Wydrążone dynie, trumienki, kościotrupy i trupie czaszki – śmierć i ciało człowieka po śmierci stało się takim samym obiektem komercji jak wszystko inne. Również ten obszar został zawłaszczony przez popkulturę i znacząco zmienił postrzeganie ważnego obszaru w życiu człowieka wśród dzieci i młodzieży, które jednak z „prawdziwą” śmiercią oswojone nie są. Co ciekawe, polskie dzieciaki w wieku szkolnym polubiły zwyczaje halloweenowe, a zabawy związane z tym świętem wkroczyły do szkół i przedszkoli.
Listopad jest charakterystycznym miesiącem w polskim kalendarzu za sprawą dnia Wszystkich Świętych, Zaduszek, na Andrzejkach kończąc (które to za czasów mojej młodości były świętowane w szkołach). To czas zadumy, refleksji na temat kruchości życia („memento mori”), zwłaszcza ze tradycja odwiedzania grobów bliskich wciąż w Polsce jest niezachwiana i bardzo mocno wiąże się z rodzinnością. Młodzież na pewno uczestniczy w tych wydarzeniach, ale ma już nieco inną wizję Święta Zmarłych. Coś, czego ja w mojej młodości nie doświadczyłem, nabożnie prowadzony na cmentarz przez rodziców, a mianowicie nakłada się na to Halloween.
Święto nie tylko dla dzieci
To najbardziej popkulturowe ze „świąt” (jest to święto nieoficjalne, ale na użytek doraźny będę nazywał je świętem, bez cudzysłowu). Tak bardzo amerykańskie, że przebija je tylko Boże Narodzenie, nawet popkulturowe wydanie Dnia Niepodległości czy Święta Dziękczynienia ma mniejszą skalę „świętowania” w Stanach Zjednoczonych. Moja przyjaciółka z czasów studiów, Polka mieszkająca w Wielkiej Brytani, przyjeżdżała do Polski ze swoimi (brytyjskimi już) dziećmi tylko w wakacje. W tym roku wyjątkowo przyjeżdża akurat na Wszystkich Świętych. Pierwszym jej pytaniem było, czy w Polsce obchodzi się już Halloween. Bo jej dzieci mają przygotowane kostiumy na to święto i co roku czekają w napięciu, by przebrać się i z kolegami chodzić po kingstońskiej ulicy i zbierać od sąsiadów cukierki. Dzieci przebierają się zazwyczaj za bohaterów popkultury albo postaci z bajek (w tym te upiorne, jak czarownica czy mag). Dom mojej przyjaciółki zawsze jest ozdobiony dyniami, nietoperzami, sztucznymi pajęczynami. Dorośli również się przebierają i organizują przyjęcia. Tak naprawdę nie umiałem jej odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno Hallowyn jest obchodzony w przedszkolach i szkołach, stąd dzieci i młodzież uczestniczą w zabawach przebieranych. Polska tradycja dziadów nie ma szans z komercyjną i popkulturową anglosaską. I nie da się powstrzymać tej ekspansji, zwłaszcza w dobie polaryzacji treści dostępnych w takim samym zakresie dla wszystkich dzieci i nastolatków na świecie.
Historia Halloween
Halloween obchodzony jest 31 października. Tuż przed dniem Wszystkich Świętych. W Polsce pojawiło się w latach 90. ubiegłego stulecia na fali zachwytów wszystkim, co amerykańskie. Jak podają różne źródła (z Wikipedią na czele), geneza tego święta nie jest jasna. Można doszukać się korzeni w starożytnym Rzymie obchodzonym na cześć bóstwa owoców i warzyw lub z celtyckiego obrządku Samhain sprzed dwóch tysiące lat z terenów Anglii, Szkocji, Walii i północnej Francji jako święto z okazji pożegnania lata i przywitania zimy. Wówczas to miała zacierać się granica między światem ludzkim i zaświatami. Ta geneza jest bardziej wiarygodna, zwłaszcza że odnosi się do terenów anglosaskich, na których Halloween jest najbardziej zakorzeniony:
Druidzi (kapłani celtyccy) wierzyli, iż w dzień Samhain zacierała się granica między zaświatami a światem ludzi żyjących, zaś duchom, zarówno złym, jak i dobrym, łatwiej było się przedostać do świata żywych. Duchy przodków czczono i zapraszano do domów, złe duchy zaś odstraszano. Ważnym elementem obchodów Samhain było również palenie ognisk. Na ołtarzach poświęcano bogowi resztki plonów, zwierzęta i ludzi. Paląc, chciano dodawać słońcu sił do walki z ciemnością i chłodem. Wokół ognisk odbywały się tańce śmierci. Symbolem święta Halloween były noszone przez druidów czarne stroje oraz duże rzepy, ponacinane na podobieństwo demonów. Sądzi się, iż właśnie z potrzeby odstraszania złych duchów wywodzi się zwyczaj przebierania się w ów dzień w dziwaczne stroje i zakładania masek. Czarownice w towarzystwie czarnych kotów przepowiadały przyszłość (źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Halloween).
