Wczoraj skończyło się lato. Nie to astronomiczne, ale to piłkarskie. Grzegorz „powiem Panu uczciwie” Lato nie będzie prezesem PZPN. To już pewne. Król strzelców mundialu z 1974 roku nie uzyskał wymaganych 15 głosów poparcia i nie może nawet wystartować w wyborach. Zadzwoniłem do kilku dziennikarzy sportowych i zapytałem ich czy to, że Lato nie będzie już rządził polską piłką kopaną cokolwiek zmieni. Czy uda się skruszyć ten twardy PZPN-owski beton?
No look pass – blog o niewytłumaczalnej miłości do polskiej piłki.
Tomasz Ćwiąkała (Weszło.com)
Czy to, że Grzegorz Lato nie będzie prezesem PZPN coś zmieni w polskiej piłce?
Wszystko zależy od tego, kto zostanie wybrany. Jeżeli kandyduje taki człowiek jak Zdzisław Kręcina i jeśli to on zostałby wybrany, to wtedy struktura betonu w PZPN nie zostałaby naruszona. Jest jednak szansa na zmiany, bo jeśli wygrałby na przykład Zbigniew Boniek, to coś w końcu musiałoby się ruszyć. I to w dobrym kierunku. Taki scenariusz sprawia, że na pewno nie byłoby tylu afer, czy kompromitujących wypowiedzi ze strony prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, a to już coś.
Co sądzisz o kandydaturach tzw. baronów? Czy Potok i Antkowiak, to są ludzie, którzy mają sprawić, że zmieni się tylko twarz związku, a struktura zostanie ta sama, czy jednak mogą zrobić coś dobrego dla polskiej piłki?
Nie sądzę, żeby oni zostali wybrani, choć różne informacje pokazują się w prasie. Wydaje mi się, że w wyścigu o fotel prezesa będzie się liczyła dwójka: Boniek, Kosecki. Szczerze mówiąc, nie wierzę w to, żeby którykolwiek z pozostałych kandydatów mógł zamieszać, a kandydatura Kręciny to już śmiech na sali.
Najlepszą opcją wydaje się Zbigniew Boniek, bo pasowałoby, żeby coś w tym związku się wreszcie zmieniło, a nie wyobrażam sobie, żeby Potok i Antkowiak dokonali jakiejś rewolucji. Chociaż może za wcześnie ich skreślam. Chcemy zrobić z tymi ludźmi wywiady i posłuchać, co mają do powiedzenia – wtedy będzie można ocenić ich odrobinę rzetelniej. Ale nie wydaje mi się, żeby ktoś z wewnątrz PZPN, ktoś kto już tam był, by w stanie cokolwiek zmienić.
Napisaliście na Weszło, że Grzegorz Lato zeszmacił swoją legendę, bo teraz każdy będzie go pamiętał jako beznadziejnego prezesa PZPN, a nie wybitnego piłkarza.
Bo to jest jednak wyczyn i duża sztuka zaliczyć aż taki zjazd. Kto dziś mówi o Lacie jako o wybitnym piłkarzu? Ewentualnie Jan Tomaszewski we wstępie swoich wypowiedzi, by po kilku minutach zacząć brutalną i zasłużoną jazdę po królu strzelców mundialu.
Oglądałeś wywiad Patryka Mirosławskiego z Grzegorzem Lato?
Tak. Lato został stłamszony przez Mirosławskiego i przyparty do muru. Nie potrafił merytorycznie odpowiedzieć na żadne pytanie, ciągle powtarzał to swoje: panie redaktorze, powiem panu uczciwie. Nikt nie mówi tak „uczciwie” jak Lato. PR to nie wszystko – tu pan prezes się skompromitował.
Pamiętasz ten moment programu, w którym Mirosławski zapytał Grzegorza Lato o Kazimierza Grenia? Ten szyderczy śmiech i to pytanie w stylu Patryka Małeckiego: kto to jest Greń? Teraz chyba Greń może się śmiać z Laty.
Greń zapewne przed kamerami zachowa klasę. Oczywiście wytknie Lacie wszystkie błędy, ale wszystko według zasad dyplomacji. Po powrocie do domu pewnie jednak otworzył szampana.
***
Patryk Mirosławski (Sport Klub)
Oglądałem Pański wywiad z Grzegorzem Lato, w programie AS wywiadu i na samym końcu powiedział Pan tak: Moim i Państwa gościem był Grzegorz Lato obecny, pewnie też przyszły, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej. Cieszy się Pan, że ta przepowiednia się nie spełniła?
Tak, cieszę się. Ja stawiam na Zbigniewa Bońka ewentualnie na Romana Koseckiego. Wydaje mi się, że oglądając ten wywiad też można było wywnioskować, że nie jestem wielkim fanem Grzegorza Lato, bo uważam, że przez cztery lata kompromitował polską piłkę. Dlatego uważam, że dobrze się stało, że Lato nie zebrał tych podpisów i nie będzie kandydował.
