Jeszcze nie do końca wiadomo, jakie są wyniki ostatnich wyborów, ale wiadomo, że wygrał je patriarchat. Do historii przejdzie zdjęcie dziewięciu panów z PiS-u, którzy weszli na podium, by cieszyć się z wygranej. Wyglądali jak Smithowie z Matrixu. Garnitury, uśmiech, poczucie władzy. Żadna z pań nie była wystarczająco dobra czyli wystarczająco godna i męska, by zostać zaproszona do gremium świętującego zwycięstwo, bo przecież polityka to poważna sprawa.
Panie doprasza się, gdy trzeba ciężko pracować lub dołożyć jakiejś innej kobiecie, która - z natury rzeczy - jest o kilka poziomów niżej. I od prezesa i od Hofmana. W ostatnią niedzielę dokładać nie trzeba było i PiS ukazała się w całej swojej fallicznej krasie. Widok ten zapewne bardzo ucieszył socjologa Radosława Markowskiego (GW, 18.11), który komentując gorsze wyniki PO żalił się na „niepotrzebną ekspresję genderowego patrzenia na świat”. Falliczne patrzenie na świat socjologowi nie przeszkadza zupełnie. Mężczyzna to człowiek, to polityk. Norma. Kobieta to wyraźne odchylenie w polityce, które przeszkadza i uwiera.
Socjolog Markowski, po wystąpieniu premier Ewy Kopacz na Politechnice poczuł się – jak mówi dziś - „poniewierany, bo nagle okazało się, że dziewczynki są o niebo lepszym gatunkiem ludzkim”. Przyznawanie się kobiet do kobiecości – jak się okazuje - poniewiera nie tylko politykami, ale i socjologami, którzy świat polityczny naukowo i obiektywnie, czyli po męsku komentują. Fakt, że ten świat jest niemal wyłącznie męski nie jest nawet wart komentarza. To genderowe widzenie świata jest dziwaczne, falliczne jest normą.
Podobnie myśli większość komentatorów, nie mówiąc o politykach. Roman Giertych również uważa, że PO szkodzi sobie lewicowo-równościowym skrętem. Poniewiera nim przede wszystkim obecność w rządzie prof. Fuszary. No bo przecież miejsce kobiety jest w domu, a troska o równość praw kobiet jest jakąś dziecinadą, która szkodzi wizerunkowi poważnej polityki. Gdyby PO było równie prawicowe i równie patriarchalne jak PiS z całą pewnością wybory by wygrało. A gdyby jeszcze wpuściło w swoje szeregi tak męskiego i dużego wszechpolaka jak Roman Giertych, Polska mogłaby przywrócić błogosławiony feudalizm, stan rycerski i ciągnęłaby się od morza do morza.