Światowy rekord w niespaniu wynosi około 11 dni. 175 godzin w tygodniu to rekord pracy polskiego lekarza. Przeciętny Polak pracuje w tygodniu ponad 40 godzin, co znacznie przekracza średnią europejską (dane Eurostatu). Inne badania pokazuję, że nikt w Unii Europejskiej nie przebywa tyle na zwolnieniach lekarskich, co my. Czy możliwe jest pracować połowę mniej i zarabiać połowę więcej, nie chorując? Ten artykuł jest odpowiedzią na to pytanie.

REKLAMA
Jednym z najczęściej omawianych tematów na coachingu jest stosunek nienawiści do swojej pracy, szefów lub fizyczne wycieńczenie związane z pracą.
Niewyspanie, huśtawka emocjonalna i przepracowanie grozi śmiercią, a w najlepszym przypadku nowotworem.
To nie jest jednak argument, który przekonywałby Polaków do zmiany nawyków. Praca przynosi pieniądze, pieniądze poczucie własnej wartości. Zwolnienie lekarskie jest natomiast jedyną znaną strategią na radzenia sobie z psychicznymi obciążeniami w pracy. Nie potrzebujemy argumentów, potrzebujemy lepszych strategii na zarabianie, budowanie poczucia własnej wartości i odpoczywanie.
Czy Wy także macie znajomych, którzy szukają porad typu „Jak się wyspać w 4 godziny” i zakrzywiają swój dzień tak, by wydłużyć go o pięć, dziesięć godzin?
A może sami należycie do osób, którzy korzystali z nagrań Binatural Beats „4 godziny snu w 40 minut”? (jeśli w tym momencie zszokowało Was to, że istnieją takie filmy na Youtube, szybka porada - to nie działa tak, jak się wydaje amatorom).
Może sami wiecznie nie macie czasu na jedzenie, spanie i tylko czasem próbujecie odmóżdżać się przy „Kiepskich” albo „Seksie w wielkim mieście”? Popijając drinka, próbujecie znieczulić się na brutalną rzeczywistość?
Welcome to polish reality!
Jesteśmy bardzo ciekawym narodem. Z jednej strony mamy kulturę, w której budujemy swoje poczucie własnej wartości na zdobywaniu, poczuciu kontroli i sprawczości, z drugiej strony, jak na kulturę indywidualistyczną, mamy spore poczucie wspólnoty i wzajemnych wpływów, jesteśmy wierni tradycji. To skutkuje przekonaniem o zależności od innych, co nie byłoby złe, gdyby nie mnóstwo narodowych ograniczających przekonań i nawyków, zwłaszcza w miejscach pracy.
Jak nie popełniać codziennego samobójstwa?
Błąd nr 1 - Przekonanie, że ilość czasu spędzonego na pracy przekłada się wprost proporcjonalnie do oczekiwanych korzyści.
Pozorna korelacja między czasem pracy a zarobkami.
Pierwszy błąd Polaków to przekonanie, że im więcej czasu spędzą w pracy, to więcej pieniędzy zarobią, to szefowie bardziej będą ich cenić, etc. Błąd!
Ilość poświęconego czasu na pracę nie idzie w parze z efektywnością i produktywnością.
Im więcej pracujesz, tym więcej ci dołożą.
Produktywność idzie w parze z inteligentnymi i skutecznymi strategiami, nie z czasem i wysiłkiem. Dodatnia korelacja między czasem poświęconym pracy a zarobkami jest pozorna.
Dobrze poznać zasadę Pareto oraz prawo Parkinsona i zacząć je stosować.
Pareto w skrócie:
20% źródeł przynosi 80% zysków.
20% zadań zabiera 80% czasu.
20% klientów daje 80% przychodów
Prawo parkinsona w pigułce:
Zadanie zabiera nam tyle czasu, ile zostało nam dane na jego realizację.
Najlepszym przykładem są studenci, którzy uczą się na sesję egzaminacyjną, czy oddają pracę zawsze niemal w ostatnim dniu wyznaczonego terminu.
Szybka rada: Znajdź 20% problemów, które w 80% psują ci życie i je wyeliminuj. Znajdź 20% przyjemnych zadań, które w 80% wpływają na Twój zysk. Daj sobie na to nie za dużo czasu - to wpłynie na Twoją motywację. Resztę obowiązków zacznij ignorować, zrezygnuj z zadań, które nie przynoszą korzyści i poświęć zaoszczędzony czas rodzinie albo spaniu.
Odpowiadając od razu na uwagi potencjalnych krytyków, co do powyższej rady (mogę później nie znaleźć czasu):
nie jest to proste, ale jest możliwe
trening czyni mistrza
trzeba używać tych technik z głową, tak jak nawigacji samochodowej
zbyt częste i nagminne stosowanie prawa Parkinsona w życiu, grozi wypaleniem zawodowym.

