Kto ma Spanoulisa ten wygrywa. W europejskiej koszykówce to prawda, którą trudno ostatnio obalić. 31 – letni Vassilis Spanoulis po raz drugi z rzędu poprowadził Olympiakos Pireus do tryumfu w Eurolidze. Grek w swoim dorobku ma już 3 Puchary Europy. Ale ma też wokół siebie drużynę a nie zbieraninę przypadkowych koszykarzy.
W niedzielny wieczór Londyn był ελληνικά, czyli grecki. Do stolicy Wielkiej Brytanii przyjechały tysiące kibiców Olympiakosu Pireus. Czerwono – białe flagi i szaliki wypełniły 20 tysięczną O2 Arena a potem rozlały się po mieście. Kibice Olympiakosu świętują, bo ich ukochany klub po raz drugi z rzędu został najlepszą drużyną w Europie! Takiej sztuki w „nowej” Eurolidze dokonali tylko koszykarze Maccabi Tel Aviv (2004 i 2005). W wielkim finale Olympiakos wygrał z Realem Madryt 100:88. Królewscy znakomicie rozpoczęli to spotkanie. Po pierwszej kwarcie prowadzili 27:10, ale Grecy wzięli się do odrabiania strat. Gdy ich lider – Vassilis Spanoulis nie radził sobie z obrońcami Realu (w pierwszej połowie nie rzucił żadnego punktu) trafiali inni: Amerykanin Acie Law czy Macedończyk Pero Antic. Świetnie grali Hines, Perperoglou czy Sloukas. Olympiakos miał drużynę. Real miał Rudy’ego Fernandeza. Były gracz Portland i Denver spisywał się przyzwoicie (21 punktów) ale brakowało mu wsparcia kolegów, a jak Spanoulis „odpalił” w drugiej połowie (22 punkty, 4 asysty), trafiając nawet rzut z 10 metrów – to po Realu nie było co zbierać.
Kill Bill
31 letni Grek zwany „Kill Billem” to jeden z tych wybitnych koszykarzy, który jakoś nie znalazł sobie miejsca w NBA (jeden sezon w Houston). Za to z reprezentacją Grecji potrafił ograć amerykański Dream Team na Mistrzostwach Świata, a w Europie poprowadził już do tryumfu w Eurolidze Panathinaikos (2009) i dwukrotnie Olympiakos (2012, 2013). Za każdym razem zgarniał nagrodę MVP turnieju finałowego. W obecnych rozgrywkach otrzymał też tutuł MVP całego sezonu. Nie byłoby sukcesów Olympiakosu bez Spanoulisa, ale londyńskie Final Four pokazało też, że nawet jak się ma takiego gracza jak Spanoulis to trzeba wokół niego zbudować zespół.
Olympiakos, wersja poprawiona
Olympiakos okres wydawania ogromnych pieniędzy na kontrakty koszykarzy już przeżył. Właściciele klubu, bracia Panagiotis i Giorgos Angelopoulos chcieli rywalizować z Panathinaikosem i marzyli o nawiązaniu do sukcesów z połowy lat 90-tych. W 2008 roku ściągnęli z NBA Josha Childressa i zapłacili mu kosmiczne pieniądze, 20 milionów dolarów za trzy lata. W Olympiakosie grali też Litwin Linas Kleiza czy Serb Milos Teodosic. To wystarczyło na przegrany finał z Barceloną w 2010 roku. Gdy rok później Grecy nie awansowali nawet do Final Four miarka się przebrała. Drużyna została zbudowana niemal od nowa (Spanoulis był jednym z nielicznych, którzy zostali) za mniejsze pieniądze ale za to bardzo mądrze.
Niespodzianka
Rok temu minimalne zwycięstwo Olympiakosu nad CSKA Moskwa w finale Euroligi było niespodzianką. Po tegorocznym Final Four możemy śmiało powiedzieć, że Olympiakos to najlepsza drużyna w Europie. Z Grekami nie mieli szans ani Rosjanie (tym razem przegrali aż 52: 69) ani Real Madryt. „Życie pisze piękne scenariusze” – mówił po meczu trener Olymiakosu Georgios Bartzokas. „To był dla nas trudny rok. Mieliśmy problemy z kontuzjami, sezon rozpoczęliśmy od porażek. Ale potrafiliśmy się podnieść. Ta drużyna w każdym meczu daje z siebie wszystko, całe serce. I umiemy grać z różnymi przeciwnikami. Możemy rzucić CSKA 60 punktów a dwa dni później Realowi – 100 punktów. Jesteśmy razem i jesteśmy wzorem dla całej Grecji że cuda są możliwe.” Zatem okazuje się, że „europejski Dream Team” (czyli CSKA Moskwa) zbudowany za ponad 40 milionów euro i hiszpańskie potęgi: Barcelona i Real, w czasach kryzysu powinni uczyć się od Greków jak wydawać pieniądze. Skromne 19 milionów euro nie zostało zmarnowane. A dodajmy, że po ubiegłorocznym sukcesie z klubu odszedł słynny serbski trener Duszko Ivkovic. Zastąpił go Bartzokas. Czyli szkoleniowiec który pracował z sukcesami, ale tylko w lidze greckiej. Bartzokas po zwycięstwie nad słynnym Ettore Massiną (w półfinale) nie może mieć już żadnych kompleksów. Co ciekawe, 48 - letni szkoleniowiec został pierwszym greckim trenerem w historii, który wygrał Euroligę. "To był niesamowity weekend. Przyjechaliśmy do Londynu jako obrońca trofeum ale też jako outsider. Mamy mniejszy budżet od pozostałych a za sobą bardzo trudny sezon. Dzięki temu staliśmy się jednak silniejsi. W ciągu dwóch dni pokonaliśmy dwa znakomite zespoły: CSKA i Real. Zasłużyliśmy na miano najlepszej druzyny Europy" - podsumował Vassilis Spanoulis.
P.S.:
Sezon kończy się znakomicie dla Olympiakosu, który po raz trzeci wywalczył tytuł najlepszej drużyny w Europie (1997, 2012, 2013) ale fatalnie dla CSKA, Barcelony i Realu. Królewscy po pokonaniu w półfinale Barcy liczyli na pierwszy od 18 lat tryumf w Europie. CSKA i Barcelona też chciały zwycięstwa, a musiały grać tylko o trzecie miejsce. Swoją drogą nie bardzo wiem po co odbywa się to spotkanie. Oglądanie dwóch wielkich przegranych, przy pustawych trybunach – to nie jest najlepszy pomysł na spędzanie czasu. Przynajmniej końcówka była emocjonujące, minimalnie wygrali koszykarze CSKA, zajmując ostatecznie 3 miejsce.