Ksiądz z Tarchomina został prawomocnie skazany na rok więzienia w zawieszeniu na cztery lata za czyny o charakterze pedofilskim wobec ministranta w Otwocku w 2001 r. Za popełnione czyny groziło mu do 12 lat więzienia. Dostał rok w zawieszeniu na cztery. Czyżby niska szkodliwość czynu? A może sprawca wyraził wolę współpracy z prokuraturą, do jakiej zobowiązała go Kuria (dopiero po aresztowaniu)? A może wyraził skruchę i to skruszyło surowe oblicze sądu? A może sąd zamiast przepisami prawa, kierował się wiarą w pedofila i jego zdolność do naprawy? Dopóki polskie sądy będą traktowały sprawę pedofilii tak groteskowo, niewiele zmieni się w naszym kraju.

REKLAMA
Przez kilka lat pracowałem w krakowskim szpitalu kolejowym w charakterze kapelana. Pewnego słonecznego ranka zostałem pilnie wezwany na intensywną terapię. Wszedłem do środka. Ciszę przerywały jedynie dźwięki aparatury i cichy jęk. Zajrzałem za parawan. Zobaczyłem śliczną twarz młodej dziewczyny. Wydawało się że śpi. Dotknąłem delikatnie dłoni. Powoli odwróciła twarz w moją stronę. Zobaczyłem długi, zakrwawiony opatrunek na policzku. W oczach pojawiły się łzy. Zauważyłem, że całe ciało ma w zakrwawionych opatrunkach. Ręce, piersi, brzuch. „Szłam do pracy, wyskoczył z krzaków i po prostu pociął mnie nożem”, wyszeptała. Ogarnęła mnie wściekłość. Tym razem to ja płakałem. Nie miałem słów pocieszenia. Siedziałem obok jakiś czas. Dziewczyna mocno ścisnęła moją dłoń, jakby szukała jeszcze obrony. Próbowałem się modlić i znów brakowało słów. Gniew, żal, wściekłość, bezradność mieszały się ze sobą.
Nie znam finału sprawy. Ale wyobraźmy sobie, że nożownik został złapany, po roku od wydarzenia stanął przed sądem, wina została udowodniona (przy okazji wyszło na jaw, że nie jest to pierwsza ofiara bandyty) a sąd wymierzył rok kary w zawieszeniu na, powiedzmy, pięć lat. W uzasadnieniu sąd wskazał na niską szkodliwość czynu i wziął pod uwagę fakt, że młodemu przestępcy należy się szansa na poprawę. Ogłoszeniu wyroku przysłuchiwała się zdumiona młoda kobieta ze szramą na policzku. Bandyta cynicznie spojrzał na nią, jakby chciał powiedzieć: „jeszcze cie dorwę”.
To właśnie ma miejsce wtedy, gdy pedofil wychodzi z sali sądowej z wyrokiem w zawiasach. Nie przestanę tego powtarzać do skutku: pedofilia to zbrodnia na dziecku! Pedofil nie poprzestanie na jednym dziecku. Pedofil w ciągu życia potrafi wykorzystać od 5 do 200 i więcej dzieci. Używanie eufemizmów w rodzaju: „inne czynności seksualne”, „molestowanie”, zakrywają prawdę o zbrodni. Powszechne przekonanie ludzi jest takie, że dopiero gwałt, połączony z przemocą psychiczną, fizyczną i penetracją jest czymś co podpada pod sąd i co porusza ich znieczulone sumienia. Ale i wtedy pojawiają się tacy, którzy rzucają cień na ofiarę. O dziewczynce: „gdyby ona nie była taka, no… filuterna, sexi, naiwna, łatwowierna, chętna”. O chłopcu: „gdyby sam nie chciał, gdyby nie sprawiało mu to przyjemności…”. Prawda jest inna. Gwałt można łatwo nazwać, ocenić, osądzić. A jak nazwać, ocenić, osądzić wkładanie ręki do majtek i zawstydzanie, obmacywanie dziecka, obleśne całowanie, wulgarne komentarze, deprawowanie pornografią, przekraczanie granic fizycznych, niszczenie niewinności przez masturbację? To dopiero powoduje zamęt w duszy dziecka! To może być gorsze niż gwałt!