Błąd nr 2 - Trening bezradności
W 1967 roku Seligman i Maier zrobili eksperyment na psach, który pokazywał, jak wytrenować poczucie bezradności. Umieszczali psy w klatkach i razili je prądem. Psy najpierw próbowały z tym walczyć, unikać bodźców, ale wszelkie strategie nie przynosiły skutków. Okazało się, że po pewnym czasie biernie znosiły cierpienie, świadome braku kontroli i wpływu na sytuację.
Trening bezradności to sytuacja, w której zostaje człowiekowi odebrana kontrola, nie ma on na nic wpływu. Nawet, gdy wpływy zostaną mu przywrócone, to - podobnie jak w przypadku tresowanych psów - nie jest on w stanie „przełączyć się” na normalny tryb funkcjonowania.
Pracownik w polskiej firmie często nie ma swojego zdania lub je ukrywa, po kilku miesiącach ciągłego ignorowania, przestaje wierzyć, że ktoś chce go słuchać, bezwiednie i bez pasji wykonuje zadania, które zostają mu przydzielone. Traci poczucie swojej wyjątkowości i wartości.
Wszelkich buntowników od razu się pacyfikuje. Nie ma co się dziwić, to prawo ewolucji.
Ludzie czują się zaszczuci lub, w najlepszym przypadku, nie czują się szanowani w miejscu pracy.
Próby pozyskania przychylności przełożonych skutkują przeróżnymi technikami manipulacji. To oczywiste i normalne. Rodzi się anomia.
Wszelkie manipulacje dużo nas kosztują, bo jak wiele siły trzeba mieć, by nosić całe życie maskę?
Etatowy niewolnik ma, na przykład, takie przekonania:
„Nie powiem, co myślę, bo mnie zwolnią” (Pozbawianie się poczucia własnej wartości).
„I tak nie mam wpływu na nic” (Trening bezradności).
„Życie to praca, żeby zarobić, trzeba się narobić” (Wchodzenie w przekonanie naszych rodziców i dziadków).
Kluczowa kwestia: osoba, która weszła już w takie przekonania, z uwagi na swoje doświadczenia nie ma szansy na życie o innych standardach i jakości nowej. Taka osoba uzna ten artykuł za opowieści z mchu i paproci. Taka osoba nie będzie w stanie stworzyć swojego biznesu lub zmienić pracy, jeśli kiedyś jej przyjdzie na to ochota.
Błąd nr 3 Przekonanie, że musisz robić to, co robisz.

To jedno z najbardziej ograniczających i silnych przekonań. Księgowy pracujący 20 lat w zawodzie nie rzuci się przecież nagle wir swoich młodzieńczych pasji kucharskich i nie zacznie konkurować z Magdą Gesler.
A z drugiej strony - czemu nie? Warunkiem musi być wyjście ponad przekonanie, że z kimś konkuruje i że to, co chce zrobić jest trudne. Warunkiem jest zbudowanie przekonania, że największe ograniczenia może stać się największym zasobem. Sławna DJ Wika nie byłaby sławna, gdyby była młodym mężczyzną. Żelazna Zakonnica - Madonna Buder nie byłaby tym, kim jest, gdyby nie miała ponad 80 lat, nie byłaby zakonnicą i nie spotkała się ze sprzeciwem Watykanu.
Pracując w tej działce, w której pracuję, poznałam wiele osób lub wręcz towarzyszę takim, które są podczas takich zmian.
Czy na etacie można pracować, czując się wolnym i swobodnym?
Czy prowadząc własny biznes, można wyjechać na 2 tygodnie wakacji i niczym się nie przejmować?
Czy mając 50 lat można nauczyć się nowego zawodu/profesji?
Czy można żyć w ekskluzywnych warunkach, mając na rękę 2 tys zł?
Zdaję sobie sprawę, że najbardziej frapuje Was to ostatnie. Bo o ile przy pierwszych trzech można ponegocjować, to czwarte wydaje się skomplikowane. Odpowiedź jest prosta - zarabiać w Polsce, mieszkać na Filipinach lub innym kraju o niskich kosztach utrzymania. W tych czasach jest to bardziej wyzwaniem mentalnym niż logistycznym.

