
Polityka nam spsiała jeszcze bardziej, nawet nie chciało mi się komentować ostatnich przepychanek. Gdy patrzy się na Filipiny, to te nasze ciągle warczące na siebie pieski są mało ważne, choć niestety od nich zależy nasz los. Jednak miałam kilka razy ochotę skrobnąć coś na temat „rekonstrukcji rządu”, czy schowanego w mysiej dziurze Antoniego Macierewicza, który wychynął nagle jako zastępca. Czyżby samego prezesa? Czy prezes to zniesie?
REKLAMA
Żal mi świetnych kobiet, które zostały wezwane jak słoneczny patrol na ratunek PO. Będę im i tak kibicować, bo uważam, że kobiety są lepiej przygotowane do rządzenia, a mimo że eleganckie, potrzeby mają skromniejsze.
Czy wiecie, że te światowe banki, na których czele stały kobiety nie przechodziły tych wielkich kryzysów korupcyjnych?
Nie pisałam także dlatego, że miałam za dużo na głowie. Promocje dwóch swoich książek równocześnie, wręczenie nagród Fundacji im. Teresy Torańskiej, do którego to wręczenia musiałam przeczytać kilkadziesiąt prac. Warto było bo poziom bardzo wysoki. Stypendium dostał Bartłomiej Pograniczny, młody chłopak pisujący w licealnym pisemku, w „Batoraku”. Polecam zwłaszcza świetnie napisaną, nagrodzoną książkę Małgorzaty Rejmer „Bukareszt. Kurz i krew”, takiej Rumunii nie znaliśmy.
Kochani, trochę się tłumaczę, ale przyrzekam, że teraz będzie lepiej. Dziś wzięłam udział w programie Dzień Dobry TVN. Zawsze chodzę, gdy proszą mnie w sprawie profilaktyki raka piersi. Minęło od mojej operacji prawie 11 lat! „Lewa, wspomnienie prawej” wyszła w rok po tym ważnym dla mnie wydarzeniu, po prostu opublikowałam swój prawdziwy dziennik choroby, koszmarną chemioterapię, ale i radość, że jednak udało się przeżyć! Teraz wyszła ta książka uzupełniona o 10 lat, o tym co się zmieniło. Na lepsze i na gorsze. Bo bywa różnie, miałam jeszcze jedną operację, na szczęście nie przerzut, ale i tak złośliwa bestia.
Lepsze jest to, że po raz pierwszy w naszym kraju ŚMIERTELNOŚĆ z powodu raka piersi STANĘŁA na tym samym poziomie co rok, dwa wcześniej. A wykrytych przypadków jest więcej! Wiecie co to znaczy? Że ludzie jednak się badają, że wcześniej się wykrywa! A także to, że lekarze pierwszego kontaktu częściej kierują na specjalistyczne badania. Choć jeszcze ciągle zbyt rzadko! A więc jak już o tym piszę, a nie chcę pisać i nudzić Was zbyt często, to proszę Was, kochani obu płci, idźcie i badajcie się!
Dziś program prowadzili Dorota Wellman i Marcin Prokop, których lubię za naturalność. Mówią o trudnych sprawach prosto, bez tego fałszywego tonu, jaki czasami przybierają ludzie, gdy mają do czynienia z traumą chorób. Nie robią smutnego „dzióbka”. Była z nami Ewa Wojciechowska prowadząca bloga, także na ten trudny temat. Mówiliśmy o tym czy warto ogłaszać chorobę publicznie, czy nie warto. Ja nie miałam problemu z napisaniem prawdy o swoim (tfu!) raku chorobie, bo łatwiej było napisać niż mówić. Pisarka ma rozdzialik nawet z choroby! Żartuję trochę, ale czarny humor mi pomagał! A pisałam, żeby inne nie były tak głupie jak ja, bo nie badałam się nigdy, bo nie bolało. Znacie to? Nic mi nie jest! Przecież nie boli. Uważałam, jak z pewnością wiele innych osób, że mój organizm dałby mi znać, gdyby coś było nie tak. Otóż nie! Nie dał żadnych znaków. Hodowałam paskudztwo 8 lat!
Pokazywano w tym programie wypowiedzi różnych ludzi, którzy odeszli, ale długo byli z nami i nie bali się mówić, tak jak Krzysztof Kolberger. I tych, którzy żyją. Podobno niektórzy kłamią, udają chorobę, żeby zaistnieć, żeby się wypromować. Z pewnością nie musiała się promować Angelina Jolie ogłaszając co zrobiła. Dzięki niej osoby z grupy ryzyka badają się i wiedzą, czego by się bez badań nie dowiedziały.
Jerzy Stuhr zrobił wiele dla facetów, którzy tak jak kobiety uważają, że nic im nie grozi. Mówił o wsparciu jakie dostał, i jakie ludziom daje. Tak samo Kamil Durczok, Krzysztof Krauze. Zauważcie, że wszyscy oni mimo ciężkiej choroby pracują! O tym także mówiłam, bo to dla mnie ważne.
Mówimy o bolesnych sprawach nie dlatego, że musimy, ale że chcemy. Na początku miałam wątpliwości, czułam się odarta ze skóry prywatności, tej ochrony jaką nosimy na co dzień. Jednak nie żałuję. Ciągle dostaję wyrazy wsparcia, życzenia zdrowia, ale też podziękowania. Mówię, że nie ma za co. TO NIE JEST MISJA, TO OBOWIĄZEK. Misja chyba nie męczy, obowiązek tak. Nawet jednak jak czuję się zmęczona, to idę i gadam, bo wiem, że zawsze po każdym programie TV albo radiowym, po tekście, ktoś idzie się zbadać, można komuś uratować życie.
Link do dzisiejszego programu Dzień Dobry TVN
Gwiazdy o swoich chorobach
Gwiazdy o swoich chorobach
Tylko nic na siłę! Jeżeli ktoś tak jak Anna Przybylska nie chce mówić o swojej chorobie, a media włażą za nią wszędzie, czyhają na korytarzach, śledzą jak nie przymierzając agenci CBA w licznych ministerstwach, to jest to świństwo! Wcale się nie dziwię, że ktoś może nie życzyć sobie inwigilacji i podać do sądu gazetę czy inne media.
