
Nie rozumiem dlaczego miałaby nie dać się wpuścić w maliny? Ależ owszem, z rozkoszą. Maliny to nie żadne manowce, żaden podstęp, to cudowny świat zapachów i wspomnień z dzieciństwa.
REKLAMA
Moja babcia przyrządzała niesamowicie bogatą w smak galaretkę ze świeżych malin. Nazywała się maliniak. Zebrane owoce pracowicie przecierała przez sito i do każdej szklanki powstałego w ten sposób gęstego soku dodawała dwie szklanki drobnego cukru. Tak powstały syrop doprowadzała do wrzenia, odstawiała z ognia, zdejmowała szumowiny i doprowadzała do wrzenia ponownie. Powtarzała tę czynność przynajmniej cztery razy aż redukowany syrop przestawał swobodnie ściekać z łyżki. Wtedy wlewała go do słoików i odstawiała w chłodne miejsce, żeby galareta samoistnie stężała.
Resztki malin, które nie trafiły do galaretki przesmażała na malinowe powidła. Z takich powideł możemy zrobić tyrolskie cudo zwane Linzertorte. Przepis na tort lincerski pochodzi z XVII w. i w różnych odmianach uwielbiany jest do dziś, nie tylko przez Austriaków. Kruche ciasto przygotujemy z 250 g mąki i 250 g uprażonych i zmielonych orzechów laskowych. Do tego dodajemy 350 g masła, 250 g cukru pudru, 2 całe jajka, 2 żółtka, odrobinę cynamonu i soli. Siekamy, dzielimy ciasto na dwie części i porządnie schładzamy.
Najpierw lekko pieczemy sam spód ciasta, potem zapiekamy raz jeszcze z powidłami i na końcu układamy na wierzchu kratkę z pasków pozostałego ciasta, malujemy ją żółtkiem i ponownie wsadzamy do pieca. Moim zdaniem ten wykwintny placek jest o niebo lepszy od dużo bardziej znanego tortu Sachera. Ze świeżo zebranych malin można też szybko przyrządzić zniewalający smakiem malinowy suflet. Maliny przecieramy i redukujemy z cukrem, ubijamy pianę z ośmiu białek i mieszamy z nią ostudzony syrop. Zapiekamy i podajemy w towarzystwie cukru pudru i bitej śmietany. Proste i genialne. A jeszcze więcej inspiracji znajdziecie w moim serwisie SmakiZycia.pl.
Magda Gessler
