Trener podzielił nasze społeczeństwo na pół, bo powiedział to, co myśli 90% z nas. Napiszę jak to wygląda z perspektywy Prezesa Fundacji, który takie zbiórki zakłada, który puka do przeróżnych drzwi i który obserwuje ludzkie dramaty codziennie. Gotowi?
Ale zacznijmy od początku. Kim jest Michał Bodzioch, który odważył się skrytykować działania pewnej pary dotyczące zbiórki funduszy na chore dziecko?(film w całości) Michał, to Dziki Trener, posiadający rozpoznawalność i zasięgi znacznie większe niż wspomniane wyżej osoby. "Zrobił on" parze taką rozpoznawalność, jakiej nie dał żaden mecz, czy żaden program "Tap madel". Nawet ja, nie znając ani jednego ani drugiego rodzica (umówmy się, to nie są moje klimaty), dzięki Dzikiemu, dowiedziałam się kim para jest i o co tak naprawdę chodzi.
Chodzi o szmal. Jak zwykle. I patrząc na to co się zadziało, śmiem twierdzić, że Dziki wykonał kawał dobrej marketingowej roboty, bo wiecie jak skonstruowany jest nasz kraj? Nieważne jak, ważne żeby mówili. No to mówią! Historia chłopca za chwilę będzie drukowana na opakowaniach dżemu. Czy przyczyni się to do sukcesu kolejnych zbiórek jakie już zapowiada matka chłopca? O tak! I to jakiego. Także pierwsze co należy "zarzucić" Dzikiemu, to to, że odwalił kawał dobrej roboty.
Teraz, po medialnej burzy i hejcie jaki na parę się wylał (przejdę i do tego), zarzuca się Dzikiemu że wypłynął na zasięgach pary, że szukał miejsca by się rozreklamować, że jest zwykłym sku***** bo przez niego zbiórka została zablokowana. Serio? Serio.
Tak koleżanka matki dziecka pisze o Dzikim. O facecie, który bije rekordy popularności od lat, o facecie który na swoim facebooku zgromadził prawie 1.5 miliona widzów (!!)
Nie proszę pary, nie proszę Państwa, nie proszę szanownej koleżanki. Michał nie musiał ślizgać się na Państwa historii, on powiedział to, co widzi i myśli 90% społeczeństwa na temat zbiórki która się odbyła.
A teraz najlepsze. Rozłożę dla Was mechanizm tego co się zadziało na czynniki pierwsze. Otóż spójrzmy na przykład na zbiórkę dla chorej Marianny. Uwaga! Zbiórkę wsparł sam Peja. Ta zbiórka trwa od PÓŁTORA ROKU, pomimo tego, że rodzice mają nawet grupę z licytacjami którą równolegle ze zbiórką założyli. Wyprzedają tam swój majątek, korzystają z dobrych serc innych ludzi, sprzedają co mogą by zbiórka się domknęła. Nie idzie im jednak, nie poszło Peji, a ja Wam napiszę dlaczego.
Ani Peja, ani Marianna, ani jej historia, ani jej rodzice nie lądują na pudelku czyli najbardziej rozrywanym serwisie plotkarskim w Polsce. Niby nikt nie czyta, a wszyscy wiedzą o co chodzi, prawda? Bo to stamtąd przychodzi to złudne, powtarzam złudne wrażenie, że ktoś jest znany. Zadajcie sobie pytanie z czego znany? Bo to jest nasza wina, że te osoby są znane ze znania, bo były w telewizji na przykład.
W 2018 roku, w jednym z wywiadów, Karolina Korwin Piotrowska powiedziała coś takiego: "Kiedyś żeby dostać się przed kamerę, czy zostać osobą popularną, trzeba było coś sobą reprezentować. Dziś to media promują głupców, idiotów czy celebrytki, które wcześniej były prostytutkami". I to jest słabe i nie o tym ten tekst.
Fundację prowadzę od 2014 roku, od 1 grudnia mamy akcję dla dzieci z domów dziecka drobniaki na dzieciaki. Wyżebrałam niecałe 20 tysięcy złotych, na wakacje dla dzieciaków z domów dziecka, ale zakładałam, że uzbieram więcej. W między czasie zbieram na mniejsze rzeczy, leczenie stomatologiczne dla dzieci z domów dziecka, czy dom dla bezdomnej Patrycji i jej córek. O tym jak bardzo muszę się napocić nad zbiórkami opowiadam na swoim kanale Spotify (Nietypowa Prezes). Do ilu celebrytów z prośbą o pomoc pisałam, nie zliczę, ale oni mają wysyp próśb i jeszcze nie zdarzyło mi się zostać wspartą przez żadnego z nich, poza Arkadiuszem Tańculą, który na zorganizowanym przez siebie livie charytatywnym, uzbierał dla nas 8 tysięcy złotych.Tak się zdarza i nie winię za to nikogo.
Zatem, mamy na szali dwie podobne historie, bo chodzi o rodziców chorych dzieci. Jedni medialni, z zapleczem w postaci chętnych celebrytów, drudzy biedni, nieznani, stający na głowie by dziecko ratować. To zajebiście niesprawiedliwe, wiem. Wiem też, że nie pomożemy wszystkim, bo nie da się tego zrobić.
A sama zbiórka? Dlaczego została zablokowana? Nie dlatego że Dziki nagrał filmik, bo jest to obrzydliwa manipulacja, a dlatego, że regulamin zrzutki stanowi o tym, że wypłata zebranych środków powyżej 20 tysięcy złotych poprzedzona jest weryfikacją. Co więcej, zbiórka nie została założona na portalu siepomaga, bo tam takiej weryfikacji trzeba dokonać PRZED zbiórką, co mogło przedłużyć czas na jej założenie, albo było barierą na którą para nie zwróciła uwagi.
Zaproponowałam matce chłopca pomoc w zorganizowaniu licytacji, aukcji czy podobnych działań jakie wykonują rodzice Marianny, ale nie była zainteresowana taką pomocą. Dlaczego, nie wiem. Dlaczego nie skorzystano z szerokich kontaktów jakie mają rodzice chłopca też nie wiem, wreszcie nie wiem też gdzie podziały się firmy których oboje z rodziców są ambasadorami. Tam są pieniądze i to olbrzymie.
A to co powiedział Dziki. Cóż. Podpisuję się pod tym. Jako Prezes Fundacji. Osoba niby publiczna, ale niepublikowana na pudelek.pl. Nie było moim zdaniem potrzeby by zbiórkę tę zakładać, można to było zrobić inaczej. Wykorzystując to, co się medialnie wypracowało. Prosząc o pomoc SWOJE ŚRODOWISKO a nie biednych ludzi. W całej tej historii nikt nie zwrócił uwagi na to, KTO wpłaca pieniądze na zbiórkach. Ja Wam napiszę KTO. Statystycznie, wpłacającym i wspierającym zbiórki jest "szary Kowalski" klasy niższej, lub średniej, zazwyczaj człowiek, który wpłaca nie dlatego że sam ma wiele, ale dlatego, że dokładnie wie, jak to jest nie mieć nic. Czy para nie miała nic by zbiórkę zakładać? Nie sądzę.. Bo oboje posiadają olbrzymie zasoby, nad którymi wystarczyło się tylko pochylić. Sugeruję, by w przyszłości zakładać ZBIÓRKĘ PRYWATNĄ i prosić o pieniądze tam, gdzie one są, bo jak widać biedny, głupi lud szybko zweryfikował tę o której piszę. Serwis zrzutka oferuje taką opcję.