Nie zazdroszczę rządowi i posłom, którzy muszą się zmierzyć z kolejnymi pomysłami na rewolucję w polskim handlu. Jeszcze rozgrzewa nas dyskusja na temat tego, czy będziemy mogli kupować w niedzielę, a już szykowany jest nowy projekt ustawy ograniczającej rynkowe swobody. Izby aptekarskie chcą mianowicie zlikwidować sieci apteczne, jako zagrażające małym aptekom i – tak, tak, to nie żart! – sprzedające tanie leki. Co zyska na tym pacjent? Trudno powiedzieć, oprócz uszczuplenia portfela. W siłę na pewno urośnie aptekarska korporacja.
A propos zarzutu, że sieci mamią kupujących tanimi lekami. Mam przed oczyma cytat z wypowiedzi pani prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej, wygłoszonej przed tygodniem podczas Forum Rynku Zdrowia. Brzmi on dosłownie tak: „Apteka musi być placówką ochrony zdrowia, a nie sklepem do wydawania tanich leków”. Czy te dwie funkcje muszą stać ze sobą w sprzeczności? Oczywiście, że nie.
Tak, jak w sektorze spożywczym jest miejsce i dla sklepów wielkopowierzchniowych, i dla małych placówek, podobnie jest w branży farmaceutycznej. Skoro osiedlowe sklepiki nie mogą konkurować cenowo z hipermarketami, to starają się konkurować jakością – towarów i obsługi. Warto od razu dodać, że o ile wśród sieci handlowych przeważają firmy z kapitałem zagranicznym, to na rynku farmaceutycznym aż 96% stanowi kapitał polski. Sieci apteczne budowali i budują polscy farmaceuci.
Wielka szkoda, że zwolennicy likwidacji sieci farmaceutycznych w ogóle nie interesują się zdaniem kupujących. Idę o zakład, że klienci aptek nie chcą wybierać – tanio czy profesjonalnie. Życzą sobie zapewne, aby łączyć atrakcyjną cenę z dobrą obsługą. A sieci apteczne rozwinęły się właśnie w oparciu o te dwa elementy – konkurencji cenowej i wykwalifikowanego personelu.
Mitem jest, że tylko sieci apteczne mogą zdobyć się na atrakcyjne ceny, jako że mają siłę do negocjacji z hurtowniami. Z roku na rok powstaje coraz więcej grup zakupowych, tworzonych przez aptekarzy indywidualnych. I takie grupy również mają odpowiednią siłę nacisku. Czyli jednak można skutecznie konkurować z dużymi, bez uciekania się do polityki zakazów.
Tak jak nigdy zbyt wysoka akcyza nie przyniesie zysków budżetowi państwa (a jedynie przemytnikom), tak nigdy ograniczanie konkurencji nie może wyjść na dobre całemu rynkowi. Nie bez przyczyny kilka europejskich państw, w których istnieje rozdrobniony rynek apteczny, zmienia lub szykuje się do zmiany reguł gry. Bo odpowiedzią na naturalny proces rynkowy, jakim jest budowa sieci handlowych, powinna być konsolidacja drobnych przedsiębiorców. Oczywiście, przy zachowaniu reguł, które nie pozwolą tym silniejszym na stosowanie niedozwolonych praktyk. Ale przy restrykcyjnej polskiej inspekcji farmaceutycznej i czujnym UOKiK na to się u nas raczej nie zanosi.