"Jazz nad Odrą" ewoluuje nie tylko muzycznie. Zmienia adres. Choć była magia w skrzypiących fotelach Impartu… W zapachu wiekowego teatru… Jakaś malusieńka tajemnica w zakamarkach foyer. Natomiast w musicalowym Capitolu głośne i gęste improwizacje, zwłaszcza akustycznie, trochę traciły. Może wnętrze, rodem z modernistycznego „Metropolis”, nie lubi nowoczesnego jazzu? Ale po kolei…