Nie wydaje się Panu, że to największa porażka odchodzącego prezesa PZPN? Został skreślony przez ludzi, którzy kilka lat temu go popierali.
Nie chcę się tutaj licytować, która kompromitacja Grzegorza Laty była największa. Ja rozmawiając z Grzegorzem Lato miałem wrażenie, że jest absolutnie pewny tego, że zbierze te podpisy i będzie mógł kandydować. Mało tego, każde moje pytanie o ewentualnego kontrkandydata kończyło się na tym, że Lato po prostu wyśmiewał kolejne nazwiska.
On tak naprawdę żadnego kandydata nie traktował poważnie. Z Bońkiem wygra, Czarneckiego w ogóle nie bierze pod uwagę i tak dalej. A wyszło tak, że środowisko go skreśliło i nie udzieliło mu żadnego poparcia.
Trzeba też pamiętać, że Lato jako pierwszy ruszył ze swoją kampanią w Polskę i wydawało się, że z zebraniem piętnastu podpisów nie będzie miał żadnego problemu. Stało się inaczej i myślę, że jest to korzystne dla wszystkich, dla całej polskiej piłki.
Czyli jest szansa na to, że coś się zmieni? Że ten wizerunek PZPN będzie lepszy?
Na pewno wizerunek się zmieni. Tego jestem pewny. Ale czy coś więcej? Nie wiem. Dużo racji ma Jan Tomaszewski, który mówi, że osoba prezesa nie jest najważniejsza. Najważniejsi są Ci, którzy tego prezesa wybierają. I ma rację, bo przecież to nie jest tak, że Ci ludzie bezinteresownie zagłosują na Koseckiego, czy Bońka, bo widzą w nich zbawców polskiej piłki. Potem coś trzeba będzie im dać.
Tak było przecież przy wyborze Grzegorza Lato, tak pewnie będzie teraz.
Jeżeli przyszły prezes będzie w stanie się od tego odciąć, to super. Chociaż wydaje mi się to mało prawdopodobne. W najbliższy czwartek będzie wyemitowany odcinek Asa wywiadu z Romanem Koseckim i on tam tak ładnie opowiada, co zrobi jak zostanie prezesem. Tyle tylko, że tu trzeba coś zacząć robić, a nie tylko mówić.
***
Marcin Rosłoń (Canal+)
Czy to, że Grzegorz Lato nie będzie prezesem PZPN to dobra wiadomość?
Czy to dobra informacja? Nie wiem. Liczę na innych kandydatów i to czy Grzegorz Lato będzie kandydował, czy nie to właściwie nie miało dla mnie znaczenia. Niespecjalnie przeżywam to, czy Lato się wycofał bo nie uzyskał tych wymaganych 15 głosów poparcia, czy może jest to spowodowane tym, że Lato wystraszył się konkurencji w osobie Zbigniewa Bońka, czy Romana Koseckiego.
Jakoś specjalnie tego nie przeżywam. Ani nie wyskoczyłem z rękami do góry, ani się nie załamałem. Przyjąłem to zupełnie obojętnie.
Wspomniał Pan, że ma swojego faworyta, kto nim jest?
Nie będę oryginalny jeśli powiem, że ktoś z dwójki Zbigniew Boniek – Roman Kosecki, ale nie zdradzę kto. Chcę tylko, żeby coś się w Polskim Związku Piłki Nożnej zmieniło, a wydaje mi się, że i Boniek i Kosecki takie zmiany gwarantują. Zresztą do października jest jeszcze sporo czasu na wyrobienie sobie opinii, kto będzie lepszym prezesem.
A nie uważa Pan, że kandydatura Zdzisława Kręciny to lekkie przegięcie? To jest człowiek, który nie tak dawno został z PZPN-u wyrzucony kiedy na jaw wyszła afera taśmowa, a teraz ten sam Kręcina chce tym związkiem rządzić.
Wydaje mi się, że ta kandydatura przepadnie. Ja wierzę, że walka rozegra się między Zbigniewem Bońkiem i Romanem Koseckim. Reszty kandydatów nawet nie biorę pod uwagę.
Mam nadzieję, że po wyborach ten z nich, który przegra nie będzie kopał pod swoim rywalem dołków, tylko skupi się na tym, żeby pomóc zmienić wizerunek polskiej piłki.
***
Maciej Słomiński (Futbolnet)
Cieszy się Pan, że Lato nie będzie kandydował w wyborach na prezesa PZPN?
To dobra wiadomość, ale uważam, że pozostali kandydaci są równie tragiczni. Jedni odejdą od koryta, ale ich miejsce zajmie ktoś inny, także raczej nic się nie zmieni.
Ja jestem pacyfistą, ale jeśli ktoś mnie pyta o PZPN to od razu przychodzi mi do głowy cytat z filmu „Czas Apokalipsy”: Uwielbiam zapach napalmu o poranku.
Czyli Pan nie widzi ani Romana Koseckiego, ani Zbigniewa Bońka w roli zbawcy polskiej piłki?
