Kiedy miałam 6 lat, zobaczyłam w TV film o czarnej ospie, a następnie dostałam obsesji, że na pewno zachoruje, zarażę całą rodzinę i wszyscy umrzemy. Pół nocy nie spałam, a drugie pół nocy dręczyły mnie koszmary o grobach i zwłokach leżących na ulicach. Kiedy obudziłam się rano, zobaczyłam dziwne czerwone kropki na ciele i okazało się, że mam temperaturę.
Czułam, że moje serce przyspiesza, ciało sztywnieje, a przerażenie zalewa mój mózg czarną mazią. Byłam pewna, że to czarna ospa. Mój mały umysł podpowiadał mi, że to moja wina, bo byłam niegrzeczna i teraz umrę i będę winna śmierci mamy, babci, dziadka i całego miasta. Wtedy nie wiedziałam, że wyobraźnia i przyspieszony system nerwowy, może spowodować podniesienie poziomu tzw. hormonów stresu, szereg zmian fizjologicznych, w wyniku których mogą się pojawić choroby skórne. Dla mnie była to czarna ospa i koniec świata.
Wyobraźcie sobie małą zdenerwowaną dziewczynkę, która nie chce martwić rodziny i stara się zrobić to, co ci dorośli w filmie, czyli odizolować chorego i powstrzymać rozprzestrzenianie się zabójczego wirusa.
Ta dziewczynka planuje jak uciec z domu i zrobić izolatkę w piwnicy, a ponieważ niestety po drodze do drzwi wyjściowych, spotyka rodzinę, zamyka się w łazience, w której pochlipując kładzie się w wannie gotowa na samotną śmierć. Procedura wyciągania pacjentki trwała kilka godzin, a lęk spowodował, że dziewczynka naprawdę rozchorowała się coś przypominającego grypę.
Mamy XXI wiek, nie grozi nam czarna ospa, jednak lęk, który towarzyszy koronawirusowi, jest bardziej zaraźliwy i destruktywny niż sam koronawirus i sam w sobie może wywołać wiele niepokojących objawów, które połączone z obawami związanymi z epidemią, bardzo łatwo mogą przerodzić się w fobię, panikę, obsesje na punkcie badań, wiadomości, diet, ćwiczeń itd, które tak naprawdę nie uzdrowią nas, ponieważ nasze zdrowie, zaczyna się na dużo głębszym poziomie niż fizyczny.
Kiedy ta głębsza warstwa jest zbalansowana, ciało i umysł, skutecznie bronią nas przed chorobami, dużo szybciej regenerują się i w sposób naturalny dokonują dla nas zdrowych wyborów.
W jaki sposób się to dzieje ?
Tutaj posłużę się przykładem komórek nowotworowych, które istnieją w ciele każdego z nas i które do momentu, kiedy nasz system emocjonalny, nerwowy i immunologiczny jest mocny, zdrowy, zbalansowany nie są w stanie zrobić nam krzywdy.
Co osłabia najbardziej nasz system obronny i powoduje dziury w tarczy obronnej ?
Narastający stres, czyli nadmiernie rozregulowane emocje, wywołane przez napięcia psychiczne i fizyczne jak np. porównywanie, martwienie się, przemoc emocjonalna, czyli wadliwa niezdrowa komunikacja wewnętrzna i zewnętrzna, ale także niezaspokojone podstawowe potrzeby odżywcze i relaksacyjne.
Oczywiście czasem rodzimy się z osłabionym systemem emocjonalnym, nerwowym oraz immunologicznym, a także wadami mózgu, zmianami genetycznymi. Wtedy nasze ciało staje się pułapką, a nasz umysł naszym największym wrogiem.
Jeśli wada systemowa jednak nie jest ogromna i zostanie zbalansowana na początku życia, poprzez dobrą opiekę, wytworzenie prawidłowych nawyków regulacji emocjonalnej, komunikacji, mamy większą szansę na wytworzenie stabilnej bazy, jednak jeśli do tego początkowego deficytu, dołączy ogromna ilość mikro urazów, traum, zranień emocjonalnych, fizycznych, zła komunikacja i brak czasu, edukacji, nasza tarcza obronna staje się bardzo słaba, myśli gwałtownie przyspieszają, a ciało gwałtownie spowalnia, lub na odwrót ciało gwałtownie przyspiesza działając bezmyślnie i agresywnie.
