Fot. Kornelia Glowacka-Wolf/Agencja Gazeta
Reklama.
Tragiczna śmierć Dominika powinna być przestrogą dla rodziców, wychowawców i nastolatków. Mówiła o niej cała Polska. Nastolatek padł ofiarą homofobii, był wyzywany od „pedałów” tylko dlatego, że nosił rurki i chciał być modny. Był Inny. Chciał być sobą, budował swoją tożsamość, na pewno był wrażliwy. Mógł pójść do szkoły średniej, w której spotkałby osoby podobne do siebie, o podobnych zainteresowaniach, szerszych horyzontach i podobnej wrażliwości, ale nie zniósł codziennej przemocy.

Od lat zajmuje się młodzieżową popkulturą, objaśniam co miesiąc dorosłym w poczytnym czasopiśmie specjalistycznym o wychowaniu (ukazującym się od ponad pół wieku), jak funkcjonuje nastoletnia rzeczywistość, co ją nakręca, na co mają zwrócić uwagę, by wesprzeć nastolatki w tym trudnym czasie dojrzewania oraz by zapewnić im bezpieczeństwo. Dotąd nie brakowało mi tematów: od konsumpcji, gadżetów, narodzin gwiazd sieci, nastoletnich idoli muzycznych oraz filmowych i zjawisk związanymi z rozwojem mediów społecznościowych. Co więcej napisałem na bazie tych tekstów książkę, a materiału miałem co najmniej na cztery kolejne. Wszystko to sprowadzało się do wspólnego mianownika, który udowadniał stawianą przeze mnie tezę, a pomijaną w większości badań nad młodzieżą, ze to popkultura dyktuje trendy, wzorce zachowań, wpływa na modele relacji rówieśniczej oraz tworzy hierarchię, a przede wszystkim napędza postawy konsumpcjonizmu. Teraz odnoszę wrażenie, że nie ma sensu pisać o kolejnych sukcesach biznesowych Kylie Jenner, rozpadzie One Direction albo o tym, do czego zdolne są nastolatki, by dostać się do pożądanych grup na Facebooku.
Piszę ten tekst po gorącym okresie, w którym coraz intensywniej „brunatnieje” nasza rzeczywistość. Mieliśmy wielką paradę ONR-u w Białymstoku z czynnym poparciem Kościoła katolickiego (16.04) – rzecz niespotykana nawet w II Rzeczypospolitej (organizację rozwiązano wówczas po 3 miesiącach). Przedstawicieli tej organizacji zaproszono do szkoły na uroczystości związane z Żołnierzami Wyklętymi, którzy wyrastają na głównych bohaterów narodowych. Do tego dochodzi do czynnej przemocy wobec osób mający inny odcień skóry niż biały – media regularnie informują o pobiciach. Niedawno przemocy doświadczyli również Portugalczycy przebywający w Rzeszowie na wymianie uczniowskiej, bo się wyróżniali z tłumu (zostali wzięci za Syryjczyków?). A do tego wszystkiego pani premier w ostatnich dniach kwietnia likwiduje Radę ds. Przeciwdziałania Dyskryminacji Rasowej, Ksenofobii i związanej z nimi Nietolerancji. Przykładów jest więcej, piszą o tym media, sam również o tym wiele razy pisałem, ale to wymowny i symboliczny gest władzy tego kraju – w tym miejscu rodzi się przyzwolenie na dyskryminację, rasizm, ksenofobię i nietolerancję.
W styczniu i lutym opublikowałem w „Problemach Opiekuńczo-Wychowawczych” artykuły podsumowujące rok 2015 w młodzieżowej popkulturze, relacjach i trendach. Zatytułowałem je „Utracona niewinność” – konsumpcjonizm nie zniknie, popkultura też ma się dobrze, ale do nastoletniego świata wkroczyła przemoc, która dotąd nie była tak publicznie manifestowana w internecie. Nie oszczędzono nawet Dominika po śmierci – mimo kultury mówienia o zmarłych dobrze albo wcale. Poniższy fragment stanowi analizę i diagnozę z mojej perspektywy obserwatora nastoletniej rzeczywistości.
2015 rok - karnawał nastoletniej nienawiści i przemocy
Samobójcza śmierć Dominika z Bieżunia stała się sprawą ogólnopolską. Wszystkie liczące się tytuły i programy telewizyjne donosiły o tym, jaki był jej powód. Zabierały także głosy osoby publiczne, jak choćby Szymon Majewski, który zrobił sobie zdjęcie inspirowane fotografią profilową chłopaka z Facebooka, bo sam był ofiarą przemocy w szkole. Wówczas ujawniła się na niespotykaną dotąd skalę fala nienawiści w internecie, pojawiały się fanpejdże zatytułowane „Dominik – dobrze, że zdechł”, które były lajkowane przez tysiące nastolatków dumnie i bez poczucia zażenowania piszących komentarze pełne satysfakcji z tragicznej śmierci nastolatka zaszczutego w swojej szkole. Słowo „hejt” było odmieniane na wszystkie możliwe przypadki, a zjawisko „hejtingu” omawiano w wielu artykułach i programach telewizyjnych. Tutaj na przemoc rówieśniczą w środowisku szkolnym, która pchnęła młodego człowieka do samobójstwa, nałożyła się cyberprzemoc zupełnie jawna, gdyż nastolatki komentowały pod swoim imieniem i nazwiskiem, a do tego wypowiedzi ich na portalach społecznościowych opatrzone były ich własnymi zdjęciami. Puściła tama przyzwoitości – skoro naruszono najświętsze tabu w naszej kulturze, że nie mówi się źle o zmarłych. Nigdy wcześniej na portalach społecznościowych nie spotkałem się z hejtem na tak wielką skalę z udziałem młodych ludzi. Poczucie bezkarności to jedno, ale łatwość, z jaką nastolatki dały się wciągnąć w spiralę nienawiści w internecie bardzo niepokoi.
