
U nas można ganić albo opluwać, to jest przyjęte. Pochwały są podejrzane. Uważam, że „Dziennik Gazeta Prawna”, ma świetnych felietonistów. Zawsze czytam ich teksty, nawet te o samochodach. Czytuję także Andrzeja Wilka. Od razu informuję, że tam nie pisuję i nic prócz czytania mnie z tą gazetą nie łączy. Po ostatnich doświadczeniach z tekstem w „Metrze”, gdzie cytowano fragmenty z udzielonego przeze mnie wywiadu, z którego wybrano fragmenty „pod tezę”, obawiam się kolejnych posądzeń.
REKLAMA
Od tylu lat funkcjonuję na rynku, nie powinnam dać się podejść! A jednak. Mam zasadę, że zawsze wypowiadam się na temat profilaktyki raka piersi i czytelnictwa. Nigdy dotąd nikt w tych sprawach mnie „nie podszedł”.
Objawił mi prawdę Jacek Dehnel, który w „Polityce” napisał o przedsięwzięciu piarowym, w którym niechcący wzięłam udział. Dostało mi się za niewinność, bo mówiłam różne rzeczy, w żadnym wypadku nie była to laurka. Wiem oczywiście, że więzienia pełne są tych co siedzą za niewinność, a ja (w tym wieku!) powinnam była przewidzieć, że to laurka. Spytałam Dehnela, już w prywatnej korespondencji, skąd o tym wiedział. Ze składu autorów, jaki mu podano. Ja nie miałam pojęcia, kto bierze udział, bo nie pytałam.
Należę ciągle do tych, którzy mają zaufanie do ludzi, nawet do dziennikarzy. Kiedyś przerobił mnie „Wprost”, no ale to „Wprost”. Nie powinnam być ufna, bo wiek, długa obecność na rynku, Jacek Dehnel pisze o tym, że czytał mnie jako mały chłopiec.
Gdy wybieram się na party, nie pytam, kto będzie. Są tacy, którzy zawsze pytają. Pewien znajomy facet, powiedział kiedyś, że nie pójdzie na przyjęcie, bo „tam nikogo nie będzie”. Nikogo znanego, kto mógłby mu coś załatwić.
Tak też odebrano wypowiedzi pozytywne na temat Empiku, że mówią dobrze ci, którzy wydają hity, a Empik je reklamuje i sprzedaje. Przy tej okazji powiedziałam, że moja „Kobieta zbuntowana. Autobiografia”, była eksponowana przy kasie, ale wydawca WAB, musiał za to słono zapłacić. I gdzie mi tam do nakładów Wiśniewskiego! Pewnie, że mu zazdroszczę, jednak nie na tyle, żebym napisała, że bierze udział w laurce, bo „coś z tego będzie miał”. Od niego biorą wszystko, nie musi walczyć. A dlaczego biorą? To temat na pracę socjologiczną o czytelnictwie.
Jacek Dehnel upoważnił mnie do korzystania z naszej prywatnej korespondencji na ten temat. Pisze tak: „zamiast atakować Pawłowskiego i mnie za to, że oburzamy się na piarową akcję, proszę zaatakować osobę, która najwyraźniej zmanipulowała Pani wypowiedzi. To ona stworzyła fakt prasowy, o którym Pani pisze, a nie Ci, którzy tę wypowiedź skomentowali”.
Dziennikarz „Metra”, z którym rozmawiałam nie robił wrażenia „przekupionego”, być może on słuchał i nagrywał, a kto inny pisał, wybierając odpowiednie fragmenty pod założenie.
Dehnel przesłał mi link do tekstu w „Metrze”. Tak, był przekłamany, mówiłam inaczej. Jednak nie odsądzam od czci i wiary tych, którzy chwalą Empik. Po prostu, przyznaję prawo autorom bestsellerów - jacy by nie byli – do własnego zdania, choćby według mnie nie mieli racji. Nie posądzam ich o niskie pobudki. Bo jeśli ci autorzy powodują, że ktokolwiek jeszcze czyta, nawet cokolwiek, to jest to godne poparcia. Pewnie, że lepiej byłoby, gdyby czytano więcej ambitnych książek, ale u nas się nie czyta.
Ile się czyta?
Tu powołam się na ostry felieton Andrzeja Wilka. O likwidacji bibliotek, których setki zamknięto za rządów profesora Buzka! Dlaczego tak się dzieje, że profesorowie kulturę mają w tak du...żym poważaniu? Ministrowie wszelkich rządów są wykształceni, powinni myśleć o młodym pokoleniu, które bez rozwoju czytelnictwa nie ma szans w zderzeniu z Europą. Wyjeżdżają z kraju i robią kariery ci, którzy czytają! Inni jak dawniej, za PRL-u, jadą, żeby stać na zmywaku.
Pisze Wilk, że bibliotekarze nie wyjdą palić opon. Tak jak i księgarze. Liczba księgarń spada z roku na rok. Sprzedaje się i czyta coraz mniej książek. Nie miałabym pretensji z powodu istnienia księgarń Empiku, gdyby nie upadały inne. Symbioza wydaje się możliwa.
U nas łącznie z podręcznikami czyta się 2 (słownie dwie) książki rocznie. W innych miejscach świata bywa, że i 70! Nowoczesna gospodarka bazuje na wykształceniu. To jest inwestycja.
Czy nasi ekonomiści tego nie wiedzą? Wciąż tną po edukacji i kulturze. Politycy wykazują zdumiewającą obojętność wobec tych wszystkich cięć, pisze Wilk.
Ciekawa jestem jakie programy mają w tej sprawie kandydaci na prezydenta, a także na parlamentarzystów. Niech się zdeklarują. Może czas wyjść na ulice i zacząć kulturalnie palić te opony?!
