Ultra-ratytas od amerykańskiej grupy alternatywnej The Flaming Lips - winyl wydany w nakładzie 10 egzemplarzy. Substancja w środku to zmieszane próbki krwi muzyków, którzy brali udział w nagraniu płyty
Ultra-ratytas od amerykańskiej grupy alternatywnej The Flaming Lips - winyl wydany w nakładzie 10 egzemplarzy. Substancja w środku to zmieszane próbki krwi muzyków, którzy brali udział w nagraniu płyty

Minione 12 miesięcy przyniosło kolejny wzrost sprzedaży płyt winylowych na największych rynkach świata. Wydaje się niemal pewne, że wobec eksplozji digitalu (nagrań cyfrowych), muzyka na nośnikach fizycznych przetrwa - lecz w dużo bardziej kameralnym, koneserskim wydaniu.

REKLAMA
Wydany w kwietniu ubiegłego roku album "Blunderbuss" - lidera The White Stripes Jacka White'a, rozszedł się w 33 tysiącach winylowych egzemplarzy. Jest to najlepszy wynik dla "czarnej płyty" - nie będącej reedycją - od 2008 roku, czyli od czasu, kiedy amerykańska firma SoundScan powróciła do analizowania danych sprzedaży płyt winylowych.
Czy możemy mówić o retro-winylowej rewolucji? Z pewnością za wcześnie na takie szumne deklaracje, choć warto zaznaczyć, że w erze iTunesa, Spotify i YouTube'a, to właśnie zapomniany i wydawałoby się - zmarły śmiercią naturalną nośnik, którym jest winyl, powoli, acz konsekwentnie zyskuje na popularności.
Jak wykazał raport opublikowany przez branżowy magazyn "Billboard", w 2012 roku sprzedaż winyli wprawdzie wzrosła o 16,3 procent względem roku poprzedniego, wciąż jednak "czarne płyty" stanowią jedynie półtora procenta płyt sprzedawanych w USA. Pozostałe 98,5 procent to konsekwentnie tracący popularność kompakt CD oraz rosnący w siłę digital, czyli legalne pliki cyfrowe.
Podobnie rzecz się ma w Wielkiej Brytanii. Tam sprzedaż winylowych nośników wzrosła w 2012 roku o kolejne 15 procent, względem roku poprzedniego, zaś największym bestsellerem na tym rynku okazała się nie kolejna reedycja płyt The Beatles, czy Davida Bowie'go, lecz wydany we wrześniu krążek "Coexist"- młodej i modnej londyńskiej formacji The xx.
Ogółem, według danych Official Charts Company, w 2012 roku w Wielkiej Brytanii sprzedało się 389 tysięcy albumów winylowych.
Choć nie dysponuję podobnymi, precyzyjnymi danymi z polskiego rynku. Wiele wskazuje na to, że i nad Wisłą winylowy nośnik zyskuje na znaczeniu. Widzę gołym okiem, jak z roku na rok powiększają się półki z winylami w takich sieciach jak Empik, Media Markt czy Saturn.
Mały renesans tego nośnika można także odczuć śledząc plany wydawnicze polskich artystów. Praktycznie cała czołówka polskiej sceny, która zaoferowała słuchaczom nowe albumy w 2012 roku, obok wydania na CD, proponowała zagorzałym fanom ich nowe piosenki także w formacie winylowym. W skromniejszych, ściśle limitowanych nakładach - 300 czy 500 egzemplarzy, ale jednak.
Dlaczego zdecydowałem się o tym napisać? Ku pokrzepieniu serc niektórych fanów muzyki, rozpaczających, że muzyka nie znaczy już tyle co kiedyś. Dla niektórych, na szczęście, wciąż znaczy.
Bo czym jest ulubiony longplay ukochanego zespołu, stanowiący czysto wirtualny zapis zer i jedynek, wobec cudownie skrzypiącej, czarnej płyty obracającej się w odtwarzaczu, z dużą, barwną okładką, zyskującą rozmiary małego obrazu, wręcz dzieła sztuki...

Chcesz dostawać info o nowych wpisach?