W obu przypadkach system obronny staje się nieszczelny i katastrofa jest nieunikniona. Bardzo widoczne jest to w wahaniach kortyzolu, który jest hormonem, który może nas uleczyć jak najlepsza pigułka antyzapalna, odmładzająca, nasenna, ale także zabić, kiedy jest go za dużo lub za mało. Często niestety nasze ciało i umysł, ponieważ nie komunikują się w prawidłowy sposób, rozregulowują kortyzol, a on nie wiedząc kogo ma słuchać, „wariuje” i zmniejsza ilość białych krwinek obniżając zdolność organizmu do wytwarzania przeciwciał, służących do obrony.
Co zrobić z tym wszystkim, kiedy przyplątał się koronawirus? Wszyscy wiemy, że jest coraz trudniej odpocząć, zwolnić, znaleźć czas dla siebie, zrelaksować, wszyscy mamy coraz więcej zobowiązań, zajęć, pracy, odpowiedzialności i to, w jakiej rzeczywistości żyjemy i pod jaką presją nie jest fair i jeszcze ten wirus... jednak cóż zrobić jest jak jest i wszyscy potrzebujemy teraz podwójnie o siebie zadbać, zamiast krytykować i przekrzykiwać co można było zrobić wcześniej.
Według mnie warto zacząć od porządków we własnym domu, a właściwie od siebie, ponieważ nasi bliscy, zwłaszcza dzieci naśladują zachowania dorosłych i często potrzebują wsparcia, spokoju dorosłych, aby coś zrozumieć i uspokoić emocje.
Poniżej dzielę się pomysłami. Jeśli macie jakieś sugestie, proszę podzielcie się nimi w sekcji komentarzy.
Plan :
1. Zanim poczuje się źle, zorientować się kto może udzielić mi pomocy. Jeśli mam dzieci lub ktoś w mojej rodzinie ma dzieci, nauczyć je gdzie mogą skierować się po pomoc. Zapisać numery alarmowe i kontakty do bliskich w widocznym miejscu. Mieć je także przy sobie. Pamiętać, że u niektórych choroba przebiega łagodnie, niektóre osoby tracą przytomność. Dzieci, ale także my, czujemy się spokojniejsi, mniej boimy się, napinamy, kiedy wiemy co robić, gdzie mamy zadzwonić, kogo poprosić o pomoc.
Kiedy nie wiemy co zrobić, sytuacja zaskakuje nas, często panikujemy (nasze myśli przyspieszają), odcinając dostęp do ciała, które zamraża się lub ciało przyspiesza odcinając nas od logiki. To jeden z głównych powodów wypadków śmiertelnych w sytuacjach, kiedy ludzie mieli szanse na ucieczkę lub agresji, kiedy ludzie mieli szanse na dialog i porozumienie. Dobrym przykładem jest kierowca, który nie uciekł z samochodu, stojącego na przejeździe kolejowym, pomimo zbliżającego się pociągu, ponieważ sytuacja go zaskoczyła, jego umysł nie miał danych na temat takiego doświadczenia i lęk bardzo duża ilość myśli sparaliżowała jego ciało.
Jak uniknąć paraliżu i uniknąć agresji ?
Według badań, kiedy relaksujemy się i oddychamy, modlimy lub medytujemy, śpiewamy, malujemy dajemy odpocząć mózgowi i ciału, a kiedy oglądamy film, w którym widzimy jak można działać produktywnie w groźnej sytuacji, lub rozmawiamy, kreując plan, trenujemy wyższą cześć mózgu odpowiedzialna za rozwiązywanie złożonych problemów, a także uspokajamy ciało migdałowate, odpowiedzialne za automatyczna reakcje lękowe i wzmacniamy połączenia pomiędzy różnymi obszarami mózgu, a także mózgiem i ciałem.
Słabe połączenia powodują brak przepływu informacji, zastoje, napięcia, trudności ze zrozumieniem, nauką, nadmierne reakcje emocjonalne, które można porównać do sposobu myślenia i zachowania 2-3 latka, który nie umie samodzielnie uspokoić swojego umysłu lub ciała.
Jeśli dorosły "2-3 latek" będzie przez dłuższy czas skoncentrowany na tym co nakręca jego emocje, podwyższa kortyzol, poczuje wzmagający się stres, czyli napięcie wokół mięśni, serca, płuc, gardła.
