W walce Gołoty i Salety opcje są tylko dwie: albo wygra Gołota, albo Gołota… wygra przed czasem! Jeżeli KO, to nie powinno nastąpić to później niż do końca drugiej rundy. A jeżeli na punkty to… To właściwie niemożliwe. Harcerz nie może przecież powalić zawodowego komandosa
Już w sobotę kibiców sportów walki czekają wielkie emocje. Co do tego nie ma wątpliwości. W mojej ocenie harcerz nie może powalić zawodowego komandosa. Pozostaje więc tylko jedno pytanie: jak Andrzej Gołota pobije Saletę? Opcje są dwie, jak to w boksie: albo wygra Gołota, albo Gołota… wygra przed czasem! Jeżeli KO, to nie powinno nastąpić to później niż do końca drugiej rundy. A jeżeli na punkty to… To właściwie niemożliwe.
Andrzej podczas treningów zbudował świetną formę. Miałem okazję w kilku z nich uczestniczyć. Końcowa faza pokazała mi, że dalej drzemią w nim pokłady do ringowego wykorzystania. Jest szybki, silny i waży tyle, ile za najlepszych czasów – 108 kg. Dodatkowym orężem jest legendarny już trener Andrzej Gmitruk, który stanie w narożniku Andrzeja. To duet, który gdyby spotkał się wcześniej, doprowadziłby do mistrzostwa świata wagi ciężkiej. A tak Gołota mistrzostwo zdobył, ale nie został ukoronowany – nikt chyba nie ma wątpliwości, że w walkach z Byrdem i Ruizem Polak był lepszy.
A Saleta? Wolny, zmęczony i przerośnięty. Każdy wie, o co chodzi… Wydaje mi się, że Saleta swój cel osiągnął – doprowadził do tej walki. Teraz ciężko będzie mu się zmobilizować. Zresztą, brak ochoty do boksowania Przemek pokazywał we wszystkich swoich ostatnich walkach, także w tych ze mną. A więc jak wypadnie?
Mam nadzieję, że lepiej niż w pierwszej walce ze mną. Poważnie: wtedy naprawdę z ciekawego show zrobiłoby się niesmaczne widowisko, gdzie komandos będzie znęcał się nad harcerzem. A biorąc pod uwagę, że walkę będą oglądać pewnie także prawdziwi harcerze, lepiej, żeby udało się tego uniknąć.