Wszyscy chyba pamiętamy kretyńskich obrońców ks. Bohyńskiego i jego wypowiedzi na temat dzieci, na których została dokonana zbrodnia: mamy i dzieci 10-letnie, trochę starsze i znam przypadki, gdzie ich życie intymne potrzebowało wcześniejszego zaspokojenia. Same dzieci "wchodziły" do łóżek dorosłych, chcąc być spełnionym. I to był wybór dziecka. Niewątpliwie jest to pogląd pedofilski. Okazuje się, że w Polsce można bezkarnie nie tylko pielęgnować poglądy pedofilskie ale i głosić je. Można oskarżać przy tym dzieci! Warto pamiętać jak to się skończyło, zanim się zaczęło. Otóż prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania, ponieważ, uwaga, duchownego nie można było przesłuchać na okoliczność faktów, które uzyskał podczas spowiedzi. Wystarczy się zasłonić tajemnicą spowiedzi i sprawy nie ma. „Spowiedź” to skuteczna wymówka! Jest jeszcze jedna wymówka, też skuteczna. Pamiętamy głośne zapowiedzi polskich hierarchów na temat „zero tolerancji” w polskim Kościele rzymskim wobec pedofilów w sutannach. „Zero tolerancji” ale zgłoszenie do prokuratury przypadków pedofilii pozostawiono w gestii ofiary. Jak by tego było mało, jeden z biskupów napisał w liście do „wiernych”, że nie należy naciskać na duchownych by byli współpracownikami świeckich instancji. A tych, którzy zdecydowaliby się zgłosić przypadki wykorzystania dzieci nazwał „donosicielami”. Jaką praktyczną naukę otrzymali „wierni” świeccy i „wierni” duchowni?
Tym sposobem zero tolerancji pozostało na papierze i zero reakcji w praktyce. Bo w praktyce, to dziecko, albo bardzo młody człowiek (na którym została popełniona zbrodnia) powinno/powinien stanąć we własnej obronie. To powód, dla którego zbrodnia pedofilii nie wychodzi na jaw, a jeśli wychodzi, to zwykle jest już za późno by ukarać sprawcę. Dopóki w polskim prawie nie zostanie całkowicie zniesione przedawnienie zbrodni pedofilskich, to tak właśnie będzie.
Na domiar złego w Polsce nie ma poważnej debaty na temat pedofilii, o czym świadczą raz po raz telewizyjne debaty. Debaty, które gwałtownie wybuchają wraz z kolejnymi skandalami i gwałtownie cichną. Pomiędzy panuje zmowa milczenia. Milczą oskarżane ofiary, bo widzą bezkarność sprawców i milczą „zwykli ludzie”. Dlaczego ludzie milczą, skoro pedofilia jest tak olbrzymim problemem? – zapytał mnie ktoś próbujący zrozumieć. Odpowiedziałem, że nie rozumiem tego, nie mam pojęcia dlaczego milczą rodzice, dlaczego milczą wychowawcy, dlaczego milczą „normalni” ludzie. Może to wydaje się zbyt bolesne dla nich samych? Może wolą udawać, że to ich nie dotyczy? Może wolą zapomnieć własne dramatyczne historie wykorzystania? Może czują się współodpowiedzialni? Tak czy owak to milczenie jest niepojęte. To lekceważenie dzieci jest niepojęte. To okrucieństwo wobec bezbronnych jest niepojęte!
Jak ocenić to, co miało niedawno miejsce w szczecińskim sądzie? Przypomnę tylko, że imiona i nazwiska ofiar pedofila zawisły na korytarzu sądowym. Każdy kto przechodził mógł z łatwością zidentyfikować skrzywdzone dziecko. Co z tego, że w końcu z wielkimi oporami zmieniły się procedury przesłuchań, że dziecko ma pełne prawo do ochrony, jeśli to prawo zostało złamane w sądzie! Bezmyślność? Głupota? Brak słów. To pokazuje mentalność. A także wskazuje na braki w podstawowej wiedzy. To obnaża brak zwykłej empatii.
Co zrobi sąd z księdzem z Tarchomina? Czytam, że: Ks. Grzegorz K. został już prawomocnie skazany na rok więzienia w zawieszeniu na cztery lata za czyny o charakterze pedofilskim wobec ministranta w Otwocku w 2001 r. Za popełnione czyny groziło mu do 12 lat więzienia. Dostał rok w zawieszeniu na cztery. Czyżby niska szkodliwość czynu? A może sprawca wyraził wolę współpracy z prokuraturą, do jakiej zobowiązała go Kuria (dopiero po aresztowaniu)? A może wyraził skruchę i to skruszyło surowe oblicze sądu? A może sąd zamiast przepisami prawa, kierował się wiarą w pedofila i jego zdolność do naprawy? Dopóki polskie sądy będą traktowały sprawę pedofilii tak groteskowo, niewiele zmieni się w naszym kraju.
Jedno jest pewne. Zmiana położenia geograficznego, nie zmieni pedofila. Tarchomin, po Radzyminie i Otwocku Wielkim to kolejne miejsce, w którym korzystał on z łatwego dostępu do chłopców. Będę powtarzał do skutku: Pedofil pozostanie pedofilem do końca życia! Jedynym sposobem na pedofila jest bezwzględna ochrona dzieci i zakaz dostępu do dzieci, do końca życia. Nie na cztery lata w zawieszeniu! Tych którzy chcą się pozbyć resztek złudzeń odsyłam do prac Anny Salter, Pokonywanie traumy. Jak leczyć dorosłe ofiary wykorzystania seksualnego oraz: Drapieżcy. Czas pozbyć się złudzeń. Czas na przebudzenie. Czas na głośny sprzeciw wobec lekceważenia zbrodni pedofilii.