
Parę dni temu Komisja Europejska zaproponowała nowe uregulowania zwiększające udział kobiet w radach nadzorczych. Rozległ się wtedy głośny rechot. Propozycja ta została potraktowana jako kolejny wybryk lewicującej Komisji Europejskiej, bogatych kobiet, bądź nawiedzonych feministek. Podobnie jest z organizowanymi od czterech lat w Warszawie Kongresami Kobiet.
REKLAMA
Mało kto dostrzega, że w Polsce istnieje i przybiera na sile ogromny ruch społeczny, którego rozmiarów i znaczenia jeszcze sobie nie uświadamiamy i nie rozumiemy. Krytycy starają się go przykryć milczeniem, bądź rechotem. To ruch społeczny kobiet, które na razie zaczynają mieć poczucie wspólnej sytuacji i losu, i rodzącej się wspólnoty interesów. A fala zainteresowania uczestnictwem w tym ruchu narasta.
W warszawskim Kongresie Kobiet z roku na rok uczestniczy coraz więcej osób, ostatnio było prawie 7500. Teraz odbywają się kongresy regionalne, o których często nie słyszymy, bo opisuje je tylko lokalna prasa. Tymczasem w październikowym spotkaniu w Poznaniu wzięło udział ponad 300 uczestniczek, a we współorganizowanym przeze mnie Kongresie Kobiet Lubelszczyzny, który odbywał się kilka dni temu, prawie 600. Liczba zainteresowanych kobiet rośnie z roku na rok: w Lublinie trzy lata temu spotkało się 100 osób, rok później 300, a teraz dwa razy więcej. Były wśród nich rolniczki, członkinie kół gospodyń miejskich, chóry śpiewacze, lokalne polityczki, społeczniczki, gospodynie domowe, kobiety nauki, matki, babcie, córki. Przyjechały z najdalszych zakątków regionu, który jest rolniczy, tradycyjny. Wybory wygrywają tam PiS i PSL, a nie lewica i liberałowie.
Kobiety czują to, co przedstawiają wyniki badań. Ekspertyzy Instytutu Spraw Publicznych wyraźnie pokazują, że kobiety stanowią tylko 9% wójtów, burmistrzów czy prezydentów miast. Są też mniejszością w samorządach (25%).
W raporcie "The Global Gender Gap Report 2012" Światowego Forum Ekonomicznego, oceniającym poziom równouprawnienia, zajmujemy 53 miejsce, za Mozambikiem, Nikaraguą i Ugandą. Dobra wiadomość jest taka, że sytuacja kobiet poprawia się, choć bardzo powoli. Według OBWE do zrównania reprezentacji kobiet i mężczyzn w krajach naszego regionu dojdzie za 50 lat.
Kobieca fala w Polsce wzbiera i nie można jej lekceważyć. Warto zastanowić się głębiej jakie ma ona polityczne i społeczne znaczenie. Ci, którzy chcą ruch ten zabić śmiechem, mogą bardzo pomylić się w swoich kalkulacjach.
