Reklama.
Pani Premier przeoczyła, że USA też są sygnatariuszem Aktu Końcowego z Helsinek i członkiem OBWE, z czego wynikają różne zobowiązania. OBWE na przykład wysyła do USA misje obserwacyjne na wybory i przedstawia władzom amerykańskim stosowne rekomendacje do realizacji. W corocznych raportach OBWE o karze śmierci Stany Zjednoczone znajdują się na cenzurowanym w towarzystwie Białorusi, jedynych państwach OBWE, w których jeszcze wykonuje się wyroki śmierci w czasach pokoju. Misje wysyła i raporty przygotowuje Biuro OBWE ds. Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka (skrót angielski: OSCE ODIHR) mieszczące się w Warszawie przy ul. Miodowej 10 – 3 km od Kancelarii Premiera RP.

Co roku w Warszawie odbywa się Konferencja Przeglądowa OBWE dotycząca Realizacji Praw Człowieka, na której organizacje pozarządowe dzielnie ujawniają nadużycia praw człowieka w swoich krajach, zmagając się z oficjalnymi delegacjami różnych autokratycznych rządów, głównie z postsowieckiego obszaru. Można sobie wyobrazić reakcje polskiego rządu, jeśli KOD dołączy do nich na najbliższej konferencji przeglądowej OBWE we wrześniu br.
Senator John McCain to wpływowy polityk i przyjaciel Polski. Niegdyś orędownik naszej akcesji do NATO, dziś podobnie jak my postrzegający zagrożenie ze strony Rosji. Jako szef senackiej Komisji Sił Zbrojnych będzie miał istotny wpływ na decyzję o wzmocnieniu wschodniej flanki NATO. Jeśli rząd PiS chce doprowadzić do lokalizacji stałych baz w Polsce, obrażanie McCaina nie jest najlepszym pomysłem.
Senatorowie amerykańscy rozszerzyli długą listę źle poinformowanych: Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego, Rady Europy, wydziałów prawniczych w Polsce w tym na Uniwersytecie Jagiellońskim – macierzystej uczelni Prezydenta Andrzeja Dudy, Naczelnej Rady Adwokackiej, Krajowej Rady Sądownictwa etc. W zaszczytnym gronie źle poinformowanych są też sympatycy PiS-u do ostatnich wyborów włącznie: profesorowie Jadwiga Staniszkis i Ryszard Bugaj.
Minister Witold Waszczykowski dorzucił w telewizyjnym wywiadzie, że senatorowie byli inspirowani przez „osoby wrogie Polsce”. Przypominają się czasy PRL-u, kiedy o rozpowszechnianie krytycznych informacji o rządach w Warszawie były oskarżane „wrogie ośrodki propagandowe” na czele z Wolną Europą kierowaną przez Jana Nowaka Jeziorańskiego. Za przekazywanie zaś na Zachód informacji „szkalujących PRL” groziło więzienie, teraz otrzymuje się tylko stosowny tytuł: „donosiciela”, „zdrajcy” czy „wroga Polski”. A więc jest lepiej.
PiS nie jest w stanie zdobyć się na autokrytykę, sam siebie nakręca, iż wokół sami wrogowie, którzy uniemożliwiają mu przeprowadzanie dobrej zmiany, nie uznaje podziału władz i wymagań kompetencyjnych, wszelkie instytucje państwowe chce podporządkować aparatowi jednej partii. To też było już w PRL. Jest lepiej, bo można o tym publicznie mówić i nawet przeciw takim porządkom demonstrować.
Jeśli jest się członkiem międzynarodowych konwencji, umów i organizacji, to trzeba przestrzegać ich zasad i inni członkowie mają pełne prawo się o nie upominać. Tylko dyktatorzy, kiedy łamią przyjęte prawa i zobowiązania, głośno krzyczą o suwerenności i nie mieszaniu się w wewnętrzne sprawy. A co do większości, to Putin i Łukaszenka też wybrani zostali większością głosów.
Słowa podziękowania należą się więc amerykańskim senatorom za to, że przejmują się jakością polskiej demokracji. Dobrze, że o zagrożeniach ładu konstytucyjnego w Polsce przez nową ekipę mówi się i w kraju, i zagranicą. Komentarzami rodem z PRL-u pani premier ani jej ministrowie nikogo dziś nie zastraszą. Kompromitują wyłącznie siebie.