Szturm na Arsenał
Szturm na Arsenał Wikimedia

Był listopad 1830 roku. W Królestwie Polskim wszystko toczyło się naturalnym, niekorzystnym dla Polaków tokiem. Władze Rosji coraz śmielej nie przestrzegały a nawet łamały postanowienia konstytucji królestwa. Rosły ceny żywności, rosło bezrobocie, stolica była świadkiem coraz to nowych rozruchów. Pojawiła się cenzura prasy oraz prześladowania towarzystw filomatów i filaretów. Wszystko to potęgowało niechęć wśród osób, którym dobro kraju leżało na sercu. Zaczął zawiązywać się spisek.

REKLAMA
Tymczasem we Francji i Belgii sukcesy odnosiły rewolucje. To dało spiskowcom nadzieję, że i ich sprawa, słuszna – trzeba przyznać, ma szanse powodzenia. W tym samym czasie w Polsce rozpoczęto mobilizacje wojsk polskich i rosyjskich, na osobisty rozkaz cesarza. Minister skarbu Królestwa Polskiego, książę F. K. Drucki-Lubecki dostał rozkaz przygotowania finansów zapewniających wsparcie na wypadek wojny. Końcem listopada do Polaków dotarła wieść, że prorosyjski rząd Wielkiej Brytanii upadł. Podchorążowie zgromadzeni wokół podporucznika Wysockiego dostali ostrzeżenie o planowanych aresztowaniach. Wszystko to wpłynęło na decyzję o wybuchu powstania.
logo
Starcie na moście w Łazienkach Wikimedia
Zryw narodowy zaplanowano na godzinę 18:00 dnia 29 listopada 1830 roku. W oczach podporucznika Piotra Wysockiego wyglądało to tak:
O godzinie szóstej dano znak jednoczesnego rozpoczęcia wszystkich działań wojennych przez zapalenie browaru na Solcu w bliskości koszar jazdy rosyjskiej. Wojska polskie ruszyły z koszar do wskazanych stanowisk. Ja pośpieszyłem do koszar podchorążych. W salonie podchorążych odbywała się wtenczas lekcja taktyki. Wbiegłszy do sali, zawołałem na dzielną młodzież:
-Polacy! Wybiła godzina zemsty. Dziś umrzeć lub zwyciężyć potrzeba! Idźmy, a piersi wasze niech będą Termopilami dla wrogów!
Na tę mowę i z dala grzmiący głos:
-Do broni! Do broni!.
młodzież porwała karabiny, nabiła je i pędem błyskawicy skoczyła za dowódcą. Było nas stu sześćdziesięciu kilku!
Już pierwszej nocy powstańcy zaatakowali Belweder, w którym rezydował Wielki Książę Konstanty. Celem było jego uprowadzenie. Niestety cel nie został zrealizowany – Konstanty zdołał się ukryć. Warto tu zaznaczyć, że w Warszawie stacjonowało wówczas około 16,5 tysiąca żołnierzy polskich i rosyjskich. Po ataku na Belweder powstańcy udali się w stronę Arsenału, po drodze wzywając mieszkańców do chwycenia za broń. Dało się słyszeć krzyki „Do broni Polacy!”. Z założenia motywujący okrzyk został odwzajemniony jedynie zamykaniem okiennic i drzwi. Również polscy oficerowie odmówili wzięcia udziału w walkach, nie traktując zrywu poważnie. Część z nich przypłaciła to najwyższą ceną.
logo
Chorągiew powstańców. Wikimedia
Sytuacja inaczej miała się w przypadku liniowych żołnierzy Wojska Polskiego. Podporucznik Wysocki, wykorzystując obecność oficerów w swoich szeregach, próbował przeciągnąć żołnierzy na swoją stronę. Udało mu się to tylko połowicznie, bo, chociaż część żołnierzy przeszła na stronę powstańców, reszta pozostała neutralna, bądź wierna księciu Konstantemu.
Noc Listopadowa trwała a już wkrótce, około 3 godzin po wybuchu zrywu, w rękach powstańców znalazła się główna zbrojownia – Arsenał Królewski. Kolejne godziny przynosiły kolejne sukcesy. O północy powstańcy przy wsparciu oddziałów Wojska Polskiego kontrolowały także Stare Miasto, Powiśle i Pragę. Gdy zaczęło świtać, Polacy kontrolowali niemal całą Warszawę. Rosyjski namiestnik wycofał się z wiernymi sobie oddziałami ze stolicy. 30 listopada Warszawa znów była wolna!
Społeczeństwo pozostawało jednak podzielone. Część opowiadała się za walką z zaborcą, jednak pozostali podchodzili do sprawy bardziej pokojowo, proponując pertraktacje i obustronny kompromis. Utworzyła się Rada Administracyjna, która wątpiąc w sukces powstańców, rozpoczęła rozmowy z księciem Konstantym. Konserwatywna Rada została jednak wyparta przez Rząd Tymczasowy, pod kierownictwem polskiego księcia Adama Jerzego Czartoryskiego. Rozmowy z Konstantym przyniosły skutki – polscy żołnierze wrócili do wolnej stolicy, a rosyjski namiestnik oddalił się w stronę granicy.