Czy zacznie się teraz przypiekanie Czeczenów żywym ogniem hamowanej przez wielu niechęci? Czy ożyją przycichłe echa najgłośniejszych aktów terrorystycznych im przypisywanych (w teatrze na Dubrowce podczas spektaklu „Nord – Ost” w 2002 roku czy w szkole nr.1 w Biesłanie w 2004)? I czy ci potępiający w słusznym gniewie wszystkich terrorystów potępią też państwo, które bezkarnie zastosowało terror największy: wojnę? A czy wojny wydane Czeczenii mogą mieć związek z aktem terrorystycznym w Bostonie w roku 2013? Mogą.
Z braćmi Carnajew w tle
REKLAMA
Prosty związek przyczynowy: najpierw spadały rosyjskie bomby na Czeczenię, a potem dopiero rodzina Carnajewów uciekła z Kaukazu (ze stolicy Dagestanu- Machaczkały leżącej na granicy tych dwóch republik) początkowo do Kazachstanu, potem do Kirgizji, a stamtąd do USA. Kiedy w 2001 roku dwóch braci Carnajewów chodziło do gimnazjum nr.1 w Machaczkale, jeden z nich miał lat siedem, drugi czternaście. Trudno teraz powiedzieć czy obaj widzieli rosyjskie bomby kulkowe w akcji, czy tylko słyszeli ich wybuchy. Czy widzieli porozrywanych tymi bombami ludzi, czy tylko o nich słyszeli? A jeśli tak, to czy to usprawiedliwia wyprodukowanie bomb na wzór tamtych i potworność ich czynu? Nie, ale w jakimś stopniu może je tłumaczyć. Lata 1999 – 2002 to lata bombardowań tamtych terenów Kaukazu, zabijania kilku tysięcy mężczyzn i kobiet w wymyślnych torturach, pakowania wieluset do więzień, praktycznie bez sądu i śledztwa. Czy to wszystko zostawia ślad w umysłach i nerwach małych i większych dzieci? Oczywiście tak. Czy każdy staje się potem morderczym potworem? Oczywiście nie.
Może – by zrozumieć niepojęte (obydwaj studiowali, przy czym młodszy – Dżohar, studiował medycynę) okrucieństwo Carnajewów – trzeba się przyjrzeć niepojętemu okrucieństwu czasu i miejsca, w którym wzrastali. To ich- powtarzam – nie usprawiedliwia. Pozwala tylko przybliżyć się do odpowiedzi: dlaczego? Przypomnijmy, że od paru lat w podobnie dramatycznej sytuacji obojętności i bezczynności świata jak kiedyś Czeczenia, teraz jest Syria. A owa obojętność i bezczynność – tak czy inaczej – związana jest z polityką Kremla: przy Czeczenii bezpośrednio, przy Syrii – pośrednio. Ciekawe, czy dzisiejsi syryjscy powstańcy lub dzieci zabijanych i torturowanych w syryjskich więzieniach ludzi będą kiedyś równie podatni na odwetowo – terrorystyczną działalność jak bracia Carnajewowie?
Kraje europejskie udzieliły schronienia i pomocy setkom tysięcy czeczeńskich uchodźców, uciekinierów wojennych i powojennych. Braci Carnajewów jest dwóch. Ale to wystarczy, by jeden z głównych kremlowskich ideologów Siergiej Markow stwierdził http://ria.ru/incidents/20130419/933527599.html
- Jeśli to, co się mówi w związku z północnokaukaskim śladem (w bostońskim akcie terrorystycznym – przyp.KKR) jest prawdą, to wyciągnąć wnioski powinni rusofobscy politycy Europy, którzy stracili ogromne pieniądze podatników na idiotyczne programy pomocy czeczeńskim uchodźcom… Katastrofalne błędy USA i Unii Europejskiej świadczą o ich wewnętrznym głębokim kryzysie i narastającej słabości politycznego przewodnictwa światu. Ale nie patrząc na ich głupotę i wredność, nasze służby specjalne muszą okazać pomoc ich służbom, by nie doszło do nowych, na pewno przygotowywanych aktów terrorystycznych. I by pomóc w poszukiwaniu tych ludzi, których przez swoją głupotę zaprosili…
Ale dlaczego ci „zaproszeni” setkami tysięcy uciekali z Czeczenii, i dlaczego do dziś uciekają – o tym pan Markow milczy.