Napięcie to uniemożliwi komunikacje z „rodzicami” (obszarem mózgu odpowiedzialnym za podejmowanie skomplikowanych decyzji, kontrolę, obiektywną ocenę sytuacji, wynikającą z umiejętności segregacji informacji prawdziwych, czyli faktów od „nakręconych” paniką medialną), a 2-latek będzie płakał, krzyczał, bił się, uciekał milczał, lub chorował, a w tym czasie jego 11-letni brat (część mózgu odpowiedzialna za automatyczne impulsywne reakcje), aby go uspokoić i uzdrowić np. nakarmi go lodami, zaproponuje jazdę Ferrari taty, a następnie wspólnie wpadną na genialny pomysł wydania oszczędności rodziców na zabawę.
Wszyscy to znamy. Nie ma się co krytykować, tylko zrozumieć mechanizm i coś z nim zrobić, bo 2-latek i 11-latek są tylko dziećmi, które nie są w stanie przewidzieć długofalowych konsekwencji swoich działań, nie mają cierpliwości chcą i reagują na wszystko bardzo szybko. Są odbiciem lustrzanym części układu nerwowego odpowiedzialnych za pobudzenie, walkę i ucieczkę, a także zamrożenie, czyli lęk i kiedy je poznamy, są łatwe do przewidzenia, ponieważ albo się buntują, szaleją bez opanowania albo poddają i czują się pogubieni.
Dorosły to część układu nerwowego, która jest hamulcem, spokojem, relaksem, wyciszeniem, autorefleksją, intuicją, kontrolą. On wyznacza kierunek, pomaga w wyborach i segregacji.
Niestety nasze społeczeństwo i środowisko zmienia się obecnie w tempie szybszym, niż możliwości adaptacyjne naszego ciała i umysłu, a my cały czas jedziemy na pełnym gazie, reagując często automatycznie, czyli używając 2 i 11-latka. Co ciekawe w tym czasie zwierzęta spędzają ponad 80 proc. swojego czasu relaksując się i obserwując.
Co widzi zwierze? Że ludzie zwariowali, bo skutki tego przyspieszenia są dla nich bardzo destrukcyjne ... można ich trącać nosem, a oni tego nie czują, bo najczęściej są nieobecni, zajęci w środku, który jest pełen pędzących myśli, gapią się w telefony, a co dziwne na zewnątrz pozostają w bezruchu, a najdziwniej, kiedy pędzą na zewnątrz i wewnątrz tylko w kompletnie inne strony. Głowa myśli o koronawirusie, ciało robi śniadanie, a oni gryzą się zamyśleni w palec, a potem krzyczą i kopią śmietnik.
Domowe zwierzęta niestety obserwując nas i żyjąc z nami, częściowo też cierpią, ponieważ odczuwają nasze napięcia, stress, autoagresje i agresje. Podobnie dzieci.
Kiedy umysł i ciało są chronicznie spięte, tkanki wokół są jak stara, posklejana częściowo gąbka, która bardzo szybko wchłania emocje i wirusy ze środowiska, w jakim się znajduje, a także je wytwarza. Jedna osoba zaraża drugą obawami i lękiem, napięciami. Prawdziwa wydaje się hipoteza, że można stosunkowo dobrze funkcjonować mając przez lata kiepską dietę i brak ruchu. Jednak odczuwanie przez lata silnego napięcia, wywołanego nadmiernym przyspieszeniem na pewno wywoła chorobę.
Najbardziej widoczne jest to w czasie wahań na giełdzie, kiedy stery przejmują emocje, czyli 2 i 11-latek, pozornie dobrze się bawią, ale nadmiernie rozpędzają, a im szybciej jadą tym więcej popełniają błędów, im więcej popełniają błędów, tym bardziej boją się kary, im bardziej boją się kary tym bardziej uciekają w używki, fantazje, zakupy, spekulacje, a kiedy fantazje zaczynają być niezgodne z realnością, domek z kart zaczyna się rozsypywać nie wiemy co zrobić. To przeważnie moment, w którym dochodzi do największej zbiorowej paniki, strat i katastrof, ponieważ nasz umysł i ciało istnieją w dwóch niedopasowanych rzeczywistościach.
