Fot. pl.123rf.com
Reklama.
Bal gimnazjalny – rytuał przejęty z amerykańskiej popkultury?
Gimnazjum jest stosunkowo nowym tworem, więc formuła jego zakończenia musiała się pojawić w formie zapożyczeń z innych tego typu wydarzeń. Część wzięto z zakończenia liceum (balu studniówkowego – stąd polonez otwierający bal), a część z amerykańskiej popkultury, co idealnie pokryło się z nieograniczonym dostępem do świata, idoli amerykańskich i seriali i innych eksponowanych na świat „wartości” zakorzenionych w tradycji amerykańskiej popkultury. Absolwenci gimnazjum mają 16 lat, czyli są w wieku, w którym amerykańskie nastolatki wkraczają w pierwszą fazę dorosłości (szesnaste urodziny jak nasza osiemnastka), co najczęściej polega na wyrobieniu prawa jazdy. Tzw. junior high kończą, gdy mają 14 lat, a high school, gdy mają 18 lat.
W Polsce nie mamy silnego zwyczaju honorowania nastolatków wkraczających w okres poprzedzający dorosłość. Jest komunia jako rytuał zakorzeniony (choć nieobejmujący już rygorystycznie wszystkich dzieci), potem mamy rytualne przejście do szkoły średniej (kiedyś było to zakończenie szkoły podstawowej), ale nie było ono jakoś szczególnie obchodzone, gdyż prawdziwym świętem symbolicznym stała się „osiemnastka” – i to usankcjonowanym prawnie, gdyż pełnoletniość wiązała się z konsekwencją dorosłości, wydaniem dowodu osobistego, oraz dla chłopaków – stawieniem się przed WKU, czyli komisją wojskową. Do tego należy oczywiście studniówka, ale nie jest ona doświadczeniem wszystkich nastolatków. Nieprzypadkowo używa się wielkich słów i znaczących, jak „egzamin dojrzałości”, któremu nadano stosowną rangę. Brakuje etapu pomiędzy i tutaj idealnie wpisuje się nowa świecka tradycja balu gimnazjalnego wraz z rozpoczęciem go polonezem.
Rytuały mają to do siebie, że są zakorzenione w tradycji, spajają wspólnotę, bo są działaniami zbiorowymi, do tego są sformalizowane i schematyczne, zawierają w sobie elementy symboliczno-magiczne, często motywowane są religijnie. W przypadku młodych osób czy dzieci – mają one charakter inicjacyjny i stanowią o włączeniu do wspólnoty, dania prawa głosu, a przy tym niektóre rytuały wyraźnie oddzielają sacrum od profanum, choć w dobie globalizacji i wszechogarniającego wpływu popkultury sacrum zmieniło swój charakter (polecam lekturę klasyków: Claude Lévi-Strauss, Bruno Bettelheim, Gerd Althoff, z polskich badaczy: Bronisław Malinowski).
W Stanach Zjednoczonych mamy dwa ważne wydarzenia w życiu nastolatków. Są to szesnaste urodziny, zwane Sweet Sixteen (bogate nastolatki muszą na 16. urodziny otrzymać swój pierwszy wypasiony samochód), oraz bal na zakończenie roku szkolnego, czyli prom (jest jeszcze bal na powitanie uczniów, czyli homecoming party, też istotny, ale bez takiej siły oddziaływania na świat). Myślę, że bal gimnazjalny wpisuje się w tę tradycję, która znana jest z amerykańskich seriali, teledysków. Pokolenie moje – nastolatków z lat 90. XX wieku zna to doskonale z seriali „Beverly Hills 90210” albo „Dawson’s Creek”.
Ja widzę w tej całej otoczce związanej z balem gimnazjalnym silne wpływy amerykańskiej popkultury, pomieszania uczczenia faktu „szesnastoletniości” z zakończeniem etapu edukacji oraz symbolicznym wkroczeniem w pierwszy poważny etap w kierunku dorosłości.
Jak to wygląda w praktyce? Dużo zachodu i stres
Jest to szaleństwo, zwłaszcza dla dziewcząt i bardzo nerwowy okres związany z pojawieniem się wyników testów gimnazjalnych, wyboru szkoły średniej, wcześniejszej walki o dobre oceny i ciągłego przeliczania punktów. Pamiętajmy, że to czas dużych napięć, zaangażowania rodziców i uczniów w wybór kolejnej szkoły, a także pierwszej poważnej konfrontacji i decyzji. Nie każda uczennica i nie każdy uczeń dostanie się do wymarzonej szkoły średniej – nie zawsze uzyska się wymaganą liczbę punktów, a konkurencja do lepszych szkół jest spora. Pojawić się może poczucie pierwszej porażki. W tym okresie bal gimnazjalny staje się wytchnieniem od poczucia nadchodzących zmian, może także na chwilę odwrócić uwagę od niepowodzeń, gdyż stres ujawnia się w innych obszarach (w opisie bazuję wyłącznie na prawdziwych przypadkach, a rodzicom dziękuję za podzielenie się wiedzą, wrażeniami i emocjami). Staje się także momentem "przejścia" - zamykającym ważny okres w życiu - tu ujawnia się schemat rytuału.
