Utknąłem dziś rano w windzie - trzyosobowej, zabytkowej, której używa raptem kilka osób. Można nią bowiem dojechać tylko do trzech mieszkań. Jedno z nich jest moje - moje nowe mieszkanie, do którego wprowadziłem się wczoraj wieczorem. Pomysł wjeżdżania windą prosto do pokoju był jednym z głównych powodów, dla których zdecydowałem się tu zamieszkać. Dzś utknąłem w tej windzie między piętrami tak, że przez dwie godziny patrzyłem na drzwi czerwone ponad którymi zarysowywał się biały kontur ściany. "Ku.." - pomyślałem sobie w pewnej chwili - "umrę wpatrując się w polską flagę, jak prawdziwy bohater" .
REKLAMA
To ciekawe, co się dzieje z ludzką psychiką, kiedy jest się zamkniętym w takim pomieszczeniu. Bez możliwości wyjścia. Bez telefonu. W niedzielę rano, kiedy żadna z trzech kancelarii, które znajdują się na pierwszych dwóch piętrach nie jest otwarta, kiedy nie wiadomo, czy w budynku w ogóle ktoś jest. (Brak reakcji na sygnał alarmu sugerował, że nie). Jak ktoś był zamknięty to wie. Tym którzy nie mieli takiej okazji mogę powiedzieć tyle: nic dobrego z ludzką psychiką się nie dzieje. W szczególności łatwo wpaść w jakąś paranoję.
Wyobraziłem sobie na przykład, że przyczyną awarii jest przestarzała instalacja elektryczna. A przecież taka instalacja elektryczna może spowodować pożar. A jeżeli spowoduje pożar to ja w tej windzie spalę się żywcem. Nie pomagało to, że poprzedniej nocy czytałem Rymkiewicza ("Samuela Zborowskiego"), który do opowieści o makabrycznych śmierciach ma szczególne upodobanie.
Los mnie jednak oszczędził, bo w końcu ktoś przyszedł, zadzwonił gdzie trzeba i jeszcze przed południem byłem wolny. Byłem wolny, zapomniałem o lękach, które jeszcze chwilę temu niemal całkowicie sparaliżowały mój zdrowy rozsądek. Oczywiście myśli paranoiczne mogą się brać też z innych przyczyn, ale zamknięcie jest jedną z nich (szczególnie jeżeli ma się klaustrofobię). Będąc zamkniętymi, nie mamy wyboru. Tracimy swoją wolność. Otwartość to jest wybór, możliwość wyboru. Po schodach można iść, albo nie, ale MOŻNA. Wybór nie zawsze jest dobry, nie zawsze daje dobre rezultaty. Na przykład, kiedy wreszcie wyszedłem na zewnątrz, to zmokłem. Trzeba było się napić w domu kawy. Wybór nie powoduje jednak paranoii, raczej nie wywołuje lęków i fobii.
Może gdybym był Niemcem, to bym wyciągnął z tej nieprzyjemnej sytuacji jakieś wnioski i od jutra zaczął chodzić schodami. Ale myślę sobie, że ta winda to jest jednak piękna sprawa! Wozi mnie do mojego nowego mieszkania. Czasem się pewnie zepsuje i znowu się wtedy najem strachu, ale bez niej? Targać siaty na piątre piętro? Na piąte piętro wchodzić po pijaku? Rymkiewicz pisze, że być Polakiem, to mieć prawo do nieposłuszeństwa i ja się z nim zgadzam. Tyle, że jemu chodzi o nieposłuszeństwo względem złej i niesparwiedliwej władzy. Od siebie mogę dodać tylko tyle, że Polak powinien być nieposłuszny również przedmiotom martwym. Za zdobionymi włoską tapetą drzwiami do mojej windy jacyś szatani są na pewno czynni.
