Okładka płyty Dinal "W strefie jarania i w strefie rymowania"
Okładka płyty Dinal "W strefie jarania i w strefie rymowania"

Opolski Dinal to jedna z najbardziej zagadkowych formacji w historii rodzimego hip-hopu. Muzyka tria zdobyła sobie sporą rzeszę fanów, jednak sami przestawiciele grupy nieustannie posyłają swoich sympatyków na manowce.

REKLAMA
Wyobraźmy sobie idealny sen muzycznego menago: nie kiwasz nawet palcem, a Twój zespół jest pożądany - ma stałą grupę odbiorców. Nie musisz tworzyć PR-owych notek, nie organizujesz sesji zdjęciowych, rozmów z mediami. Mało tego - z lubością rzucasz fanom swoich podopiecznych rozlicznie kłody pod nogi, zwodzisz ich jak tylko można, a oni i tak chętnie, coraz głośniej skandują nazwę Twojego zespołu u Twych drzwi.
O kultowym w pewnych kręgach, hiphopowym trio z Opola - Dinal, przypomniałem sobie ostatnio, po wpisie na oficjalnym Facebooku składu. Członkowie zespołu pochwalili się, że oto sprzedali kolejną serię bluz i t-shirtów z logo zespołu, zaś popularność owych memorabiliów przerosła ich oczekiwania.
Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że Dinal nie wydał nowej płyty od siedmiu lat, a i dostępne na rynku wydawnictwa są praktycznie ...niedostępne.
Fani Opolan są jednak nieprzejednani.
Tworzona przez Pana Wankza, Mejdeja i Urbka opolska formacja, wydała jak dotąd dwie płyty. Pierwsza z nich - "Kaseta demonstracyjna" ukazała się w 2003 roku, dla zmyłki, wyłącznie na płycie winylowej w liczbie 500 sztuk.
Jedyny, jak dotąd, "duży" album Dinala to już murowany kandydat do nagrody Darwina marketingu, gdyby takowe istniały.
Album ukazuje się w pierwotnym nakładzie pół tysiąca egzemplarzy, na winylu i CD, a jego okładka przypomina radosną twórczość sześciolatka stawiającego pierwsze kroki w programie graficznym Paint.
Nazwa owej wydanej w 2006 roku płyty to "W strefie jarania i w strefie rymowania" i tu kolejna zmyłka, bowiem twórczość Dinali, ze stereotypową, osiedlową inkarnacją krajowego hip-hopu nie ma kompletnie nic wspólnego.
Zadziwiają kuriozalne tytuły utworów: "Siewka, bity, ściema", "Konik, Szamka, Lulu" czy "Chryzantemy złociste", lecz co ciekawe, pod grubą warstwą sarkazmu, ironii i zwodzenia fanów, kryje się naprawdę solidny, okraszony błyskotliwymi tekstami polski hip-hop , który powinien przypaść do gustu fanom takich amerykańskich grup jak A Tribe Called Quest, Slum Village, czy choćby Little Brother.
W jednym z najciekawszych utworów na płycie - "Bułki z szynką", Pan Wankz jawi się jako negatyw stereotypu wiecznie pijanego i imprezującego hip-hopowca, pisząc pean na cześć zdrowego trybu życia.

"Kiedy diabeł pije benzynę i je smar/Ja jem prowitaminę i piję tran/ W sensie, że żyję zdrowo, nie chcę dużo ważyć/Moje oczy są zielone, bo jem dużo warzyw" - rapuje.
Mimo anty-marketingu, a właściwie jego braku, album "WSJiWSR" odniósł spory sukces w kręgach polskiego hip-hopu. Choć zapotrzebowanie na kolejny materiał zdawało się być bardzo duże, grupa Dinal nieoczekiwanie zawiesiła działalność. Mejdej współtworzy obecnie opolską grupę Okoliczny Element, zaś Pan Wankz, rozpoczął karierę naukową - dziś pracuje jako wykładowca na Uniwersytecie Opolskim.

Czy opolski Dinal kiedykolwiek się reaktywuje? Przed kilkoma tygodniami trio zapowiedziało premierę nowej EP-ki pod sarkastycznym, a jakże, tytułem - "Kupony odcięte".
Nie wiadomo jednak, czy i tym razem Opolanie nie zagrają swoim fanom na nosie.

Chcesz dostawać info o nowych wpisach?