Kojarzona z nowoczesnością i technologiami przyszłości Japonia, po której mkną szybkie i punktualne shinkanseny, jest też krajem głęboko konserwatywnym i bardzo wiernym tradycjom. Wyrastające jeszcze z konfucjanizmu przekonanie o odmienności ról kobiet i mężczyzn we współczesnej Japonii przybiera czasem absurdalne formy. Wrzucona w świat dziewczęcych do bólu Japonek Europejka, automatycznie staje się mówiącym tubalnym głosem i poruszającym się jak czołg dziwolągiem.

REKLAMA
Latem zawsze nosi mnie po świecie, więc w tym roku wybraliśmy się z mężem i synem do Azji, najpierw do Indonezji, potem do Japonii. Przed podróżą przeczytałam sporo książek o krajach, które mieliśmy odwiedzić, więc wydawały mi się a priori oswojone, możliwe do zrozumienia. Pomimo tego nie ominął mnie szok kulturowy. Co go spowodowało? Przede wszystkim japoński ideał kobiecości!
„Na charakterystyczne dla japońskiej kultury definicje kobiecości i męskości, które nam wydawać się mogą opresyjne lub anachroniczne, największy wpływ ma myśl konfucjańska. Według niej, segregacja płciowa jest sensowna i korzystna dla sprawnego funkcjonowania społeczeństwa” pisze Joanna Bator w doskonałej książce „Japoński wachlarz”.
Dopiero jadąc tokijskim metrem w czarno-białej (obowiązkowa koszula plus spodnie) masie powracających z pracy urzędników zaczęłam pojmować, czym jest japoński podział świata na kobiecy i męski. Większość Japonek nie pracuje zawodowo i chociaż w Tokio można czasem spotkać zapracowane kobiety sukcesu lub skromne pracowniczki biura, to wśród powracających, czy jadących do pracy ludzi, znakomitą, na oko 90 - procentową większość stanowią mężczyźni. Japonki pilnują raczej domowego ogniska. Od małego są uczone pokory i tego, że zajmują drugorzędną pozycję w stosunku do mężczyzny. Przykładowo to one przepuszczają mężczyzn w drzwiach, a nie na odwrót. Kiedyś Japonki i Japończycy mówili też zupełnie innymi językami. Onna kotoba japoński język kobiecy dysponował, między innymi, odmiennym i bardziej delikatnym słownictwem oraz innym zestawem zaimków, niż język męski. Dziś różnice lingwistyczne w mowie Japonek i Japończyków ponoć zacierają się, ale Japonki, nawet te zupełnie dorosłe, nadal zaskakująco często mówią cieniutkim i piskliwym, starannie modelowanym głosem dziewczynki. Powiem więcej, Japonki raczej nie śmieją się, ale wdzięcznie chichocą.
Jeszcze bardziej zbijającym z tropu zjawiskiem, które z początku interpretowałam, jako objaw specyficznie japońskiej wady ortopedycznej, jest sposób chodzenia i ustawiania stóp wielu Japonek. Wyjątkowo dużo kobiet w Japonii demonstruje bowiem tzw. chód gołębi, co oznacza, że poruszają się (często na niebotycznych obcasach) stawiając palce stóp do środka. W diagnostyce medycznej za przyczynę gołębiego chodu przyjmuje się "zbyt duże przodoskręcenie szyjki kości udowej, które bywa wynikiem dysplazji stawów biodrowych". Czy Japonki cierpią na tę przypadłość częściej niż przedstawicielki innych nacji?
Podobno nic bardziej błędnego! Stawianie palców stóp do środka uważane jest po prostu za kobiece i czarujące. Nosi nazwę uchimata i postrzegane jest jako dużo bardziej atrakcyjne niż zwykły krok „w stylu męskim”. Informacje na ten temat znalazłam w kilku artykułach po gorączkowym przeszukiwaniu Internetu, w celu dowiedzenia się czegoś więcej o „genetycznych wadach ortopedycznych” u japońskich kobiet. Po jeszcze dokładniejszym przyjrzeniu się stopom Japonek, zauważyłam, że stawiają je do środka najczęściej wtedy, gdy się nie spieszą i gdy kontrolują swój wygląd. Zatem potrafią chodzić inaczej! Tak więc gołębi chód najczęściej nie jest w Japonii zjawiskiem chorobowym, ale podkreśleniem nieco naiwnej, dziewczęcej kobiecości, która stanowi japoński ideał.
Czasami ma się wrażenie, że dorosłe Japonki chciałyby na zawsze pozostać uroczymi uczennicami w szkolnych mundurkach, które można podziwiać na ulicach japońskich miast, albo jeszcze lepiej: wielkookimi i uwodzącymi dziewczęcością bohaterkami mangi.
logo

Jest w tym niewinnym ideale kobiety–dziewczynki coś, co budzi opór, bez względu na to, czy człowiek przygląda mu się z perspektywy szwedzkiej czy polskiej. Ujmując rzecz inaczej: z perspektywy japońskiej zarówno Polki, jak i Szwedki są totalnie niekobiecymi i niesamowicie wyzwolonymi dziwolągami.
Muszę przyznać, że wydaje mi się to bardzo krzepiące: z perspektywy japońskiej Polska to, tak jak i Szwecja, kraj szalejących feministek. Yes!