Jeśli zanim dojdzie do katastroficznej sytuacji na giełdzie, zauważymy i poczujemy pierwsze symptomy choroby, ból wynikający z napięcia, zauważymy brak logiki w naszych decyzjach, a następnie zwolnimy, zrelaksujemy się, wprowadzimy korektę (a jeśli mamy z tym kłopot poprosimy o pomoc i dostaniemy odpowiednie wsparcie) system psychiczny i immunologiczny, ekonomiczny zregeneruje się z łatwością.
Jeśli nie zatrzymamy się i nasze napięcie będzie narastać przez lata, nie dostaniemy wsparcia od siebie lub innych, system psychiczny i immunologiczny, ekonomiczny zacznie słabnąć, pogłębią się stany lękowe, niedotlenienia mózgu, obniży IQ, może pojawić się depresja, agresja, zaburzenia pamięci, zmęczenie, duszności, nadmierna potliwość, przyśpieszenie lub nadmierne zwolnienie akcji serca, wydzielania śliny, pracy pęcherza moczowego, zaburzenia tarczycy, ciśnienia, a także nadmierne skurcze mięśni przewodu pokarmowego, zmiany skórne itd.
Kiedy czujemy się źle, automatycznie obniża się poziom zaufania do rzeczywistości i siebie, pojawia chęć ucieczki w alkohol, narkotyki i inne uzależnienia, osłabiające połączenia neuronalne.
Na to czeka tylko koronawirus, dla którego podobnie jak dla nowotwora idealnym środowiskiem jest środowisko, które jest osłabione, wystraszone i przyspieszone.
Co w takiej sytuacji zrobić ?
2. Według mnie stworzyć plan zapisać go, umieścić w widocznym miejscu i przeprowadzić symulacje na wypadek choroby w domu. Przygotować się na najgorsze i mieć nadzieje, że nigdy nie będziemy tego planu musieli używać i że będzie super.
Kiedy wyobrażamy sobie różne sytuacje, mamy stworzony plan „ewakuacji” na wypadek katastrofy, zastanawiamy się jak rozwiązać problemy, budujemy nowe neuropołączenia w mózgu, które wzmacniają umysł. W tym samym czasie uczymy ciało jak działać w wypadku zagrożenia i kiedy wprowadzić korektę.
Kiedy ruszamy ciało, budujemy także więcej połączeń neuronalnych w ciele i umyśle -(więcej w punkcie 7).
Im więcej sprawnych neuropołączeń tym większy spokój, stabilizacja, odporność psychiczna, a także immunologiczna.
Im więcej martwienia, słuchania negatywnych informacji o apokalipsie, nakręcania dyskusji, tym wyższy kortyzol, większe napięcie w mięśniach, zaburzenia ciśnienia, niższa odporność, inteligencja i skuteczność działania.
Tutaj kilka przykładów pytań, które możemy zadać, aby opracować plan:
Co zrobimy, aby wzmocnić odporność organizmu, nauczyć się w zdrowy sposób komunikować i relaksować? Co zrobimy, kiedy ktoś zemdleje w domu, zachoruje ? Jak odizolujemy chorego w domu? Który pokój jest najlepszy, najłatwiejszy do wietrzenia, najbliższy do łazienki ? Jak będziemy czyścić łazienkę, jeśli jest tylko jedna? Jeśli mamy psa, kota kto będzie pilnował, aby nie wchodził on do pokoju osoby chorej, bo może na sierści przenieść wirusy? Jak będziemy dostarczać posiłki? itd. Trening czyni mistrza.
3. Zamiast nakręcać panikę, uczyć siebie i dzieci odwagi i umiejętności relaksacji w momencie dużego stresu. Znaleźć coś, co nas relaksuje i nie jest używką.
Jeśli ktoś w rodzinie zacznie nadmiernie panikować i zamartwiać się, straszyć wszystkich, racjonalizując swoje nadmierne przyspieszenie stwierdzeniem: „tak mam, bo chce, aby wszyscy byli bezpieczni”, przynajmniej jedna osoba musi utrzymać pole spokoju i powiedzieć: stop w tej rodzinie nie kreujemy czarnych scenariuszy, trzymamy się faktów, budujemy odwagę i mamy plan!