Odgrywanie dorosłych – suknie balowe, garnitury, wysokie obcasy i makijaże
Pierwszy obszar "problemowy", to wygląd – wybór kreacji, garnituru, dla dziewcząt dodatkowe zabiegi – makijaż, paznokcie, bieganie po sklepach, by wybrać odpowiednie buty. Dla rodziców okres napięcia związanego z wydatkami, gdy trzeba zapewnić nastolatce także drugą kreację na oficjalne zakończenie roku szkolnego (trudno mówić o sprzeciwie, gdy dziewczyna chce wyglądać zjawiskowo). Wygląd implikuje dwie bardzo emocjonalne kwestie dla 16-latków: podkreślenie swojej dorosłości, odrębności, testowanie siebie w tej roli prawie-dorosłego. Dodatkowo – przełamanie i przeciwstawienie się zasadom szkoły, co jest wymowne i symboliczne, gdy nastolatka przekracza próg szkoły w pełnym makijażu, w butach na niebotycznych obcasach, wystrojona i wiedząca, że żaden nauczyciel nie będzie mógł zwrócić jej uwagi, bo formalnie szkołę ma już za sobą. Te dwa aspekty balu gimnazjalnego również dotyczą chłopców – garnitur stanowi pierwszy poważny dorosły outfit, po drugie mogą być próby potajemnego picia alkoholu na terenie szkoły (ja sam pamiętam swoje „połowinki”, ale to było liceum), do tego towarzyszyć mu będzie dziewczyna – w oficjalnej uroczystości. Tutaj genderowe role są reprodukowane bardzo mocno.
Brak partnera na balu może być dramatem
Druga sprawa generująca napięcie – sparowanie. Brak partnera do odtańczenia poloneza może się równać tragedii. Często szkoły zabraniają pojawiania na balu się osobom towarzyszącym spoza szkoły. Również w amerykańskiej tradycji zabiegi jedną z najważniejszych kwestii jest towarzystwo partnera na balu (według schematu: chłopak podjeżdża po dziewczynę limuzyną, witany jest najpierw przez ojca dziewczyny). Brak pary może doprowadzić do tego, że uczeń/uczennica nie pojawi się na balu. Na forach dla nastolatków jest to bardzo częsty temat - dylemat, czy iść na bal bez partnera/partnerki, czy odpuścić i zostać w domu.
Umiejscowienie w szeregu par tańczących poloneza według nacisków i wpływów rodziców
Trzecia kwestia – polonez. Rozpoczęcie balu polonezem (jak na studniówce) szybko stało się tradycją. Ważne jest tutaj nie tylko sparowanie, lecz także popularność ucznia i wpływ rodziców. Popularność ucznia w szkole (to bardzo amerykańskie) sprawia, że ma szansę wbić się do pierwszych rzędów podczas tańczenia poloneza. Jak donosili mi rodzice, nagle ich dzieci, dzień przed balem, zostali przesuwani w kolejce do pozostałych rzędów, mimo ustalenia wcześniej kolejności par. Powodem tego miały być interwencje wpływowych rodziców, telefony do dyrektorki szkoły. Uczniowie patrzą na to i widzą, kto jest ważniejszy, kto ma wpływowych rodziców, jak rozkładają się hierarchie. To także symboliczne zderzenie się z dorosłością, bardzo namacalne, gdy okazuje się, że trzeba wykazać się sprytem, wpływami, nie do końca czysto zagrać, by być bliżej pierwszej pary otwierającej poloneza. Mniej więcej od tego czasu zaczną się rozchodzić drogi uczniów – doświadczą oni na własnej skórze nierówności społecznych, coraz bardziej pogłębiających się. Ich przyszłe życie także zależy w dużej mierze od ambicji rodziców, co już ujawniło się na poziomie edukacji gimnazjalnej.
Na zakończenie wypowiedzi samych zainteresowanych (pisownia oryginalna):
U mnie w gimnazjum organizowano bal gimnazjalny. Na stołówce, sami ją stroiliśmy, był zakaz na partnerów z zewnątrz, tylko nasze trzecie klasy mogły być. I w sumie fajnie wyszło, ubrało się jakąś ładniejszą sukienkę, chłopcy wskoczyli w garnitur, ale nikt tego mega poważnie nie traktował. Poloneza też nie było, nikt nie chciał. Po prostu potańczyliśmy przy świetnym zespole i tyle :)
U mnie też był bal gimnazjalny. Nie bawiłam się specjalnie fajnie, nawet napić się nie wolno było. Trochę szkoda kasy na to wszystko, ale… Mimo to wspomnienia będę miała.
Dla mnie to rzeczywiście głupota. Nie dziwię się na studniówkę, bo wiadomo wkracza się w dorosłe życie, przestaje się chodzić do takiej zwykłej szkoły, bo wiadomo, ze studia to nie to samo co podstawówka, gimnazjum czy tam szkoła średnia. Ja miałam komers, bo ta się to nazywa po gimnazjum, było fajnie, to też było coś w stylu dyskoteki, był kebab, był organizowany w szkole, na sali gimnastycznej. Potańczyliśmy , pośmialiśmy się było fajnie. tańczyliśmy poloneza, byłam w drugiej parze. Ale nie było jakoś oficjalnie, elegancko, było zwyczajnie ja na dyskotece i to było fajne. Dziewczyny się nie stroiły tak jak teraz (źródło wypowiedzi)
Z tych przypadkowych wypowiedzi wynika, że po fakcie zostają co najwyżej miłe wspomnienia. Niektóre bale, patrząc z boku, są dość zwyczajne i przypominają dyskoteki szkolne, ale w tekście chciałem oddać emocje, które właśnie teraz udzielają się rodzicom oraz ich dzieciom. Jestem jednak pewien, że gdy nie dojdzie do reformy edukacji, a gimnazja przetrwają w obecnej formie, to będziemy mieli do czynienia z balem gimnazjalnym w stylu amerykańskim, z rytuałami rodzimymi, ale silną tendencją do eksponowania popularności szkolnej połączonej z konsumpcjonizmem.
Jestem ciekawy wrażeń rodziców i (już za moment!) absolwentów gimnazjum z tego wydarzenia. Zapraszam do podzielenia się refleksjami.
Gimnazjalistom życzę udanej zabawy na balu i dostania się do wymarzonej szkoły!