Tomasz Adamek wchodzi do politycznego ringu. Czy niczym Tyson Fury w walce z Lee Swaby'm spróbuje znokautować sam siebie? Ostatnie wypowiedzi boksera skłaniają ku przekonaniu, że ma duże szanse. Muszę się przyznać - już kiedyś z radością przyjąłem jego porażkę.
Przyjazne, bezpieczne i wygodne miasto jest możliwe.
Jest rok 2011. Blokowisko na peryferiach Kijowa. Mieszkamy w rozpadającym się hotelu robotniczym, gdzie na parterze ktoś urządził hotel, bez wątpienia często pełniący funkcje domu publicznego. Parędziesiąt minut wcześniej nasza taksówka staje w chwilowym korku, kierowca tłumaczy, że to konwój prezydenta Janukowycza przecina nam właśnie drogę. Dzień jak co dzień.
Wróciliśmy właśnie z podróży po Krymie, ostatnim przystankiem na Ukrainie jest Kijów. Majdan wciąż jest tylko placem, miejscem spotkań młodych Ukraińców. Witalij Kliczko jest już politykiem, a Tomasz Adamek wciąż ‘tylko’ bokserem. Pomimo pewnych wątpliwości wybieramy się do osiedlowego klubu przy naszym hotelu, żeby obejrzeć walkę.
Cerata, ukraińscy dresiarze, zbyt głośna muzyka, taksówkarze, którym źle z oczu patrzy. Lokal wypełnia dym z tanich papierosów. Siadamy przy jednym z niewielu wolnych stolików i kupujemy piwo. Co chwilę ktoś zamawia alkohol, najczęściej waląc z całej siły pięścią w obskurny bar i krzycząc w stronę barmanki niezrozumiałe słowa. Walka za chwilę się rozpocznie. Po kilku rundach pijanemu towarzystwu wokół udaje się rozpoznać naszą narodowość. Zaczynają podchodzić do nas różnego rodzaju typy spod ciemnej gwiazdy. Dziwne spojrzenia, pytania: ‘kto wygra?’, ‘komu kibicujecie?’. Lekko spoceni odpowiadamy: ‘Nie znamy się na boksie’. Robi się nerwowo. Powstrzymujemy okrzyki radości przy jakże rzadkich trafieniach Adamka. Czujemy na sobie spojrzenia wszystkich ‘tubylców’ z baru. W naszych głowach kiełkuje myśl: czy wyjdziemy stąd cali jak Polak wygra tę walkę?
Przyznaję (bez bicia) – wtedy pierwszy raz z ulgą przyjąłem porażkę rodaka. Dwudziestego piątego maja, mam nadzieję, będzie drugi raz. Tylko że tym razem będę w Polsce , w wygodnym fotelu, a Tomasz Adamek nie będzie walczył z mistrzem boksu tylko ośmieszał się w trochę innym ringu. Adamek, ze swoimi wypowiedziami niczym współczesny krzyżowiec. Oby ta krucjata nie zakończyła się w Brukseli.