Mimo, że nikt już nie wierzy w slogany typu „stworzymy świat bez narkotyków” i nie brakuje dowodów naukowych na to, że restrykcyjne prawo narkotykowe tylko potęguje problemy zamiast je rozwiązywać, w wielu krajach nadal prym wiodą populistyczni politycy promujący tę destrukcyjnie działającą utopię. Rządy i międzynarodowe organizacje wciąż ignorują racjonalne argumenty, badania i statystyki. Wydają krocie na swoje mniejsze lub większe narkotykowe wojny (wg. raportu Światowej Komisji ds. Polityki Narkotykowej walka z handlem narkotykami pochłania rocznie ponad 100 mld dolarów), a utrzymując prosperity czarnych rynków mnożą fortuny narkotykowych „baronów”.

REKLAMA
Nie wiem kogo jeszcze trzeba zaprosić do Polski, żeby w końcu nasz rząd poszedł po rozum do głowy. Ilu osobom trzeba złamać życie, żeby ci populiści przejrzeli na oczy. To, że globalna wojna z narkotykami poniosła klęskę jest faktem. Pięćdziesiąt lat po podpisaniu Jednolitej Konwencji o Środkach Odurzających ONZ i czterdzieści lat po tym, jak prezydent Nixon ogłosił świat bez narkotyków statystyki mówią jasno: „nie tędy droga”. Polityka demonizowania, straszenia i karania sprawiła, że narkotyk stał się jeszcze bardziej pożądany i dostępny. W latach 1998 r.– 2008r. globalne spożycie heroiny wzrosło o 34,5 %, kokainy o 27% a marihuany o 8,5%. Przypadek tej ostatniej to „zasługa” traktowania przez niektóre kraje marihuany jako używki, nie narkotyku, rozwoju instytucji zdrowia publicznego i inwestycji w profilaktykę – jak pewnie wiecie Polski wśród nich nie było.
Nasza władza musiała pójść pod prąd. Kiedy inne europejskie kraje korzystając z wiedzy i doświadczenia dziesiątek lat badań otwierały coraz więcej narkotykowych furtek, pokazując że lepiej jest leczyć zamiast karać, my postanowiliśmy wszystkie zatrzasnąć. Zastanawiam się o czym wtedy myślała pani Labuda czy pan Kwaśniewski – ten dziś chociaż trochę się zrehabilitował – czy oni naprawdę wierzyli, że jak zgarną wszystkich narkomanów z bajzli i dworców, zamkną ich w więzieniach to problem narkomanii w Polsce zniknie? Nie mam w zwyczaju przeceniać intelektu polskich polityków, ale jednak ciężko mi uwierzyć, że dorośli, wykształceni ludzie zdecydowali się na tak naiwny i bezsensowny krok.
Właśnie dla takich krajów i rządów jak nasz powstała Światowa Komisja ds. Polityki Narkotykowej, w jej skład wchodzą m.in. Kofi Annan, George Schultz, Paul Volcker, Javier Solana, Henrique Cardoso, César Gaviria, Ernesto Zedillo, Ruth Dreifuss oraz Jeorjos Papandreu, a także pisarze Carlos Fuentes i Mario Vargas Llosa. Szkoda, że przy każdym z powyższych nazwisk trzeba wstawić „były prezydent”, „były przewodniczący” czy „były szef”, bo trochę tak jest, że w czasach kiedy mieli władzę stali w większości po drugiej stronie barykady… Mamy w Komisji też akcencik polski, w tym roku do zespołu dołączył Aleksander Kwaśniewski, który na łamach New York Times’a bił się w pierś za podpisanie drugiej po białoruskiej, najbardziej restrykcyjnej ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii w Europie.
W raporcie Komisji – w którym, w przeciwieństwie do większości dokumentów, na które powołują się jego przeciwnicy, każde zdanie poparte jest badaniami - czytamy, że reforma jest niezbędna, ponieważ każdy kolejny rok tej bezsensownej i bezrefleksyjnej polityki to nie tylko wyrzucone w błoto pieniądze, ale przede wszystkim stracone ludzkie istnienia, dramaty jednostek i całych grup społecznych, kolejne zakażenia HIV, zachorowania na AIDS a także stręczycielstwo, przemoc i ubóstwo.
Mnie zapadło w pamięć, że dokument jako pierwszy w tej tematyce poświęca tyle uwagi osobom znajdującym się u dołu hierarchii narkotykowego biznesu – rolnikom, kurierom i drobnym dilerom. Podkreśla, że wielu z nich jest ofiarami przemocy albo po prostu uzależnionymi użytkownikami, którzy tak zarabiają na swoją „działkę”. Uwięzienie dziesiątków milionów takich osób w przepełnionych więzieniach, złamanie życia im i ich rodzinom nie zmniejszyło wcale dostępności nielegalnych substancji psychoaktywnych ani potęgi narkotykowych gigantów.
Więcej już nie piszę, przeczytajcie raport a w najbliższą środę sami przekonajcie się co członkowie Komisji mają do powiedzenia polskim politykom.
24 października od 16.30 do 20.30 w siedzibie Gazety Wyborczej odbędzie się debata „Narkotyki: Koniec Wojny?” podczas, której będzie można posłuchać wystąpień m.in. byłego dyrektora Globalnego Funduszu do Walki z AIDS, Gruźlicą i Malarią - Michela Kazatchkine, byłej prezydent Szwajcarii - Ruth Dreyfuss czy byłego prezydenta Brazylii - Fernando Henrique Cardoso. Udział weźmie też Aleksander Kwaśniewski oraz Kasia Malinowska-Sempuch, dyrektor Międzynarodowego Programu Polityki Narkotykowej OSF.
Aby wziąć udział w debacie należy potwierdzić swoją obecność mailowo pod adresem debata-narkopolacy@gazeta.pl lub telefonicznie pod nr. 22 555 42 79.
4 Zasady dobrej polityki narkotykowej wg. Światowej Komisji ds. Polityki Narkotykowej:
1. Polityka narkotykowa musi być oparta na solidnych dowodach empirycznych i naukowych. Podstawową miarą sukcesu powinna być redukcja szkód w zakresie zdrowia, bezpieczeństwa i dobrobytu jednostek oraz społeczeństwa.
2. Polityka narkotykowa musi być oparta na prawach człowieka i trosce o zdrowie publiczne. Powinniśmy skończyć ze stygmatyzacją i marginalizacją ludzi, którzy używają narkotyków, oraz rolników i drobnych dilerów z najniższych szczebli hierarchii narkotykowego biznesu. Osoby uzależnione od substancji psychoaktywnych powinny być traktowane jak pacjenci, a nie jak przestępcy.
3. Za opracowanie i wdrażanie polityki narkotykowej powinna wziąć odpowiedzialność społeczność międzynarodowa; muszą być jednak przy tym uwzględnione lokalne uwarunkowania polityczne, społeczne i kulturowe. W Konwencji Narodów Zjednoczonych o Zwalczaniu Nielegalnego Obrotu Środkami Odurzającymi i Substancjami Psychotropowymi z 1988 roku jasno mówi się o tym, że należy respektować prawa i potrzeby ludzi „dotkniętych” w taki lub inny sposób przez produkcję, handel czy konsumpcję narkotyków.
4. Polityka narkotykowa musi być prowadzona w sposób kompleksowy; należy w nią angażować rodziny, szkoły, specjalistów od zdrowia publicznego i rozwoju społecznego, liderów społeczeństwa obywatelskiego. Powinni oni działać w partnerstwie z instytucjami odpowiedzialnymi za egzekwowanie prawa i innymi, odpowiednimi agencjami rządowymi.