Dziś dowiedziałem się ile będzie kosztować możliwość obejrzenia na żywo najbliższej walki Tomasza Adamka. Telewizja „n” podała, iż będzie to 40 lub 49 złotych w zależności od okresu, kiedy zamówimy usługę PPV. Zdzierstwo, to pierwsze słowo jakie przyszło mi na myśl.
Musiałbym być skończonym idiotą, aby płacić tyle by zobaczyć pojedynek z przeciętnym Travisem Walkerem (39-7-1, 31 KO). Kwota jaką sobie życzą w „n-ce” jest chyba wyssana z palca. Najbliższy rywal „Górala” nie jest bowiem ani mistrzem świata, nigdy nim nie był, nie jest nawet zaliczany do ścisłej czołówki królewskiej kategorii. Jest bokserskim średniakiem, z którym na sparingach radził sobie Artur Szpilka.
Nie wiem, czym się sugerowano ustalając kwotę PPV? Bo chyba nie klasą przeciwnika Adamka (46-2-0, 28 KO). Ktoś chyba wydumał, że kibice boksu w Polsce są na tyle bogaci i głupi, że zapłacą 40 złotych, byle tylko obejrzeć polskiego ciężkiego. Niestety (dla telewizji) polski kibic po pierwsze nie wyda lekką ręką takiej kwoty, a po drugie dobrze orientuje się w realiach zawodowego boksu i wie, że Travis Walker to żadne duże nazwisko. Wszystko to sprawia, że telewizja „n” może się mocno zdziwić liczbą wykupionych usług.
Powyższa kwota to zdzierstwo także dlatego, że w Stanach Zjednoczonych najbliższa walka Adamka będzie transmitowana za darmo w telewizji Wealth TV. W Polsce oczywiście trzeba zarobić na „bogatym” społeczeństwie. Inna sprawa, że pojedynek ten zapewne będzie można obejrzeć w Internecie, także za darmo.
Nie posiadam „n-ki”. Chciałem jednak namówić znajomego, który z niej korzysta, by wykupił PPV. On zamówi usługę, ja wpadnę z zakupami i sympatycznie spędzimy wieczór 8 września. Teraz już jestem pewny, że tego nie zrobię. Trzeba być bowiem chorym na umyśle, by wydać lekką ręką cztery dyszki na PPV i jeszcze do tego namawiać innych. Co gorsza, dla telewizji, nie ja jeden myślę w ten sposób.