Brytyjski tabloid "The Daily Telegraph" rozpoczął niedawno bezpretensjonalną nagonkę na marihuanę. Widząc nieuchronność legalizacji, tonące głębokie konserwy chwytają się brzytwy. W Polsce za złym przykładem poszedł Newsweek - nie mogę jednak pozbyć się wrażenia, że strzelili sobie sami w stopę.
Czy zakaz marihuany spowodował, że zniknęła z życia publicznego? Cóż, każdemu ciśnie się na usta "NIE", a ja powiem przewrotnie - owszem, tak. Zniknęła DOBRA marihuana, marihuana czysta, organiczna. No, może nie zniknęła, ale stała się trudno dostępna. Króluje natomiast syf. Coś, co pachnie jak marihuana, wygląda jak marihuana i wywołuje efekt psychoaktywny, ale jednak marihuaną nie jest. Po co ryzykować, jak można sprzedawać legalny susz, który jest tańszy w produkcji niż prawdziwa marihuana? A że uzależnia i wyniszcza fizycznie - któż by się tym przejmował, nieświadomy klient się znajdzie. Na pewno nie troskliwi rządzący.
Wracając do meritum - na rozsądnego czytelnika, którego w połowie lektury tego żenującego tekstu krew już zalewa, czeka na końcu przyjemna niespodzianka w postaci ankiety. Pytanie brzmi "czy paliłeś/aś kiedykolwiek marihuanę?". Nie mówię już nawet o wynikach, a o możliwych do wyboru opcjach. Mamy bowiem "tak i nic mi się nie stało" (77% odpowiedzi), "tak, ale się nie zaciągałem", "nie, przecież to narkotyk" i "nie, ale próbowałam/em innych narkotyków". Rozumiecie żart? Brak możliwej odpowiedzi "Tak i żałuję", albo "tak, uzależniłem/am się". W ten sposób Newsweek strzelił sam sobie w stopę, a ta (freudowska zapewne) pomyłka w najlepszy, prześmiewczy sposób zadała kłam idiotycznej tezie z nagłówka. Na pohybel ignorancji! :)