Błąd nr 4 Ingracjacja (to ładne słowo oznacza wchodzenie w tyłek i manipulację swoim wizerunkiem w celu wypracowania korzyści).
Niestety, przyznajmy szczerze - pracodawcy lubią patrzeć na pracowników jak na małe mróweczki, biegające bez przerwy w te i z powrotem, doceniając nie tyle efekty, co ogólny wizerunek „zarobienia po pachy” oraz służalczość.
To tworzy z kolei pewną normę, która powoduje, że nawet inteligentni ludzie poddają się tendencji bezsensownego biegania po biurze i roztrząsania pierdół do rangi strategicznych decyzji, które mają wpłynąć na przyszłość firmy. Sama tak robiłam, jak pracowałam na etacie. Ech.. źle mi, jak o tym myślę.
Nic nie robienie, gdy szef patrzy, budzi zakłopotanie i poczucie winy. Zgadzam się, są wyjątki, ale to właśnie wyjątki świadczą o regule.
Cudownie byłoby zaczynać pracę o 8.30, wyrabiać się z zadaniami do 13tej, a później skoczyć sobie na basen, saunę, lunch, wracać na 16tą, odpowiedzieć na świeże maile i wyjść o 17tej z uśmiechem i satysfakcją z dnia w pracy.
Niemożliwe?
Może tradycja i normy nie pozwalają, ale gdy je odrzucimy, okazuje się, że byłoby to całkiem realne i do zrobienia.
A w takich warunkach nawet seniorzy nie chcieliby odchodzić na emeryturę.
Piszę to z pełną premedytacją i głupią nadzieją, że zmienimy kiedyś tę tendencję i mentalność polskich firm i instytucji.

Błąd nr 5 Dążenie do perfekcjonizmu i przywiązanie do nawyku spełniania oczekiwań innych.
Od małego jesteśmy uczeni perfekcjonizmu. Perfekcjonizm pochłania mnóstwo czasu i zabiera siłę witalną. Gdyby dziecko chciało zacząć chodzić bez przewrotek, całe życie pozostałoby na czworakach.
Najwięcej czasu zajmuje nam nie wykonanie jakiegoś zadania, ale przygotowania do wykonania tego zadania. Przygotowania nie są złe, ale stają się tragiczne w skutkach, gdy spędzamy na nich całe życie.
Z moich obserwacji wynika, że z uwagi na oczekiwania innych, które z czasem stają się naszymi własnymi oczekiwaniami względem nas samych, popadamy w stresogenne pułapki ciągłego niezadowolenia.
To jest moment, gdy wydaje nam się, że walczymy z wiatrakami, że ktoś wciąż czegoś od nas wymaga. Prawda jest taka,że zawsze walczymy z wyobrażeniami o sobie i swoim życiu. Nie jesteśmy niewolnikami etatu, jesteśmy niewolnikami swoich emocji. Nie jesteśmy uzależnieni od innych, jesteśmy uzależnieni od swoich nawyków i przekonań.

Nie namawiam do odchodzenia z etatów, namawiam do wzięcia spraw w swoje ręce i próby dojrzałego wpływania na swoje życie. Na otwartą komunikację, ściągnięcie masek, wyznaczenie priorytetów, do życia w zgodzie ze swoimi wartościami.
Jeśli się nie powiedzie w tym miejscu, może trzeba je zmienić na inne. Nie żyjemy, by pracować, pracujemy, by żyć.
Powodzenia.
k.