Poproszono mnie, bym na swoim blogu zajął się – dla odmiany – tym, z czego możemy być dumni, a mianowicie naszymi eksportowymi wizytówkami. Temat, wbrew pozorom, nie jest wcale łatwy, ponieważ systematycznie przybywa sektorów, gdzie polskie firmy nie tylko mają mocną pozycję w starciu z zagraniczną konkurencją, ale także coraz śmielej wkraczają do ścisłej czołówki europejskich liderów. Spróbujmy jednak sporządzić subiektywne zestawienie kilku naszych eksportowych wizytówek – w kolejności mocno przypadkowej.
prezes Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego "Teraz Polska"
Na początek parę liczb. Kiedy wstępowaliśmy do Unii Europejskiej, wartość naszego eksportu wynosiła około 60 mld euro. Dzisiaj to niemal dwa i pół raza więcej. Co więcej, mimo szalejącej w Europie recesji wartość polskiego eksportu, jak donosi „Forbes”, systematycznie rośnie.
Co istotne, zmienia się także struktura naszego eksportu. Już nie są to wyłącznie produkty spożywcze. Czasy, gdy Żubrówka i szynka Krakusa były naszymi jedynymi powodami do eksportowej dumy, należą do przeszłości. Polska żywność, materiały budowlane, meble, akcesoria motoryzacyjne i sprzęt AGD, kosmetyki, odzież, jachty i systematycznie rosnący odsetek sprzętu teleinformatycznego – tak prezentuje się polski eksport A.D. 2013.
Co mnie, jako Polaka, szczególnie na takiej eksportowej liście cieszy?
1. Syntezator mowy Ivona – fantastyczny polski wynalazek, o którym, tradycyjnie, najmniej się wie i mówi właśnie u nas. Zdaniem ekspertów, jest to jedno z najlepszych takich rozwiązań na świecie. Produkuje je polska firma IVONA Software, a zakupił je m.in. Amazon.
2. Polska stolarka okienna – zapewne wielu to zdziwi, ale jesteśmy okiennym potentatem w Europie. Polscy producenci, tacy jak Fakro czy Oknoplast, stają się niemal hegemonami rynku w wielu europejskich krajach. W tym przypadku sprawdził się model jakość plus atrakcyjna cena…
3. Autobusy Solaris – przez całe lata byliśmy zdani na węgierskie Ikarusy, które do końca ubiegłego wieku królowały na ulicach polskich miast. Dzisiaj dwie trzecie produkowanych Solarisów trafia za granicę, a wśród odbiorców prym wiodą Niemcy – kraj, gdzie przemysł motoryzacyjny nie tylko, że jest bardzo rozwinięty, ale cieszy się doskonałą renomą. Polnische Wirtschaft w nowym, pozytywnym wydaniu!
4. Kosmetyki Inglot – przemyska firma rzuciła wyzwanie światowym potentatom, i co ważniejsze – zrobiła to skutecznie. Tych kosmetyków używa nie tylko Nowy Jork, Londyn, Paryż czy Las Vegas, wśród klientek tej firmy są nawet elegantki w krajach muzułmańskich.
5. Polscy specjaliści – chciałoby się rzec, niestety… Wbrew temu, czego oczekujemy i czego potrzebujemy, każdego roku za granicę odpływają tysiące mniej lub bardziej wykwalifikowanych specjalistów, zwłaszcza wśród młodych ludzi. Możemy rozkładać ręce i mówić, że przecież polskim firmom trudno proponować zarobki podobne do tych w państwach „starej Unii”. Święta prawda, ale przecież nie chodzi tu jedynie o wysokość płac, ale przede wszystkim o perspektywę budowania kariery zawodowej. Z tym u nas był, i w dalszym ciągu jest, największy problem. Politycy odbijają piłeczkę, wzajemnie obwiniając się o powody takiego stanu rzeczy, a tymczasem eksport zdolnych, młodych Polaków kwitnie w najlepsze. Jedyna pociecha, że profesjonalizm naszych rodaków to liczące się narzędzie w budowaniu pozytywnego wizerunku Polski za granicą.
Jak wspomniałem wyżej, ta lista jest zdecydowanie wybiórcza i zdecydowanie subiektywna…
Może Państwo w komentarzach zaproponują jej twórcze uzupełnienie?