
REKLAMA
Krystian Waligóra: Poruszamy dzisiaj temat równie ciekawy, co pomijany. Dlaczego o jugosłowiańskich partyzantach tak mało słyszy się w dzisiejszych historycznych mediach?
Daniel Kulhawiec: Nie widzę w tym niczego zaskakującego. Po prostu w Polsce to nikogo nie interesuje. Tzn. nikogo poza gronem pasjonatów. Bo i czemu by miało interesować? Podczas II wojny światowej Polacy mieli wiele własnych przeżyć. Poza tym historia tej części Europy w niewielkim stopniu dotykała Polaków, więc i z zainteresowaniem u nas średnio. Już bardziej zajmuje to Rosjan, od XIX wieku aktywnych na Bałkanach, czy sąsiadujących przez Adriatyk Włochów. Obecnie czasami wzbudza to zainteresowanie ze względów politycznych. Jak trzeba wspomnieć, że komuna taka zła, to można wzmiankować Jugosławię, rozczulać się nad czetnikami. Pod tym względem to niektórych Polaków interesuje. Kiedyś zaczęto wspominać powojenne jugosławiańskie obozy koncentracyjne, żeby móc właśnie wykazać zło reżimu, ale okazało się, że ludzie Tity więzili w nich stalinowców i zwolenników utrzymania sojuszu z ZSRR.
Dlaczego więc większym sukcesem okazała się partyzantka Tity, a nie królewska, czetnicka, będąca kontynuacją Królestwa Jugosławii?
Najpierw wyjaśnijmy, że ludzie Tity też w sumie byli czetnikami. Słowo "četa" oznacza "oddział", partyzanci Tity też byli dzieleni na "čety". Tradycyjnie wszystkich partyzantów zwano czetnikami. Ale dla rozróżnienia w przypadku drugiej wojny światowej czetnikami określa się żołnierzy Królewskich Wojsk Jugosławiańskich w Ojczyźnie. Stojący na ich czele Dragoljub Mihailović postanowił dochować wierności Karadziordziewiciom i stworzyć ruch oporu, który umożliwi powrót monarchii po wojnie. I teraz istotne są różnice między partyzantami Tity i "królewskimi". Tito był jugosłowiański, Mihailović serbski. Sam Tito był Chorwatem, inny z wielkich dowódców jego armii, Sava Kovačević, Czarnogórcem. Jednoczyli wszystkie narody Jugosławii w walce z wrogiem. Tymczasem czetnicy byli serbskimi nacjonalistami. Dokonywali czystek etnicznych, prześladowali ludność muzułmańską. Do tego często współpracowali z Niemcami i Włochami. Zwykły chłop z jugosławiańskiej prowincji nie wchodził w kwestie polityczne czy legalizmu. Bo warto wspomnieć, że Mihailović był uznany przez rząd emigracyjny, choć współpracował też i z kolaboracyjnym rządem Nedicia. Zwykły chłop widział więc partyzantów Tity walczących z Niemcami i czetników walczących u boku Niemców z partyzantami Tity. To łatwo się domyślić, kogo prędzej był gotowy uznać za tego, kto walczy o wolność kraju.
No właśnie - ta panetniczność Tity. Po wojnie, jak się zdaje, też odegrała dużą rolę?
Powszechnie uważa się, że Jugosławia trwała, dopóki żył Tito. Po jego śmierci zaczęły się tarcia, a 10 lat po jego śmierci zaczynała się wojna domowa. Zdecydowanie potrafił zjednoczyć kraj. W pewnej części sprzyjało mu w tym odizolowanie się Jugosławii od dwóch bloków politycznych. Byli państwem socjalistycznym, ale nie radzieckim satelitą. No i umiejętność przypodobywania się wszystkim narodom państwa. Np. budował w Jugosławii monumentalne pomniki wojenne, w miejscach historycznych. Różnie można oceniać ich estetykę, niektóre mogą wzbudzać przerażenie lub zdziwienie, że ktoś naprawdę to zaprojektował i zbudował, ale niektóre są naprawdę piękne. Większość upamiętnia wydarzenia II wojny światowej, ale np. w macedońskim Kruszewie wybudowano obiekt - przypomina on wyglądem minę morską - upamiętniający powstanie ilindeńskie z 1903 roku. Nie miało znaczenia,
kim byli organizatorzy tego powstania i czy ich idee polityczne były zgodne z tymi Tity. On miał świadomość, że dla miejscowych jest to ważne, więc powstał ten pomnik.
kim byli organizatorzy tego powstania i czy ich idee polityczne były zgodne z tymi Tity. On miał świadomość, że dla miejscowych jest to ważne, więc powstał ten pomnik.
Czyli o Ticie same dobre słowa?
No to zależy. Mówimy o zorganizowaniu przez niego partyzantki i o wygaszaniu konfliktów etnicznych. Pod tym względem można mówić o nim dobrze.
A co możemy powiedzieć o nim złego?
Jest w Polsce mnóstwo ludzi, dla których wszystko, co jest na lewo od faszyzmu, jest skrajnie złe i którzy wciąż przeżywają, że sojusznicy Hitlera przegrali wojnę. Oni mówią wystarczająco dużo złego, nawet jeśli nie jest to prawdziwe. To w sumie śmieszne, bo gloryfikacja Węgrów czy walczących po stronie Niemiec Kozaków – oni akurat byli wykorzystywani też do walki z wojskami Tity – jest bardzo głupia i nie da się na nią patrzeć tak, jak chcą niektórzy, czyli rozdzielając ją od ideologii nazistowskiej. Niezależnie od szlachetności kierujących nimi pobudek. Przecież gdyby im się powiodło, to Hitler mógłby w pełni wcielać Generalny Plan Wschodni. Smutne, że dla wielu Polaków ważniejsze jest to, że Kozacy odzyskaliby swoją dawną autonomię, niż to, że liczba Polaków byłaby zredukowana do kilku milionów, żyjących zresztą gdzieś na syberyjskich krańcach Rzeszy.
Ale może jednak postaramy się powiedzieć coś negatywnego?
Z pewnością był postacią dość tajemniczą. Są elementy jego biografii, które są dość niejasne. I to raczej dlatego, że sprytnie je zatuszował. Zdaje się, że naprawdę pragnął władzy i osobiste ambicje były dla niego równie ważne, co wolność narodu.