Potem było jeszcze gorzej, gdy pojawił się w wakacje temat uchodźców w Europie. Tutaj prym wiedli dorośli, ale młodzież od nich uczyła się, w jaki sposób wolno się wypowiadać. Wówczas na portalach tzw. „bekowych” (rozrywkowych) można było przeczytać komunikaty nastolatków nawołujące wprost do mordowania muzułmanów. Fala ta przeniosła się także na polskie ulice i do szkół. Opisywałem na łamach „Problemów Opiekuńczo-Wychowawczych” sprawę chłopaka, który padł ofiarą przemocy fizycznej, dlatego, że jest innego koloru skóry, mimo że przez kilka lat jego kolegom to nie przeszkadzało. Zainspirowali się manifestacjami przeciwko muzułmanom i „nagle” poczuli do swojego wieloletniego kolegi ze szkoły ogromną nienawiść. Kwestia uchodźców jest trudna do rozwiązania przez doświadczonych polityków, wielu z nich wykorzystywało hasła antyimigranckie w swojej kampanii wyborczej, dorośli czują zagrożenie i odpowiadają przemocą, a młodzież się temu przysłuchuje i chłonie nienawiść do obcych .
W roku 2015 coś pękło – przesunęły się granice w swobodzie wypowiedzi, głównie internetowej, a do tego hejt przekroczył granicę internetu i stał się narzędziem agresji w krucjacie przeciwko „Innym”. Zwyciężyła nienawiść, przemoc i przyzwolenie na publiczne wypowiedzi o tym, by wprost mordować ludzi (emblematem tego stały się memy internetowe /obrazki/ przedstawiające bramę Auschwitz okraszone podpisami w stylu: „piece czekają na uchodźców w Polsce”). Ma to głównie odniesienie do geopolityki, zagrożeń wynikających z napływu uchodźców i imigrantów do Europy, terrorystów z ISIS, braku angażowania się mocarstw w rozwiązanie konfliktów zbrojnych i zwykłych, ludzkich lęków, które jednak nie usprawiedliwiają przemocy, agresji oraz pielęgnowania nienawiści.
Niezgoda na nierówności społeczne – radykalny skręt młodzieży na prawo w internecie
Na pewno młodzi ludzi są pod wpływem bieżących wydarzeń politycznych w Polsce i na świecie. Nawet jeśli nie rozumieją świata polityki do końca, to są w stanie powtórzyć poglądy rodziców, którzy uaktywnili się na tym polu bardzo. Widać to po aktywności nastolatków na forach internetowych i portalach, które dotąd zajmowały się wyłącznie rozrywką, a dokładniej: głupotami, obrazkami, złotymi myślami i plotkami ze świata mediów. Obecnie stanowią w dużej mierze tubę propagandową partii politycznych czy postaw wobec dawnej i obecnej władzy. Zbiegło się to oczywiście z dwoma zjawiskami: napływem uchodźców syryjskich do Europy, o czym pisałem w poprzednim akapicie, oraz wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi w Polsce. Badania od lat wskazują, że nastolatki skręcają na prawo, ale nigdy dotąd młodzieżowe strony internetowe nie były aż tak pełne afirmacji specyficznie rozumianej „polskości”, która jednak nie kojarzy się pozytywnie i dotąd była utożsamiana ze stronami skrajnie prawicowymi. „Gimbopatrioci” nienawidzą lewaków, walczą z komuną, mylą fakty historyczne i standardowo w ich projekcie państwa nie ma miejsca na wszelakich „Innych” – także wegetarian, homoseksualistów, ekologów. Jest to wyrażone przedziwną tęsknotą do małej dyktatury i pomieszanych porządków, które ułożyłyby za nich relacje społeczne oparte o jedyne i słuszne poglądy.
