Zawsze powtarzałem, że jestem inkarnacją Boba Marleya. Czułem, że zawsze byłem rastafarianinem. Moje trzecie oko nie było po prostu otwarte. Ale teraz jest -- mówił podczas niedawnej konferencji prasowej Snoop Dogg vel Snoop Lion. Nie wiadomo, czy jamajska metamorfoza Snoop Dogga to szczera wobec fanów zmiana muzycznych zainteresowań, czy być może cyniczny krok będący próbą odświeżenia wizerunku starzejącego się gangsta rapera.Odważna decyzja artysty może z pewnością stanowić furtkę dla wielu innych, zmęczonych wizerunkiem wiecznych uliczników przedstawicieli gatunku hip-hop.
REKLAMA
Nadchodzący album Snoop Dogga, a właściwie Snoop Liona - bo tak od niedawna każe się tytułować raper - będzie z pewnością jednym z najgłośniejszych wydarzeń muzycznych drugiej połowy 2012 roku. Słynny hiphopowy „alfons” porzucił bowiem wyuzdane teksty i masywne bity Dr'a Dre na rzecz łagodnej i pokojowej muzyki reggae spod ręki mentora projektu Major Lazer - Diplo.
40-letni Snoop Dogg, kojarzony dotychczas z mocnym brzmieniem gangsta rapu rodem z kalifornijskiego Long Beach, od dłuższego czasu wydawał się zmęczony wizerunkiem twardego hiphopowego gracza. Już na poły żartobliwy singiel „Senual Seduction”, z płyty „Ego Trippin” z 2008 roku, czy kooperacją z królową cukierkowego popu - Katy Perry („California Gurls”) były zapowiedziami muzycznej wolty, oraz wyraźnym sygnałem, że wizerunek wiecznego twardziela coraz bardziej uwiera starzejącego się Snoopa - prywatnie ojca trójki dzieci i trenera szkolnej drużyny footballu amerykańskiego, w której gra jego syn.
Prawdziwą okazją do metamorfozy, okazała się dla Snoopa niedawna podróż na Jamajkę. Tam raper poznał duchownych ruchu Rastafari, którzy, jak twierdzi, przemówili do jego wnętrza i pozwolili mu uwolnić prawdziwą osobowość, i pogrzebać zarazem dotychczasowy wizerunek, jak podkreśla sam artysta, od dłuższego czasu nieprawdziwy. Wkrótce potem mieliśmy się dowiedzieć, że autor kultowego albumu „Doggystyle” pracuje nad płytą utrzymaną w klimacie reggae.
- Ten projekt jest naprawdę wyjątkowy - mówił w jednym z pierwszych wywiadów po „metamorfozie” Snoop Dogg. - Dla mnie jest jak reinkarnacja, narodziny mnie takiego, jakim naprawdę jestem. Nigdy tak naprawdę nie wyrażałem się poprzez muzykę. Zawsze byłem bardzo pokojową, miłą, kochającą i troskliwą, jednostką, lecz nigdy nie próbowałem odzwierciedlić tego w mojej twórczości - tłumaczył filozoficznie raper.
Znaczącym krokiem w kierunku scenicznej metamorfozy była zmiana pseudonimu. Snoop Dogg każe się od niedawna tytułować jako Snoop Lion, na cześć biblijnego Lwa Judy z flagi Etiopii. Jak sam podkreśla, zmiana pseudonimu jest nieodwołalna, zaś zmiana wizerunku nie jest jedynie chwilowym fochem gwiazdy, bowiem jak się okazuje, Snoop zamierza definitywnie zerwać z hip-hopem, którym jest po prostu zmęczony.
Pierwszą odsłoną twórczości Snoop Liona jest singiel „La La La”, który trafił do sieci w lipcu, jest on zapowiedzią nowej płyty artysty, która powinna trafić do sprzedaży jeszcze w tym roku.
Posłuchaj Snoop Liona i jego singla „La La La”:
Jesienią, na festiwalu filmowym w Toronto, swoją premierę będzie miał film dokumentalny „Reincarnated”, który zarejestrował podróż Snoop Dogga na Jamajkę, oraz fakt jego duchowej przemiany.
Zwiastun filmu dokumentalnego „Reincarnated”
Muzyczna reinkarnacja Snoop Dogga wyraźnie zaskoczyła pioniera polskiej sceny hip-hopowej, także 40-letniego Sebastiana Imbierowicza, znanego jako DJ 600V. „Z Raggabangg wpadliśmy na ten pomysł pół roku wcześniej” -przekonywał ostatnio na swoim Facebooku artysta.
Jakiś czas temu, darzony powszechnym respektem środowiska 600v, zawarł pakt z liryczną podporą cenionych w środowisku ulicznego rapu formacji ZIP Skład i Zipera, raperem Fu, celem nagrania wspólnego krążka inspirowanego muzyką jamajską. Wraz z młodym „nawijaczem” o ksywce Spalto, finalizują obecnie prace nad debiutanckim albumem formacji RaggaBangg, wypełnionego w całości muzyką reggae, ragga czy dancehall.
Twórca warstwy muzycznej tak klasycznych dla polskiego hip-hopu albumów, jak „Skandal” Molesty, 600V tłumaczy swój pomysł faktem, że kocha muzykę reggae od wielu lat lecz dopiero teraz postanowił postawić krok w kierunku stworzenia albumu w podobnych klimatach. W niedawnym wywiadzie dla portalu „T-Mobile Music” wyjaśniał, że album RaggaBangg jest jego „wyrazem sprzeciwu” odnośnie nieustannie wałkowanych w dyskotekach utworów Davida Guetty, oraz próbą zaoferowania parkietom nieco bardziej wartościowej, jego zdaniem, muzyki tanecznej. „Nie jestem rasta, ale lubię dobre wibracje. Muzyka jest przecież uniwersalna” - mówił we wspomnianym wywiadzie 600v.
Debiutancki album projektu RaggaBangg trafi do sprzedaży już 28 sierpnia nakładem wytwórni Prosto. Gościnnie usłyszymy na nim m.in Pono, Basa Tajpana, Reggaeneratora i Juniora Stressa.
Specjalnie na płytę Raggabangg, do warszawskiego studia DJ'a 600V zawitali muzycy sesyjni z Jamajki, którzy nagrali na płytę partie żywych instrumentów.
Zobacz teledysk RaggaBangg „Szukam bucha (Naturalny haj)”:
Czy zwrot w stronę Jamajki jest dla nieuchronnie starzejących się raperów przejawem zdrowej, muzycznej ewolucji, czy być może jest to wyrachowany krok, będący sposobem na podtrzymanie u słuchaczy zainteresowania swoją osobą?
Nawet jeśli w nowych inkarnacjach Snoop Dogga i Raggabang jest odrobina kalkulacji, a pozdrowienie „Jah Rastafarai” wykrzykiwane na każdym kroku przez Snoopa, brzmi w jego ustach dość dziwnie, to osobiście przymykam na to oko i z wielką ciekawością sięgnę po nowe albumy „Reincarnated” i „RaggaBangg”.
Bo nie ma chyba nic gorszego, niż kurczowe trzymanie się wizerunku, raperów „pod czterdziestkę”, niezmiennie od piętnastu lat wmawiających słuchaczom, że sensem ich egzystencji jest życie na ulicy i melanż na szkolnym boisku.
