Śmierć 25 osób na Ukrainie, jak do tej pory, bo ta liczba może w najbliższych godzinach wzrosnąć, nie nastraja do pisania śmiesznego tekstu o Kaczyńskim. Nie wiem po co pojechał na Majdan, po kiego grzyba krzyczał stojąc obok Kliczki. Kliczko i tak został wybuczany. Jest dla części Majdanu zbyt układny. Kaczor wcześniej bezpiecznie odjechał. Przygotowywał się ze swoimi ludźmi do konwencji programowej. Wielką galę urządzono w sobotę.
Krystyna Kofta. Pisarka, felietonistka Twojego Stylu. Urodzona w czepku
Ukraina wchodziła na drogę negocjacji. Niby. Miał być spokój. Tak to wyglądało. Jednak pisowscy pijarowcy którzy nie wzięli pod uwagę, że sobota jest naszym dniem w Soczi, że są biegi, skoki, łyżwy, mają przechlapane. Brakuje prezesowi Adama Bielana i Michała Kamińskiego, tego dużego, który odszedł z PiS-u, nie tego małego ze służb. Kompletny brak wyobraźni, bo wiadomo, że naród będzie oglądał skoki. I cieszył się, albo płakał.
Prezes nie mógł przewidzieć, że będzie medal, że będzie więcej niż jeden, jest kompletnie oderwany od rzeczywistości, siedzi w jakiejś dziwacznej przestrzeni, w szklanym kloszu, czy w terrarium i wyjeżdża z ochroniarzami na swoje ustawki. Jedyne co zrobił ze względu na pijar, to zamknął Antoniego w komórce, jak dziecko z Downem na wsi. Pijar musiał wiedzieć, że jeden lub dwa medale będą. A wówczas media zareagują euforycznie. Gdyby zaś nie wyszło, i nie zdobylibyśmy nic, to byłby medialny lament, i wszystko jak to w mediach bywa, od rana do wieczora.
A więc program PiS-u i tak zawisłby na gwoździu. Czy wybranie tego terminu to sabotaż?! Naród olał program, oraz przedskoczka prof. Glińskiego. Gdy prezes krzyczał o winie Tuska, naród pił wino za zdrowie Stocha, Kowalczyk i nowej gwiazdy, strażaka Bródki. To są bohaterowie! Prezes Kaczyński wystąpił więc jako „Niemy krzyk”, znany obraz Edvarda Muncha. My, część niepisowskiego ludu, odetchnęliśmy od PiS-u.
Wydawało się, że po radości z medali zaczną się zwykłe pyskówki PiS – PO, bo żyć bez siebie nie mogą, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Da się je ławo wyciszyć pilotem, i żeglować po serialach. Niestety. Ukraina już nie tylko buczy. Zaryczało tak blisko nas! Nie dane nam żyć spokojnie. Jesteśmy w kleszczach geografii! Tak myślę o naszym położeniu. Mamy ręce związane, trochę jak w kaftanie bezpieczeństwa. Jesteśmy w Europie, w unii. Lęk niestety znów się pojawił. Bo to nie jest pomarańczowa rewolucja, to jest rewolucja czerwona. Krwawa.
Historia się powtarza już tylko jako farsa, tak pisał Marks. Nie miał racji. To nie jest farsa. Jest gorzej niż wyglądało na początku. Są tam dziennikarze, reporterzy wojenni, którzy relacjonują dla nas sytuację, narażając się na śmierć. Politycy dowiezieni limuzynami nie są tu potrzebni, zresztą teraz żaden prezes tam teraz nie pojedzie.
Śmierć dziennikarza, na którym wykonano wyrok nazwano chuligańskim atakiem. Chuligani? Z ostrą bronią, wywlekają ludzi z samochodu i zabijają? To jakieś pomylenie pojęć. Czy to nie bandyci? Zamaskowani, zdecydowani na wszystko. Dziennikarz był Rosjaninem. Czy działają bojówki narodowców? Czyja to jest prowokacja, albo czyja zemsta? Nie sądzę, żeby Putin miał w tym interes, akurat teraz podczas Igrzysk? Jeśli to ma być wojna domowa, to kto jej pragnie? Kliczko wczoraj mówił, że opozycja będzie „z ciężkim sercem” rozmawiała z Janukowyczem. Mimo tylu ofiar, a może po to by nie było ich więcej. Nasi politycy powinni się zastanowić zanim zadeklarują poparcie dla kogokolwiek! Czy może nastąpić podział Ukrainy? Jest tyle pytań czekających na odpowiedź! Czy w tej chwili potrzebne są sankcje? Uważajmy, żebyśmy nie wpakowali się w coś podobnego do Iraku. Strach pomyśleć co może się zdarzyć, jeśli dwa mocarstwa Rosja i Ameryka będą chciały zaoferować bratnią pomoc Ukrainie! A my jak zawsze, pomiędzy, w kleszczach geografii.