Równocześnie dominuje niechęć do państwowości rozumianej jako praworządności i obecnego ładu – dlatego, że młodych (jeszcze niepracujących) denerwują wysokie podatki, ZUS, nie ufają urzędom i Policji, krytykują powszechność ubezpieczeń zdrowotnych i system zabezpieczenia społecznego (bardzo aktywni w internecie zwolennicy Korwin-Mikkego, którzy za kilka lat będą mieli czynne prawo wyborcze). Nie lubią ludzi „słabych” – biednych, chorych, niepełnosprawnych, w ich wizji turbo kapitalistycznego i neoliberalnego państwa, to każdy sobie rzepkę skrobie. Nie stać cię na ubezpieczenie zdrowotne, to nie choruj. Przy czym wiele z poglądów wygłaszanych przez nich jest sprzeczna i nielogiczna.
Do tego dochodzi afirmacja „tradycyjnie” pojmowanych ról kobiecych i męskich jako wyraz tęsknoty za patriarchatem systemem, który tworzyłby podwaliny silnego państwa. Częstym obrazkiem publikowanym na stronach „bekowych” jest wizerunek chłopaków, nastolatków noszących obcisłe spodnie, tzw. „rurki”. To właśnie przez m.in. „rurki” Dominik z Bieżunia był wyzywany od „pedałów”. Temu towarzyszy afirmacja „męskości”, którą mieliby uosabiać „kibole” – jedyni mogący ocalić ten kraj w przypadku wojny jako „prawdziwi mężczyźni” (vs. niemęscy faceci w rurkach). W komentarzach pod obrazkami młodzi atakują się nawzajem, dla jednych siła pięści ma większe znaczenie niż np. uczciwa praca, bogacenie się i płacenie podatków.
W tych komunikatach ujawnia się głęboka niezgoda na rozwarstwienie społeczne – postępujące nierówności, Polskę w ruinie, Polskę A i B. Młodzi ludzie wszędzie widzą skrajną biedę, ale wykorzystują ją instrumentalnie jako usprawiedliwienie dla własnej praktyki hejtu i mowy nienawiści, a także piętnowania obcych. Dlatego Platforma Obywatelska nie spotkała się z sympatią nastolatków, gdyż uosabiała partię sprzyjającą bogatym (Ewa Kopacz i Bronisław Komorowski były najbardziej hejtowanymi politykami na portalach młodzieżowych). Nierówności społeczne widać głównie w zderzeniu ze środowiskiem rówieśniczym, zwłaszcza w szkole. Według badań Towarzystwa Edukacji Antydyskryminacyjnej z 2015 roku, to właśnie bieda, czyli podział na lepszych – bogatych i gorszych – mniej uposażonych, stanowi największy stygmat w relacjach szkolnych. Ta frustracja przenosi się do internetu i odzwierciedla w dużej mierze poglądy dorosłych, w tym niektórych polityków.
To nie jest tak, że młodzi ludzie nabrali nagle świadomości politycznej. Sądzę, że wielu z nich nie potrafiłaby odróżnić czołowych polityków znanych z mediów (każda sonda uliczna w okresie wyborczym pokazywała, że młodzi nie mają pojęcia często, kto jest kim w polityce). Chodzi o to, że ta, która posiada „swoje” poglądy i chce narzucić swój punkt widzenia, zdominowała najpopularniejsze strony internetowe i narzuciła język debaty publicznej.
Koniec fragmentu artykułu mojego autorstwa w: "Problemy Opiekuńczo-Wychowawcze" nr 1/2016
Co dalej? Chamiejemy!
Będzie tylko gorzej. Młodzi nasiąkają przemocą, ksenofobią, nienawiścią – w ubiegłym roku pojawiło się tego więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Czytam komentarze rodziców, którzy są zdziwieni tym, że ich dziecko nagle używa języka homofobicznego (córka zwróciła ojcu uwagę, że ma zbyt „pedalski” sweter). Dziwię się, jak młody człowiek słuchający na co dzień tych samych wykonawców co jego kolega z Francji czy Niemiec, oglądający te same filmy, może negatywnie odnosić się do idei Unii Europejskiej, powtarzać schematy o zniewoleniu Polski, która akurat finansowo bardzo korzysta na członkostwie. Na władzę nie ma co liczyć – władza buduje na ksenofobii kapitał polityczny. Szkoła także się zmieni, co słyszymy z MEN. Narodziła się także moda na manifestowanie uczuć patriotycznych także za pomocą ubrań z emblematami, ale jest to patriotyzm wyrażany przez nienawiść do Innych (Obcych, LGBT, innych wyznań niż dominujące w Polsce), płytki, z nowymi bohaterami, których biografie nie są kryształowe, pozbawiony znajomości historii Polski i jej kultury. I jest to straszne.
Poza tym jest to trend ogólnoeuropejski wynikający z rosnących nierówności społecznych oraz strachu przed uchodźcami i imigrantami, z którym przywódcy europejscy sobie nie radzą. Głos papieża Franciszka także nic już nie znaczy.
Trzeba liczyć na siebie – w oddolnych reakcjach wychowawczych – na rodziców, nauczycieli, wychowawców, którzy będą przekazywali młodym pozytywne wzorce.
W tym sensie tragiczna śmierć Dominika, wrażliwego 14-latka, który padł ofiarą przemocy rówieśniczej, nie może być zapomniana, bo przypomina o tym, że był ofiarą swoich czasów.