
Właśnie zdałeś maturę, może chcesz zmienić zawód, ktoś zasugerował ci że to może być szybka droga to własnego M4 z garażem i statystycznym 1.2 dziecka. Nieważne który z tych powodów dał ci błyskotliwy pomysł żeby zostać dezajnerem, musisz coś wiedzieć — to nie tak jak myślisz. Pozwól że wyjaśnię.
REKLAMA
Zawsze podziwiałeś architektów którzy zamiast planować miasta tworzą okładki książek czy plakaty. Smukli, w stylowych garniturach z lat osiemdziesiątych, wypuszczający kilkanaście dobrych prac miesięcznie. Niedożywienie odpowiada za sylwetkę, za ubiór najbliższy sklep z używaną odzieżą a płodność zależna jest od głodności.
Imponują Ci fotki pracowni grafików, domowe biura których wizualna strona może być odbierana jako sztuka sama w sobie. Jest to jedyne miejsce zdatne do uwiecznienia w całym domu. iMac (10.000), biurko (3.200), fotel (1.800), tablet Wacoma (1.800), głośniki Bang & Olufsen (8.000), mata bambusowa przywieziona z klasowej wycieczki do Japonii w 1997 roku (bezcenna) i na resztę wyposażenia (wynajmowanego) mieszkania nie starczyło. Jest jeszcze stół i stołki w kuchni ale po pierwsze z Ikei a po drugie oprócz tego stara patelnia od mamy.
Dezajnerskie ostre koło, mozolnie doprowadzony do ładu klasyczny rower. Dość często kolorowy, złożony z różnych modeli ale zawsze dobrze wyglądający. Bilety komunikacji miejskiej kosztują a jak ma się rower to i za darmochę można do roboty dojechać i po robocie dorobić paczki rozwożąc.
Jak już jesteśmy przy sporcie — bieganie. Zawsze chciałeś wziąć udział w maratonie. Graficy wydają się mieć dużo czasu na treningi. Jak rower zdechnie to jakoś z dotarciem do roboty poradzić sobie trzeba a długodystansowość pomocna jest w potyczkach z wierzycielami.
Imprezy branżowe, festivale, Cannes Lions. Ten blichtr i błysk fleszy. Problem w tym że na wyjazd firmowy bierzesz prywatne wolne, za hotel płacisz ze swoich a tylko bilety są za darmo (bo szef je dostał za freeko od organizatorów). W najlepszym przypadku jeżeli coś wygrasz to automatycznie okaże się że projekt nie był twòj, zasługi za wykonanie mają PM’i a pomysł był i tak od art-dira.
Stało się, ktoś Cię zauważył i nawet docenił to co robisz. Na tyle że raz na ileś dowiadujesz się że wystawiasz swoje prace w awangardowej galerii, w centrum jakiegoś zapyziałego miasta w Meksyku, kraju o którym wiesz tyle samo co o nadchodzących wyborach a najbliżej byłeś wodząc palcem po mapie. Oprócz tego nie ma jak poczuć dumę zauważając że twój projekt z Behance trafił na koszulki ale z jakiegoś powodu koncern odzieżowy zapomniał Ci o tym powiedzieć a co dopiero zapłacić.
Odbiòr przez płeć przeciwną. Kreatywni wydają się być lepem na laski. Wiadomo że zaczynająca na fotka.pl modelka może liczyć na sesję TFP (czytaj: dam ci się pogapić na mòj biust za darmowe fotki) u dezajnera z nowo nabytą lustrzanką. Jak przyjdzie co do czego to i tak pierwszeństwo w wyborze konkubenta będzie zależało od wiele lepszej pensji.
To telepnięte i bardzo dosadne poczucie humoru. Wydaje się że co drugi grafik albo jakiś komiks webowy rysuje albo typograficzne memy na fejsie puszcza. Wszystko fajnie ale to nie humor tylko smutna rzeczywistość a do tego opisywane przez pryzmat nabytego zgorzknienia.