Powiem, kiedy będzie źle, na razie wszystko jest pod kontrolą, jesteśmy bezpieczni, zdrowi, wszystko jest ok! Szczęście, zdrowie, bezpieczeństwo budujemy działaniami i kiedy skupiamy się na tym, co mamy, a nie co możemy stracić. Będzie ok. My mamy siebie, pomóżmy tym, którzy są samotni.
4. Pomagać, budować odpowiedzialność indywidualną, a także społeczną i nauczyć dzieci pomagać i być odpowiedzialnymi.
Pomaganie sobie i innym, jest przeciwieństwem krytyki, narzekania, przywraca kontrolę, spokój, pozwala odpuścić krytyczne myślenie o sobie i innych, a także wzmacnia immunologię. Pamiętajmy, aby pomóc innym potrzebujemy umieć pomóc sobie.
Warto zapytać czego dzieci potrzebują, aby poczuć się bardziej wyluzowane, a także powiedzieć dzieciom, aby myły ręce dla siebie, ale też, aby zainspirować i dać przykład innym. Dobrym pomysłem może być nazwanie rodziny „wojownikami zdrowia” a czystość magiczną mocą. Warto dziękować każdemu, kto przypomina nam o myciu rąk, a także przypominać innym nawet lekarzowi.
5. Rozmawiać otwarcie, szczerze o sytuacji, trudnościach, które ma rodzina i przez które przeszła w przeszłości. Przypomnieć sobie i powiedzieć dzieciom jak sobie z nimi poradziła, a także o tym, że my Polacy mamy w genach odwagę, odporność, jesteśmy jednym z najlepiej współpracujących narodów w momentach zagrożenia, w czasie wojen, braku zaopatrzenia.
Nie podawajmy zbyt wielu detali, które mogą pobudzić wyobraźnie dziecka. Zapytajmy, czy wszystko zrozumiały. Czy mają jakieś pytania. Fakt dzielenia się informacjami pokazuje dzieciom, że im ufamy, że ich działania są wartościowe, ważne, a to buduje ich odporność.
6. Powiedzieć szczerze bliskim i dzieciom, że każdy z nas się boi, kiedy słyszy o tym co się dzieje, jak rozprzestrzenia się choroba. Powiedzieć im także, że bardzo dużo ludzi wyzdrowiało, że bardzo dużo osób jest zdrowych, że wy macie plan, a cały świat teraz stara się współpracować i wspierać się nawzajem.
7. Mobilizować siebie i dzieci do aktywności fizycznej. Zabawa, ruch, ćwiczenia pomogą pobudzić układ nerwowy, jednak to, czego teraz potrzebujemy najbardziej to jego wyciszenie, uspokojenie. Pamiętajcie jednak, że to, co jest lekarstwem dla jednej osoby, może być trucizną dla drugiej i dla części osób wolne ćwiczenia i taniec są zbyt stresujące, obciążające potrzebują bardzo powoli zwalniać. Wszystko z umiarem i wyczuciem. Według najnowszych badań najlepiej działające na wyciszenie i ustabilizowanie układu nerwowego wolne ćwiczenia i masaże powięzi.
8. Wykorzystać sytuacje, aby stworzyć rytuały, nauczyć się wspólnie relaksować, zdrowo gotować, a także marzyć i wybaczać sobie i innym.
Warto spróbować różnych technik relaksacyjnych (tysiące artykułów w internecie).
Dla niektórych osób, rodzin najlepsza będzie wspólna modlitwa wieczorna, dla innych śpiewanie, rysowanie, tańczenie, medytowanie, rozmowy o planach na przyszłość.
Bliskość pełna ciepła jest często najlepszym lekarstwem, jednak u niektórych przytulenie może wywołać lęk i pobudzić wspomnienia związane z np. pobiciem, wypadkiem, operacją.
Bądźmy uważni, na siebie i innych, komunikujmy się, pytajmy czego druga osoba potrzebuje ?
Zwolnijmy.
„Wierzę w szczęście. Im ciężej pracuje, tym więcej mam szczęścia” - powiedział Thomas Jefferson. Z mojej obserwacji, najwięcej szczęścia, spokoju i zdrowia mają ci, którzy coś zrobili, aby je stworzyć.
W następnych artykułach więcej na temat regulacji i kontroli emocjonalnej, relaksacji, a także jak współpracować socjalnie w trudnych momentach.
Magdalena Jarosz-terapeuta specjalizujący się w psychoimmunologii, traumie i komunikacji. Coach regulacji emocjonalnej.