Zwolnij. Żeby dobrze się modlić, musisz zwolnić. Usiądź wygodnie, zaparz kawę, zapal świeczkę i zaciągnij wewnętrzny hamulec. Czekaj cierpliwie aż całe twoje wnętrze zjawi się na modlitwie.
Nie spiesz się. Pozwól myślom, żeby cię wyprzedziły w drodze do Boga. Nie bój się wspomnień, rozproszeń, grzechów, lęków i pasji. Jeśli zatrzymasz się na dobre, one na pewno się zjawią i będą ci przeszkadzać w modlitwie, ale one muszą się zjawić, jeśli modlitwa ma być prawdziwym spotkaniem z Bogiem. Ludzie rezygnują z modlitwy, bo nie znajdują w niej żadnej satysfakcji, a nie znajdują satysfakcji, bo angażują się powierzchownie, rutynowo, na pół przytomnie. Bóg zawsze angażuje się w spotkanie z człowiekiem na sto procent. Dlatego zwolnij. Poczekaj na samego siebie a spotkasz Boga.
Odmów powoli modlitwę „Ojcze nasz”, słowo po słowie. Powtarzaj te same słowa tak długo aż doświadczysz tego co oznaczają. Dopóki nie poczujesz, że Bóg jest Ojcem, nie idź dalej. Powtarzaj słowo „Ojcze” aż odczujesz dobroć Ojca, albo jego obecność, albo jego miłość, albo choćby samo pragnienie spotkania z nim.
Jeśli mimo wielu prób słowa wciąż wydają ci się puste, rozwiń je, zilustruj, zweryfikuj. Być może mówiąc „Ojcze” wcale nie myślisz o Bogu?
Bóg jest dobry, nieskończenie dobry, dzieli się z nami dobrem i tylko dobrem, nie jest w stanie nikomu dać niczego złego, wystarczy zatem, że poprawnie rozpoznasz jakiś konkretny Boży dar, a zaraz powinna pojawić się radość i wdzięczność, bo dary boże są dobre jak On sam i mówią o Nim.
Pozostań przy danym słowie tak długo aż wszystko to, co w tobie się kotłuje, stopniowo ucichnie przed Bogiem. Pozostań przy tym słowie jeszcze przez chwilę, tak długo jak długo pomaga ci odczuwać Boga, a potem przejdź do następnego słowa („nasz”, „który jesteś”, „w niebie”, itp.), a jeśli czas modlitwy minął, odmów modlitwę do końca i powiedz Amen.
Boże, jestem Twoim dzieckiem, które na co dzień bardziej domyśla się niż czuje kim jest. Dałeś mi życie, ludzi i świat, ale nigdy nie powiedziałeś: Domyślaj się, bo gadać ze sobą nie będziemy! Spraw, żebym się modlił przytomnie, rozumnie i serdecznie. Żebym nie klepał pacierzy jak śpiący rycerz przed snem, ale żebym się modlił jak na twego syna przystało. Żebym cię znał, czuł i rozumiał choćby na tyle, żebym cię potem wszędzie mógł znaleźć.