To są ludzie związani z Platformą Obywatelską, szczególnie pan Kosecki, a od kilku lat widzimy jak ta partia radzi sobie z rządzeniem naszym krajem. To jest kolesiostwo na niespotykaną skalę. I ten układ trwa już mniej więcej od 1989 roku, więc każdy może sobie sam odpowiedzieć na pytanie, czy Roman Kosecki jest dobrym kandydatem.
Boniek? No fajnie facet gada, używa ładnych słów, ale ma też swoje grzechy takie jak sprawa z prawami telewizyjnymi, czy SportFive. Nie wiem czy ktoś jeszcze o tym pamięta, czasami wydaje mi się, że chyba tylko ja mam to gdzieś z tyłu głowy.
Wszyscy śmieją się z Kręciny, to ja się pytam czym różni się Kręcina od Koseckiego? No może jest trochę cięższy, ale Kosecki też ma zadatki na to, żeby wagowo być jak jego rywal w walce o fotel prezesa PZPN.
Najbardziej chyba śmieszą mnie wielkie słowa o tym, że wiatr zmian idzie od Morza, to takie nawiązanie do Solidarności, tyle tylko, że to co tutaj robi pan Michalski to żadne zmiany. On przed wyborami do wojewódzkiego związku nie potrafił powiedzieć jaki ma program, bo on takowego po prostu nie ma. Jedyny jego program to jest obsadzenie wszystkich stanowisk swoimi ludźmi i pozostanie przy korycie. Władza deprawuje, taka jest prawda.
Zmieniają się twarze, nie zmienia się system? Nadal będzie beznadziejnie, tak?
Chciałbym się mylić, ale tak. Wydaje mi się, że tak właśnie będzie.
Oczywiście będzie to wszystko ładniej wyglądało, bo prezes będzie umiał sklecić dwa zdania, albo powiedzieć coś w obcym języku, ale tu potrzebne są fundamentalne zmiany, a nie kosmetyka.
***
Jakub Radomski (Natemat)
Grzegorz Lato nie będzie ubiegał się o fotel prezesa PZPN. Kto według Ciebie może go zastąpić? Kto może sprawić, że PZPN będzie działał sprawniej?
Spodziewam się, że walka o fotel prezesa PZPN rozegra się pomiędzy dwoma kandydatami. Jeden z nich to będzie ktoś z dwójki Boniek, Kosecki, czyli ktoś utożsamiany przez ludzi ze zmianą na lepsze, czymś nowym. A druga osoba to pewnie będzie jeden z „baronów”.
Coś mi podpowiada, że wielu działaczy może sobie pomyśleć, że Boniek i Kosecki stanowią dla nich zagrożenie. Oni przecież mogą chcieć coś zmienić, mogą zburzyć pewien porządek, do którego tak przyzwyczaili się w PZPN. Natomiast taki Antkowiak czy Potok, to są osoby z wewnątrz, które – przynajmniej w teorii – gwarantują pewną stabilizację.
Co ciekawe nawet bukmacherzy obstawiają, że nowym prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej będzie Antkowiak. Za jego zwycięstwo płacą śmieszne pieniądze, bo coś około 1,4 zł.
Bukmacherzy rzadko się mylą w takich sprawach.
Zgadza się. Ale jeszcze ciekawiej robi się, kiedy te przewidywania bukmacherów zestawimy z sondą na sport.pl. Tam Antkowiak i Potok mają odpowiednio 2% i 1%, podczas gdy Boniek ma poparcie sięgające 69 procent. To pokazuje co o wyborach w PZPN myśli społeczeństwo.
Jakbym miał postawić pieniądze, to chyba obstawiłbym, że wygra Antkowiak, ale pewności nie mam.
Jeżeli Antkowiak rzeczywiście zostanie prezesem, to w polskiej piłce chyba niewiele by się zmieniło?
Podejrzewam, że byłaby to tylko kosmetyka. Nie znam tego człowieka, nigdy z nim nie rozmawiałem, więc trudno mi go oceniać.
Rozmawiałem za to z Ryszardem Niemcem, prezesem Małopolskiego Związku Piłki Nożnej, to jest osoba wysoko postawiona w związkowej hierarchii i to co on mówi, można śmiało rozpatrywać w kategoriach głosu większej liczby działaczy. I on już dwa tygodnie temu mi powiedział, że Lato na pewno nie zostanie ponownie wybrany. Dodał też, że prezesem raczej nie zostanie Boniek, bo on już swoje pięć minut w PZPN miał, kiedy był wiceprezesem. Kto według niego w takim razie przejmie władzę? Potok.
Jedyne co może przeszkodzić „baronom”, to podział na zwolenników Antkowiaka i Potoka, dlatego myślę, że te wybory nie rozstrzygną się w pierwszej turze.
Jutro wrzucę jeszcze rozmowę z Romanem Kołtoniem.
Rozmowy powstały dla bloga: podpressingiem.wordpress.com