Napięta sytuacja na Wschodzie odbija się zarówno na polskiej złotówce, jak i na warszawskim parkiecie. Politycy, mimo permanentnej, dwuletniej kampanii wyborczej, przestali nas czarować i mówią wprost: nasza gospodarka odczuje perturbacje związane z fatalnymi relacjami UE/Polska – Rosja. Tym większa ulga, że wreszcie zakończyła się budząca niesmak próba wywołania afery wokół nowego prezesa Giełdy Papierów Wartościowych. Bo, czego jak czego, ale spokoju i fachowej ręki osoby zarządzającej GPW w obecnej chwili potrzebuje najbardziej.
Paweł Tamborski nie ma szczęścia. Najpierw sugerowano, że to o nim na taśmach „Wprost” minister skarbu mówi w ostrych słowach, jakoby w ministerstwie „nie miał nic do roboty”. Okazało się jednak, że spece od odsłuchiwania nagranych rozmów pomylili się i chodziło o zupełnie inną osobę. Nawet oficjalnie pojawiły się przeprosiny i sprostowanie. Przypomina to co prawda sytuację, w której najpierw na kogoś wylewa się kubeł pomyj, a potem daje mu papierową chusteczkę, aby się oczyścił – ale nie bądźmy drobiazgowi…
O wiele groźniejszy atak na byłego wiceministra skarbu przypuścili politycy opozycji. Walka polityczna od dawna nie ma nic wspólnego z dżentelmeńskim pojedynkiem na szpady, przypomina raczej wrestling, jednak i tu warto zachować pewien umiar i zdrowy rozsądek. A przede wszystkim należy zadbać o to, aby przedstawiana opinii publicznej narracja była w miarę spójna i logiczna. Tamborski został zaś oskarżony o to, że wepchnął Azoty w ręce rosyjskiego oligarchy, z którym rzekomo łączyły go niemal koleżeńskie relacje. Opowieść przypominająca słynną anegdotę o tym, jak to Radio Erewań ogłosiło, że na placu Czerwonym w Moskwie rozdają samochody. Dla ciekawych: nie w Moskwie, a w Erewaniu, nie samochody, a rowery i nie rozdają, a kradną. Poza tym wszystko się zgadza.
Także w przywołanej powyżej historii rzeczywistość wyglądała zgoła inaczej. To dzięki sprytnemu zagraniu resortu skarbu (a w całej operacji uczestniczył obecny szef GPW), została zablokowana próba wrogiego przejęcia jednej z kluczowych polskich firm chemicznych i jednocześnie, poprzez połączenie, stworzono silną grupę o znaczącej pozycji na rynku europejskim. Alarm podniesiony przez opozycję okazał się bezpodstawny, niemniej wpłynął na odroczenie decyzji o zatwierdzeniu nominata na prezesa Giełdy przez KNF. A takie zawieszenie, na co zwracało uwagę m.in. Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych, to dla podmiotów inwestujących na giełdzie zły sygnał. Dobrze jednak się stało, że dano szansę na gruntowne wyjaśnienie wszelkich wątpliwości. Uczynienie z prezesa GPW symbolicznej tarczy na politycznej strzelnicy byłoby ostatnim, czego można by życzyć polskiej gospodarce.
Warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych potrzebny jest prezes, którego kompetencje nie są w żaden sposób kwestionowane, który będzie impregnowany na polityczne naciski, i który finalnie utrzyma zaufanie inwestorów. Oby Paweł Tamborski, był taką właśnie osobą. Powodzenia!