Nawet gdybym był na przykład Francuzem, znając historię wiedziałbym, że okrutne wymordowanie 100 tys. ludzi z powodu ich narodowości to ludobójstwo, a nie czystka etniczna o charakterze lubobójstwa.
Wstyd mi za polityków, którzy w imię ponoc dobrosąsiedzkich stosunków przekręcają historię. Jeżeli sami nie bedziemy upominać się o prawdę, nikt za nas tego nie zrobi. Nie rozumiem, na co mają się Ukraińcy obrazić, że mowimy prawdę o tym, co sie wydarzyło? Przecież nikt nie mówi, że to wszyscy Ukraińcy mordowali Polaków na Wołyniu. Było wielu normalnych, prawych ludzi narodowości ukraińskiej, którzy pomagali Polakom przeżyć tę rzeź, ryzykując również swoim życiem.
Ludobójstwa dokonała Ukraińska Armia Powstańcza pod przywództwem Stepana Bandery oraz nacjonaliści i faszyści ukraińscy. Nikt nie wini całego narodu ukraińskiego za to, że mordowano nabijając na widły malutkie dzieci, rozrzynano bezbronne kobiety czy obcinano ręce staruszkom, ale ludobójstwo to ludobójstwo, żadna uchwala sejmu tego nie zmieni.
Na koniec dodam, że wiem doskonale, iż Polacy również bywali oprawcami. Zbrodnia w Jedwabnem, palenie kościołów prawosławnych w 1938 roku, jak również zasada odpowiedzialności zbiorowej, za działalność ukraińskich bandytów stosowana przez polskich żołnierzy. Również Polacy skazali na śmierć swoich bohaterów walczących o wolność ojczyzny, takich jak generał Fieldorf Nil czy Rotmistrz Pilecki.
O wszystkich tych haniebnych kartach naszej historii potrafimy jednak mówić otwarcie, więc dlaczego nie wszyscy otwarcie potrafimy powiedzieć o ludobójstwie na Wołyniu?