Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Fot. Shutterstock

Dostaję często zaproszenia na pokazy mody. Nie korzystam z nich, bo nie mam czasu, ale kiedy je dostaję, przypominają mi się rzeczy - o ubieraniu. A przede wszystkim o ubieraniu się na ważne okazje. Moi dziadkowie ubierali się zawsze specjalnie na niedzielę. Mieli stroje na niedzielę. Zawsze te same. Letnie i zimowe. Dziadek ubierał się do kościoła w pelisę z bobrowym kołnierzem „znaftalinowaną”i tak perfumował się radzieckimi perfumami Carmen, że koło nas ludzie rozsuwali się i mieliśmy zawsze dookoła siebie dużo miejsca.

REKLAMA
Babcia miała dwie sukienki letnie w kwiaty i zimowe wełniane gładkie. Uważała że kolorowe buty noszą tylko kobiety lekkich obyczajów, ona nosiła brązowe, czarne i białe. Już beżowe były podejrzane. Zbyt wysokie obcasy też. Lubiła broszki i żabociki. Kostiumy i małe kapelusze. Kobieta bez pończoch, nawet latem była nieelegancka, tak jak i kobieta bez rękawów. A rękawy były 7/8, 3/4, 5/6, do łokcia i tzw. krótkie, te niechętnie. Lubiła kontrafałdy, plisowania, godety, dekolty w karo i patki. Malowały się według niej, tylko tzw. kokoty. Spodnie są tylko dla mężczyzn, mówiła. Kobieta w spodniach wygląda jak mężczyzna, żeby nie wiadomo co… A Marlena Dietrich ? - pytałam. - Ona się nie liczy – odpowiadała.
Kiedy dorosłam i zostałam aktorką, kupiłam babci i dziadkowi telewizor. Na premiery moich spektakli w Teatrze TV ubierali się oboje bardzo odświętnie, dziadek się golił, perfumował, zakładał garnitur, krawat i białą koszulę. Babcia wkładała, pończochy gazowe, suknię i perełki. Oboje do oglądania moich wystąpień w telewizji wkładali wieczorowe odświętne buty a dom był zawsze sprzątany na te okazje. Babcia piekła ciasto i oglądając pili kawę.
Do oglądania transmisji z wizyt papieża też wszyscy ubierali się odświętnie. Kiedyś jeden z kuzynów, podczas takiej transmisji, ośmielił się przejść przez pokój w krótkich spodniach, awantura była jak malowanie.
Moja ukochana gosposia, miała zawsze w walizeczce przygotowany strój i buty do trumny, żeby w razie czego, nie robić kłopotu. Wymieniała ten strój co roku na nowy, jeździłyśmy po te nowe trumienne ubrania i buty na bazar Różyckiego.
Wszyscy zawsze mieliśmy czyściutką świeżą bieliznę, na wypadek gdybyśmy zemdleli na ulicy i zabrano by nas do szpitala (to zostało mi do dzisiaj). Ubieram się każdego dnia w naprawdę dobrą bieliznę nie dlatego, że codziennie przebieram się w kostium przy koleżankach i garderobianych, ale z powodu ewentualnego zemdlenia.
Sposób ubierania się w domu mojego dzieciństwa, oznaczał szacunek lub brak szacunku do osób i zdarzeń, nie wypadało ubrać się zbyt bogato kiedy spotykało się z ludźmi uboższymi a z bogatymi - ubranie mogło być pocerowane byle było czyste i uprasowane.
Itd. itd…
Dziś przymiarki przed premierami teatralnymi i filmami są dla mnie największą torturą, mimo że kostium jest dla mnie jednym z ważniejszych elementów przy budowaniu ról. To prawda, jesteś tym na kogo wyglądasz, w co jesteś ubrany i nie chodzi tu o koszt tego ubrania. Zresztą teraz stroje drogie i tanie są podobne. Różnią się tylko jakością. A jak powtarzał studentom wydziału aktorskiego prof. Bardini: Przyjrzyj się sobie w lustrze, zrozum jak wyglądasz i nie przeciwstawiaj się temu, chyba ze celowo, na użytek roli.
I to tyle jeśli chodzi o pokazy mody.
Ale moda jest fascynującym tematem, byle nie brać go sobie zbytnio do serca. Ja lubię stroje o których mówi się „ponadczasowe” i te w których dobrze się czuję i wyglądam.