Przewodniczący Solidarności Piotr Duda zagroził posłom ze Śląska. Mówił w Brzeszczu do górników i chyba w ich imieniu do nas: „Wiemy jak wyglądacie, gdzie mieszkacie”. Na to hasło tłum górników krzyknął: „Znajdziemy was!”. Taki był odzew. Kiedyś przewodniczący Duda raczył się wypowiedzieć o mnie w Tygodniku Powszechnym w zamian za to, że powiedziałam o nim coś niepochlebnego. Nie miałam tego numeru, nie wiem, co gadał, ale mówili mi ludzie, że „krytycznie”. Czy też mam się bać? Poprosić o ochronę? Bo zamierzam w tym miejscu powiedzieć, że terrorysta nie powinien stać na czele związku. Nawet jeśli nie nosi kominiarki.
Krystyna Kofta. Pisarka, felietonistka Twojego Stylu. Urodzona w czepku
Czy sam będzie załatwiał sprawy z krnąbrnym posłami, czy przez „swoich ludzi”? Co ma zamiar zrobić z tą wiedzą o miejscu zamieszkania? Czy groźba dotyczy też rodzin? Chyba tak, bo przecież mieszkają razem z posłami. On szkodzi górnikom.
Rozumiem górników ciężko pracujących na przodku, jednak Piotr Duda raczej siedzi na tyłku. Pensje szefów związku, jak i prezesów spółek, są tajne - wszystkich prezesów i pociotków. Pani premier chciała jawności w tej sprawie, jednak nabrali wody w usta, nie ujawnią zarobków. Słyszałam rozsądną rozmowę Ewy Kopacz z Kamilem Durczokiem. Żeby nie było wątpliwości. PO też mnie wkurza, nie ratyfikuje konwencji antyprzemocowej itp. W tej sprawie jednak oddaję sprawiedliwość Kopaczowej.
Piotr Duda jest rozpoznawalnym liderem, szef związkowy może być ostry, ale szefostwo nie upoważnia go do terroryzowania posłów, ani nikogo innego. Czy pani premier też jest zagrożona? To odważna kobieta, była w Smoleńsku, ale z terroryzmem nie jest lekko. Hasła niesione przez górników na transparentach nie były dla niej łaskawe. Także dla Warszawy. Słyszałam obietnice, że jak nie dostaną tego, czego chcą, ruszą na Warszawę. Miasto przetrwało nie takie najazdy.
Myślę, że groźby tego rodzaju szkodzą całej sprawie. Ludzie są zmęczeni kopalniami. Inne grupy zawodowe zazdroszczą górnikom trzynastek, czternastek, odpraw. Oby nie zdarzyło się to, co przytrafiło się żonie rybaka z bajki - chciała od złotej rybki zbyt wiele, i została z niczym. Jeżeli sądzą, że nowy rząd PiS i SLD, bo coraz częściej się zgadzają, załatwią im coś więcej, to winszuję.
Dziennikarze telewizyjni traktowali przewodniczącego bardzo łagodnie: pouczali po ojcowsku. Złego słowa, odporu wprost nie słyszałam. Czyżby groźba karalna już zadziałała? Do czego doprowadził przewodniczący Duda? Otóż do tego, że jeśli posłowie ze Śląska mieli wolę głosowania ZA SPRAWĄ górników, to teraz ich głosowanie może być odebrane jako wyraz tchórzostwa, lęku o swoje rodziny, bo przecież: „my wiemy, gdzie mieszkacie”. Nie lekceważyłabym słów Piotra Dudy, dlatego, że już kiedyś łańcuchami opasał wyjście z Sejmu.
Pamiętam, jak płakała jakaś posłanka, która chciała wyjść do dziecka. Może brak ostrej reakcji wówczas spowodował bezkarność i eskalację terroru, bo zamiast wycofać się z tej groźby, pan przewodniczący powtórzył ją raz jeszcze.