
W związku z przyjazdem ważnej osobistości z Rosji, wystąpił abp Józef Michalik wygłaszając nietypowe dla siebie sądy na temat katastrofy smoleńskiej. Uderzył w jak to się teraz mówi, sektę smoleńską, powodując niemałe zamieszanie po prawej stronie, tuż przy ścianie. Nie wiedzą co mówić, komu się podlizywać, czy tej części kościoła, którą reprezentuje abp Michalik czy tę z księdzem Isakiewiczem. Ojciec Rydzyk czeka na wynik, na to, kto zwycięży, przyjmuje postawę talmudyczną, czyli: może być tak, ale może być i tak. Abp Michalik dotąd konserwę popierał, a teraz nie popiera, przynajmniej w sprawie sekty smoleńskiej. A wszystko przez pojednanie narodów polskiego i rosyjskiego, za pomocą zbratania katolicyzmu z prawosławiem.
Oczywiście istnieje potrzeba dobrych stosunków z Rosją. To się wszystkim opłaci. Jednak mówienie, tak jak twierdzą politycy i biskupi, że to krok apolityczny, to jest absurdalne wciskanie kitu. Przyjmowany z honorami przez prezydenta, wypowiadający się na tematy gorące społecznie i politycznie (był za surowym ukaraniem nieszczęsnych dziewczyn śpiewających przed ołtarzem), z pewnością nie jest postacią apolityczną, tak jak nie są apolityczni polscy biskupi. Chcą decydować o prawach człowieka, głównie w łóżku, ale też i poza nim. Katolicyzm słabnie, potrzebuje wsparcia, a Cyryl jest konserwatywny do bólu, chyba bardziej twardogłowy niż nasi pasterze. Wspólna wypowiedź była ok., pod względem porozumienia narodów, jednak passus dotyczący liberalizmu i ateizmu, który ma być powodem wszelkiego zła, jest zbędny!
Siedzę sobie w pokoju w pewnym domu pracy twórczej. Szymborska dowiedziała się tu o swoim noblu. Na szczęście teraz nikt nobla nie dostał i panuje zupełny spokój. Można pracować, bo moje wakacje łączą się z pracą. Widok z pokoju na górę dwugarbną jest taki, że pojednanie wydaje mi się możliwe i całkiem naturalne, choć co roku drzewa wyższe i trochę widok przysłaniają. Spokojniej tu niż w Warszawie, może dlatego, że mało oglądamy TV, raczej patrzymy w górę, albo z góry na dół, słuchamy strumyków, martwimy się głównie o to, że wody w nich mniej niż w zeszłym roku, i ciszej szemrzą. Politycy świeccy i kościelni zostali gdzieś w tle, niech się porozumiewają, byle tylko nie psuli.
