Reprezentacja Polski wygrała z Mołdawią na stadionie we Wrocławiu 2:0. I trzeba się z tego cieszyć, bo to wcale nie był łatwy mecz. Ani dla widza, ani dla piłkarzy.
No look pass – blog o niewytłumaczalnej miłości do polskiej piłki.
Dla widza nie był łatwy, bo od oglądania gry podopiecznych Waldemara Fornalika bolały zęby. I to bardzo.
A dla piłkarzy był trudny, bo jak wszyscy doskonale wiemy: "poziom się wyrównał" i "już nie ma słabych drużyn".
Oglądam właśnie studio pomeczowe i tam wszyscy zgodnie twierdzą, że to była żenada, że Mołdawia przewyższała nas kulturą gry, że grała lepiej piłką i tak naprawdę to gdyby nie wydrukowany karny (brawo Łukasz, ocena na Filmweb.pl 9/10) to wcale nie musielibyśmy tego meczu wygrać.
Reprezentanci Polski zagrali poprawnie właściwie w ostatnich 15-20 minutach. Grę lekko ożywił Sobota, ale też prochu nie wymyślił.
Jakakolwiek głębsza analiza tego spotkania nie ma właściwie sensu. Ważne jest tylko jedno - o tym meczu nie można zapomnieć. Nie można. Trzeba go pokazywać wszystkim piłkarzom, którzy grali w tym meczu i wszystkim tym, którzy będą chcieli w reprezentacji zagrać tak beznadziejnie. Po co? Po to żeby pokazać, że tak nie wolno, że to jest coś złego i gorszącego, sprawiającego, że człowiekowi odechciewa się oglądać piłki.
Proponuję taką forma kary: zamiast czasu wolnego na PESa - oglądanie 3 razy z rzędu meczu z Mołdawią. Po takiej katordze chyba nikomu by się nie chciało zagrać źle - groźba kolejnej tego typu sesji byłaby zbyt przerażająca.