Nie ma czegoś takiego, jak "za gorąco na rower". Nie ma i kropka. Nadużywając lekko terminologii stworzonej przez niejakiego E.T.Halla mogę określić rower jako ekstensję ludzkich kończyn, a czy ktoś kiedyś słyszał hasło "jest za gorąco na chodzenie"?
Nie ma czegoś takiego, jak "za gorąco na rower". Nie ma i kropka. Nadużywając lekko terminologii stworzonej przez niejakiego E.T.Halla mogę określić rower jako ekstensję ludzkich kończyn, a czy ktoś kiedyś słyszał hasło "jest za gorąco na chodzenie"? Jeżdżenie na rowerze, kiedy słońce przypala nam skórę i rozjaśnia włosy, jest o wiele lepsze niż poruszanie się pieszo. Dociekliwym, na pożarcie garść powodów:
1. Jest chłodniej. Na rowerze poruszam się szybciej niż pieszo, dzięki czemu szybciej przecinam powietrze, które w ten sposób mnie chłodzi. Wcale nie muszę zasuwać jak poparzona, wystarczy, że jadę. Przy okazji wiatr rozwiewa mi włosy. Kto ma długie włosy opadające na plecy, ten zrozumie, jakie to sympatyczne, takie rozwiewanie. Ponadto, moim ulubionym rowerowym gadżetem na lato jest spryskiwacz do kwiatków, tzw. klimatyzacja w sprayu. Nie ma porównania z dusznym, zatłoczonym autobusem czy tramwajem!
2. Jest szybciej. Nie ma nic gorszego niż wystawianie się na pełne słońce przez większą niż konieczna ilość czasu. Niezależnie od tego, gdzie się wybieramy, rowerem jest szybciej niż pieszo. W mieście również szybciej niż samochodem.
3. Jest wygodniej. Kiedy idę i uwierają mnie buty, jestem w kropce. Mogę albo cierpieć w imię wypełniania społecznych oczekiwań, albo zdjąć buty, narażając się na głupie spojrzenia i niemożliwe do umycia pięty. Tymczasem, cierpiące stopy oparte o pedały łatwo ukoić, zdejmując buty i pedałując boso (odradzam to jednak tym, którzy muszą często zatrzymywać się na światłach). Dress code w pracy? W wysokich obcasach wygodniej na rowerze niż pieszo. Tym bardziej w upał.
4. Jest poręczniej. Na rowerze nie muszę przewieszać siebie torby czy plecaka, który jeszcze dodatkowo grzeje. Mogę za to włożyć torbę do koszyka albo zapakować co potrzebuję do mojej torby przypinanej do bagażnika. Na rowerze mogę wieźć sobie butelkę oranżady, truskawki się nie pogniotą, mogę zabrać jedzenie na wynos z bary mlecznego Krakus i dowieźć je na bulwary bez obaw. Na rowerze mogę sobie też przewieźć cokolwiek mi potrzebne do opalania się/pływania/korzystania z lata zgodnie z przeznaczeniem. Latem tym bardziej należy przecież wykorzystać każdą chwilę po pracy!
5. Jest zdrowiej. Po co się pocić w dusznej sali, skoro można porcję ruchu zafundować sobie pedałując przez park albo nad rzeką? Poza tym dzięki jeździe na rowerze nie muszę sobie żałować lodów. A to by była dopiero tragedia.