fot. Grażyna Makara / AG

Jestem ciekawa, czy ktoś z was, moich ulubionych czytelników, zna ten Wielkoczwartkowy obyczaj, jaki obowiązywał w moim nadzwyczaj katolickim domu rodzinnym. Gdy byłam małą dziewczynką, chciałam zostać zakonnicą, a nawet świętą, na szczęście dość szybko mi przeszło. Jednak to, czego się nauczyłam, zostało w pamięci. Sprawdzam w różnych kalendarzach, ale nie ma nic na temat tego zwyczaju. Otóż W WIELKI CZWARTEK NA PAMIĄTKĘ BICZOWANIA JEZUSA OBCHODZONO BOŻE RANY.

REKLAMA
Ojciec brał pęk gałązek wierzbowych, takich, na których były już rozwinięte aksamitne bazie, i siekł nas wszystkich po plecach. Także matkę. Może „siekł” nie jest odpowiednim słowem, bo to były bardzo delikatne uderzenia. Potem wręczał nam witki, i sam nadstawiał plecy. Wszystko odbywało się przy recytowaniu wierszyka: „Masz za boże rany, masz bracie kochany!”. Nie było jeszcze wówczas równouprawnienia, nie było parytetu, a więc nie pojawiała się siostra kochana. Zresztą to by się nie rymowało. Na końcu każdy siekł sam siebie, żeby zmazać własne winy.
Wyobrażacie sobie polityków w takiej sytuacji? Ja pana tak mocno nie siekłem! Ja panu nie przerywałem biczowania! To ty jesteś winien katastrofie smoleńskiej! – woła Macierewicz. To Palikot winien wszystkiemu! – krzyczą inni i inne. One są winne, chcą być gwałcone po freudowsku! – odcina się Palikot. To Jarek winien wszystkiemu! – wrzeszczą kolejni. To rząd winien – krzyczy Duda, który zamiast witek wierzbowych trzyma pęk gazrurek. Miller siecze Kwaśniewskiego lewicową packą, Gowin bije Tuska kropidłem, wołając: A masz, a masz ty niedobry za związki partnerskie, za In vitro! Tusk nie pozostaje dłużny: Ty niewdzięczniku, na ministra cię wziąłem, a tak mi się odpłacasz! A kysz! A kysz! Kobiety wszystkiemu winne! – związek szowinistów wali kobiety po plecach. Geje odpowiadają za wszystko – nadyma się Wałęsa, siekąc Grodzką i Biedronia. Za kiepski teatr muszą dostać! – wtóruje mu Szczepkowska. A księża biskupi biją ostro każdego kto robi zamach na ich kasę, albo żąda wyjaśnień w sprawie nadmiernego kochania dzieci.
Dość tego. To piękny wielkanocny zwyczaj. Dla wierzących w „Boga Jedynego, Święty Kościół Powszechny, świętych obcowanie, grzechów odpuszczenie, żywot wieczny amen”. Jak ktoś był w dzieciństwie wyćwiczony, to musi dobić do amen. Także dla wierzących inaczej, tylko w Boga, a w Kościół już nie. Również dla niewierzących. Niech każdy siecze siebie, nie mieszajmy w to polityków!