„Noc wagi ciężkiej”. Tak oficjalnie promowana jest gala boksu zawodowego w Bydgoszczy, która odbędzie się 2 czerwca w hali Łuczniczka. Grupa 12round KnockOut Promotions chce zaprezentować kibicom szermierki na pięści zawodników królewskiej kategorii, z Arturem Szpilką na czele. Zapowiada się ciekawie, choć wiele zależeć tu będzie od rywali naszych pięściarzy.
W stolicy regionu kujawsko-pomorskiego na ringu staną Krzysztof Zimnoch (10-0-1, 8 KO), debiutujący w nowej kategorii Tomasz Hutkowski (20-0-2, 14 KO), Andrzej Wawrzyk (25-0, 13 KO) oraz pierwszy raz w walce wieczoru Artur Szpilka (10-0, 8 KO).
Każdy z nich ma szansę na dobrą walkę, o ile ich rywale nie okażą się sprowadzonymi na ostatnią chwilę „Słowakami”. Osobiście wierzę, że Andrzej Wasilewski dołoży wszelkich starań, aby undercard prezentował się przyzwoicie. Choćby z tego względu, że będzie to pierwsza gala wagi ciężkiej w Polsce. Wypadałoby więc zakontraktować solidnych zawodników, adekwatnych do etapu kariery w jakiej znajdują się poszczególni pięściarze znad Wisły.
Zimnoch do tej pory walczył z bardzo przeciętnymi rywalami. Dobrze więc byłoby sprowadzić mu przeciwnika z dodatnim rekordem, który zmusi go do większego wysiłku. Tym bardziej, że Krzysztof to solidny, doświadczony bokser, który na pewno doceni szansę pokazania się na dużej gali. Były reprezentant Polski zapewne z radością przyjąłby wiadomość o możliwości konfrontacji z kimś prezentującym zbliżony poziom do niego samego. Trzeba mieć nadzieję, że tak właśnie będzie.
Hutkowski będzie debiutował w królewskiej kategorii. Poza tym miał roczny rozbrat z boksem spowodowany kontuzją. W jego przypadku można więc spodziewać się rywala „na przetarcie”, który ma być dla Tomka kolejnym szczeblem w bokserskiej karierze. Mnie osobiście ciekawi forma w jakiej zaprezentuje się Polak. Przerwa plus dodatkowe kilogramy mogą sprawić, że nawet średniej klasy oponent, może okazać się dla niego dużym wyzwaniem. Oby było inaczej.
Wawrzyk po lutowej obronie pasa WBC Baltic ma wg obietnic swojego promotora stanąć naprzeciw solidnego pięściarza. Można się więc spodziewać zawodnika pokroju jego ostatniego przeciwnika, Clausa Bertino (13-4, 8 KO) tj. z dodatnim rekordem, ale bez dużego ryzyka porażki. Nie można mieć o to pretensji. Andrzej jest młody, ma jeszcze czas na poważne walki i wymagających rywali. Póki co ma zdobywać doświadczenie i piąć się w rankingach. I to właśnie czyni.
Szpilka wyrasta na polską nadzieję wagi ciężkiej. Jednak to czy w przyszłości będzie w stanie rywalizować o najważniejsze trofea, pokażą najbliższe lata. Tego, że Artur ma talent nikt nie podważa, ale na to by mówić o nim, jak o przyszłym mistrzu królewskiej kategorii jest zdecydowanie za wcześnie.
Przeciwnikiem Szpilki będzie być może Jameel McCline (41-11-3, 24 KO), trzykrotny pretendent do pasa mistrza świata. Mimo, że niektórzy uważają 41-latka za mocno wyboksowanego, ja osobiście uważam, że Amerykanin byłby świetnym wyborem dla młodego Polaka. Dlaczego? Z kilku powodów. Po pierwsze Jameel to prawdziwy, a nie „dmuchany” ciężki. Po drugie bardzo doświadczony. Po trzecie ze świetnymi warunkami fizycznymi (198 cm wzrostu). Po czwarte ma nazwisko, które do hali Łuczniczka może przyciągnąć sporą rzeszę fanów.
To czy McCline przyjedzie do Bydgoszczy jest jeszcze niewiadomą. Ma bowiem dość duże wymagania finansowe. Jak przyznał w jednym z wywiadów chce za pojedynek w Polsce 100 tys dolarów. Jeśli kwota ta okaże się zaporowa Andrzej Wasilewski ma jeszcze w zanadrzu dwóch pięściarzy, którym także złożono oferty. Ich nazwisk jednak nie ujawniono.
Jak widać gala w Bydgoszczy może być ciekawym widowiskiem. Dużo lepszym, aniżeli ubiegłoroczne w grodzie nad Brdą. To, czy tak będzie zależy od undercardu, którego niestety jeszcze nie znamy. Duży wpływ na to będzie miała zwłaszcza walka wieczoru. Jeśli do Polski przyjedzie McCline, organizatorzy mogą być pewni, że kibice boksu w Polsce nie będą zawiedzeni.