Polska wydaje coraz większe pieniądze na promocję swojego wizerunku w świecie, ale polscy politycy nienawistnymi wypowiedziami regularnie przekreślają lata pracy nad budowaniem obrazu Polski nowoczesnej i tolerancyjnej. Niewielu zdaje się nad tym zastanawiać…

REKLAMA
Kiedy przez sześć lat byłam dyplomatą i zajmowałam się promowaniem dobrego wizerunku Polski w Szwecji, jak bumerang powracały do mnie dwa tematy. Centrala MSZ regularnie nakazywała wszystkim placówkom dyplomatycznym, aby przypominać światu, że to w Polsce rozpoczęło się obalanie komunizmu i że to nasza, polska „Solidarność” pokazała innym krajom za żelazną kurtyną, jak należy walczyć o demokrację. Drugim nieustannie wałkowanym tematem było istnienie negatywnych stereotypów na temat Polski. Co z nimi począć? Jak im przeciwdziałać? Niestety nie postrzegają nas wszędzie tak, jakbyśmy chcieli. Zachód uczył się podstaw nation branding, kiedy my nie wiedzieliśmy nawet co to reklama, dlatego teraz trzeba nadrobić zaległości, wypromować się, udowodnić, pokazać i koniecznie wytłumaczyć światu, że nie jesteśmy szarzy, nie jesteśmy zacofani , a już na pewno nie jesteśmy nietolerancyjni! Bardzo wielu ludzi rozsianych po polskich placówkach dyplomatycznych na całym świecie sporo czasu poświęca zabieganiu o to, by Polska nie była postrzegana poprzez negatywne wyobrażenia, z których jednym i to bardzo silnym jest przekonanie, że jesteśmy krajem, w którym brakuje tolerancji. Sama wraz z moimi byłymi współpracownikami intensywnie pracowałam nad tym, by udowodnić, że Polska nie jest już taka homofobiczna, jak się wciąż wielu Szwedom wydaje. I naprawdę udało nam się dotrzeć do mnóstwa opiniotwórczych ludzi z pozytywną informacją o tym, że w Polsce toczy się od lat debata na tematy LGBT, że to w Polsce zawrotną karierę zrobiło „Lubiewo” Witkowskiego i że to Polska ma w sejmie pierwszą w Europie transseksualną posłankę .
Po ostatnich homofobicznych wypowiedziach licznych polskich polityków, których tragicznym ukoronowaniem stały się słowa Lecha Wałęsy (przytoczone dziś zresztą w głównym wydaniu szwedzkich wiadomości), czuję złość oraz ulgę na myśl, że nie jestem już polską dyplomatką i to nie ja będę teraz świecić oczami podczas rozmów kuluarowych ze szwedzkimi dziennikarzami. Nie będę musiała zapewniać ich, że wprawdzie Wałęsa jest jedną z nielicznych współczesnych, polskich ikon (bo nie ma wielu żyjących Polaków, którzy są rozpoznawani na całym świecie, a Wałęsa jest taką osobą), legendą „Solidarności” a także laureatem Pokojowej Nagrody Nobla, ale jego porażający brak zrozumienia dla tego, czym są prawa mniejszości w demokracji, nie jest reprezentatywny dla mojego kraju, ponieważ Polska tak naprawdę jest coraz mniej homofobiczna, bo mamy w sejmie Annę Grodzką i Roberta Biedronia, mamy debatę, mamy dyskusję i ogólnie jesteśmy tolerancyjni. Mówiąc wprost nie muszę już ze względów zawodowych przekłamywać rzeczywistości i bardzo mi z tym dobrze… Z przykrością jednak konstatuję, że kilka mocno nieprzemyślanych zdań Lecha Wałęsy w sensie wizerunkowym, zaprzepaściło właśnie pracę wielu polskich dyplomatów. Słowa te poszły w eter, ruszyły z kopyta w świat i przy okazji światowej premiery filmu Wajdy o Wałęsie trzeba będzie się zastanowić, jak tłumaczyć dziennikarzom fakt, że ikona walki o demokrację szerzy dziś nietolerancję.
Tymczasem sama zajmuję się dużo przyjemniejszą od zamydlania cudzych oczu pracą, którą jest tłumaczenie na polski trylogii Jonasa Gardella Torka aldrig tårar utan handskar , powieści o losach grupy sztokholmskich gejów w obliczu szalejącej w latach osiemdziesiątych, także w Szwecji, epidemii AIDS . Mam nadzieję, że powieść Gardella wpłynie na polską debatę…
Pisząc ten tekst zauważyłam, że w polskim pakiecie Office nadal nie ma słowa „homofobiczny” , mój komputer automatycznie poprawia je na „homofoniczny”. Jak to wytłumaczyć?