Zrobię tu dziś coś, czego miałem nadzieję nigdy nie robić - podejmę się polemiki z posłem Brudzińskim. Miałem nadzieję tego nigdy nie robić, bo nie lubię robić rzeczy zbyt łatwych, a poziom argumentacji posła Brudzińskiego jest zazwyczaj niski, czasem bardzo niski, więc polemizować z nim to żadna sztuka. Dzisiaj powiedział on jednak coś, z czym nie zgadzam się tak dalece, że postanowiłem wyrazić swój sprzeciw. Otóż poseł Brudziński, odnosząc się dzisiaj do akcji Kampanii Przeciw Homofobii, na których przedstawieni są rodzice wspierający emancypację swoich homoseksualnych dzieci, powiedział:
"Ja jestem jako demokrata do szpiku kości absolutnie za równością praw wszystkich obywateli, niezależnie od ich poglądów politycznych, przekonań religijnych czy, co za tym idzie, również od ich preferencji seksualnych, ale jako konserwatysta jestem z kolei przeciwnikiem afirmacji tego typu zachowań, a tę kampanię odbieram jako taką afirmacyjną."
Być może istnieje taki świat, w którym bycie konserwatystą oznacza sprzeciw wobec homoseksualizmu jako takiego, wobec jego "afirmowania", a także sprzeciw wobec prawnego uznawania związków homoseksualnych. Tyle, że - jeżeli taki świat istnieje - to istnieje w przeszłości, dalekiej i ciemnej.
David Cameron, premier Wielkiej Brytanii, bliski jak sądzę poglądowo posłom PiS, w tym Brudzińskiemu, zapytany niedawno dlaczego wspiera małżeństwa homoseksualne pomimo tego, że jest liderem partii konserwatywnej, odpowiedział:
"Społeczeństwo jest silniejsze, jeżeli czynimy sobie wzajemnie przyrzeczenia, i jeżeli się wspieramy. Nie popieram małżeństw homoseksualnych pomimo tego, że jestem konserwatystą. Popieram ja właśnie dlatego, że nim jestem."
Konserwatysta powinien wspierać homoseksualistów dlatego, że konserwatysta powinien chcieć silnego społeczeństwa, silnego państwa. Nie można go dziś jednak zbudować bez uznania wartości dążenia dwogja ludzi, obojętnie jakiej płci do zawarcia, na wyłączność, związku opartego na miłości. Konserwatysta powinien to rozumieć i akceptować, a jeżeli tego nie rozumie, albo jeżeli tego nie akceptuje to znaczy, że konserwatystą nie jest. Prosiłbym w związku z tym posła Brudzińskiego, wchodząc na chwilę we właściwą mu retorykę, żeby sobie konserwatyzmem mordy nie wycierał.