Reklama.
Po skandalu z „arcy pedofilem” Wesołowskim i jego wspólnikiem duchownym – Gilem, wydawałoby się, że nie można bezkarnie kpić z problemu pedofilii w kościele rzymskim i z gehenny ich ofiar - zwłaszcza w Polsce. Okazuje się, że bezmyślność i fanatyzm nie liczą się ani z faktami, ani ofiarami. W należącym do polskiego arcybiskupa i Watykanu komputerze znaleziono ponad 86 tys. zdjęć i 130 nagrań wideo. Są tam również fotografie pedofilskich czynów arcybiskupa. Czy to coś znaczy dla kościelnych ideologów?
Odsunięty przez aba Hosera „wysoko postawiony” duchowny przez 20 lat działał bezkarnie właśnie jako pedofil. Czy to coś znaczy, dla tych obrońców pedofilii? To, że w ciągu ostatnich 10 lat, 26 duchownych zostało skazanych prawomocnymi wyrokami za pedofilię właśnie… czy to coś znaczy? Trzeba dodać, że większość spraw, zgodnie z prawem cywilnym, uległa przedawnieniu. Pedofile kościelni, winni zbrodni na dzieciach, nigdy przed sądem nie staną. Czyżby Ewangelia też się przedawniła? Przykazania Boże też się przedawniły? Czy prawo Boże coś jeszcze znaczy?
Ilu pedofilów nie zostało osądzonych i skazanych i nie pójdą nigdy do więzienia, ponieważ ofiary ich zbrodni żyją pod presją oskarżenia? Niejedna dziewczynka wykorzystana przez pedofila, zwłaszcza kościelnego, słyszała pod swoim adresem z ust najbliższych i dalszych religijnych ludzi: „bo to ty go sprowokowałaś!”. A zgwałcony chłopiec słyszał: „nie oskarżaj kapłana!”
Niejednokrotnie ofiary są manipulowane i zbywane milczeniem. Tak, jak aktualnie dzieje się to w przypadku Marty spod Cieszyna, uwiedzionej przez księdza zakonnego i zgwałconej przy kościelnym śmietniku. Ona od roku składa zeznania przed komisją kościelną, jest zmuszana do odtwarzania scen gwałtu i późniejszego wykorzystywania, a gwałciciel i uwodziciel nieprzerwanie pracuje w placówce zakonnej pod Tatrami, gdzie upaja się świeżym powietrzem i pracą wśród młodzieży żeńskiej.
Byłem niedawno w programie „Pytanie na śniadanie” i ze zdumieniem słuchałem rzecznika Kurii Warszawsko Praskiej, który bezkrytycznie powtarzał, „dane statystyczne”, z których wynika, że na około 1500 skazanych za pedofilię znajduje się jeden ksiądz. Jako ofiara i jako osoba, która na co dzień ma styczność z ofiarami zbrodni pedofilii słucham tego z obrzydzeniem. Takie dane statystyczne, to podła manipulacja. Do tego dochodzi jeszcze oskarżenie, że w tym wszystkim chodzi o kasę i że to atak na Kościół!
Tak, jest to atak - atak wymierzony w zbrodniarzy. Pedofilia to zbrodnia! To atak wymierzony w tych, którzy złamali i zniszczyli niejedno młode życie. Żadne takie „dane statystyczne” nie usprawiedliwią duchownego, który skrzywdził dziecko. To nie prawda, że jego czyn niczym nie różni się od czynu „hydraulika”. Owszem „arcy” reżyser pedofil Polański powinien tak samo odpowiedzieć przed sądem jak „arcy” biskup, pedofil Wesołowski. Z tym, że ten drugi wyrządził niepowetowane szkody, ponieważ reprezentował swoją osobą Boga! Trudno o to samo podejrzewać Polańskiego. Wykorzystane dziecko pyta: „Jeżeli Bóg posługuje się takimi ludźmi i na to pozwala, to kim On jest?!” „Czy taki Bóg jest dobry?”.
Ludzie kościoła czy słyszycie chichot diabła? Jeśli nie, to źle z wami. To dla was jest przygotowany, dla was, którzy próbujecie zamydlić oczy takimi „danymi statystycznymi” i to kosztem najsłabszych i bezbronnych – kamień młyński na szyję!
Nie, nie przeżywam euforii, kiedy słyszę, że jakiś biskup odsunął pedofila kapłana od sprawowanej funkcji. Jeden przez 10 lat przesuwał księdza pedofila z parafii do parafii po każdym wyroku sądu. Czasem czuję się w obowiązku współczuć tym „biednym, zaszczutym kapłanom”... Nie współczuję. Myślę o ofiarach, myślę o tym, co należy się ofiarom. To ofiarom przede wszystkim należy się szacunek, współczucie, pomoc i zadośćuczynienie. Również materialne. Czyżby biskupi zapomnieli, że zadośćuczynienie należy się „Panu Bogu i bliźniemu”? Nie wystarczy się wyspowiadać u kolegi. A może potrzebują powtórki z własnego katechizmu?
To jak Kościół rzymski walczy z pedofilią wszyscy widzą i to jak Kościół rzymski troszczy się o ofiary tych zbrodni też wszyscy widzą. Z zażenowaniem słuchałem wypowiedzi biskupa Dajczaka przed rozprawą sądową o odszkodowanie dla mężczyzny, który jako chłopiec był wykorzystany przez księdza z jego diecezji. „Kościół nie zapłaci!” „Niech zapłaci sprawca”. Biskup Dajczak dobrze wie, że sprawca nie zapłaci, bo przecież biedaczyna nic nie ma. Kiedy stawia się zarzuty duchownemu, to jest to odczytywane jako atak na Kościół. A kiedy ofiara próbuje dochodzić swoich praw wobec Kościoła, to jest to problem prywatny duchownego.
Jeśli to prawda, że: „Drogą Kościoła jest człowiek”, to pierwszym odruchem ludzi Kościoła powinno być: „Jak ci pomóc?”, „Jak możemy ci zadośćuczynić?”, „Co możemy zrobić dla ciebie, abyś mógł nam wybaczyć?” Widać, samochody kurialne więcej znaczą.