Następnie chrześcijaństwo wprowadziło Dzień Zaduszny. Warto mieć w pamięci, że na terenach zamieszkałych przez plemienia słowiańskie w tym dniu obchodzono dziady, które przetrwały w tradycji za sprawą Adama Mickiewicza:
W ramach obrzędów dziadów przybywające na „ten świat” dusze należało ugościć, aby zapewnić sobie ich przychylność i jednocześnie pomóc im w osiągnięciu spokoju w zaświatach. Podstawową formą obrzędową było karmienie i pojenie dusz (np. miodem, kaszą, jajkami, kutią i wódką) podczas specjalnych uczt przygotowywanych w domach lub na cmentarzach (bezpośrednio na grobach). Charakterystycznym elementem tych uczt było to, iż spożywający je domownicy zrzucali lub ulewali części potraw i napojów na stół, podłogę lub grób z przeznaczeniem dla dusz zmarłych. W niektórych rejonach przodkom należało jednak zapewnić także możliwość wykąpania się (na tę okoliczność przygotowywano saunę) i ogrzania. Ten ostatni warunek spełniano rozpalając ogniska, których funkcja tłumaczona jest niekiedy inaczej. Miały one oświetlać drogę wędrującym duszom, tak by nie zabłądziły i mogły spędzić tę noc wśród bliskich. Pozostałością tego zwyczaju są współczesne znicze zapalane na grobach. Ogień - zwłaszcza ten rozpalany na rozstajnych drogach - mógł mieć jednak również inne znaczenie. Chodziło o to, by uniemożliwić wyjście na świat demonom (duszom ludzi zmarłych nagłą śmiercią, samobójcom, topielcom itp.), które – jak wierzono – przejawiały w tym okresie wyjątkowa aktywność (źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Dziady_zwyczaj).
Brzmi makabrycznie, ale tak ówcześni ludzie postrzegali świat. Pierwsza parada przebierańców w stylu Halloween przeszła w 1920 roku w mieście Anoka (stan Minnesota), za pośrednictwem imigrantów irlandzkich, którzy sprowadzili ją do Stanów Zjednoczonych w połowie XIX wieku. A nazwa odnosi się do „All Hallows' Eve”, czyli wigilii Wszystkich Świętych. Taka jest geneza tego popularnego święta. Warto ją mieć w pamięci, by lepiej zrozumieć ten zakorzeniony już w Polsce zwyczaj, który za chwilę stanie się tradycją.
Dzieci i młodzi ludzie będą domagali się obchodzenia tego święta. Po pierwsze: lubią słodycze i zabawy, po drugie: jest ono integrujące na poziomie społeczności lokalnej, po trzecie: dotyczy przebieranek, co jest zwykle atrakcyjne i po czwarte: jest to okazja do zarobienia dla wielu firm produkujących halloweenowe gadżety, więc z tym aspektem komercyjnym trudno będzie wygrać.
W szponach popkultury i komercji
Lampiony z wydrążonej dyni ostatnimi czasy pojawiły się w większości sklepów czy punktów usługowych w całym kraju (taka wydrążona dynia nazywa się „Jack O’lantern”). Również szkoły organizują zabawy dla dzieci z tej okazji. Poza tym bardzo wiele firm wytwarza produkty okolicznościowe, bo jest to dla nich dodatkowa okoliczność sprzyjająca zarabianiu (np. koncerny globalne produkujące słodycze). Również oferta klubowa i rozrywkowa w tę noc zmieniła się i standardem są imprezy pełne przebranych dorosłych z pomalowanymi twarzami.
W popkulturze amerykańskiej, która silnie oddziałuje na całym świecie, Halloween ma swoją ugruntowaną pozycję do stwarzania społecznych mitów. Choćby seria filmów zapoczątkowana przez Johna Carpentera w 1978 roku, w której bohater psychopata Michael Myers zabija swoje ofiary w okrutny i wyszukany sposób. Filmów kontynuujących wątek pojawiło się od tamtej pory dziesięć. Celowo też podkreśla straszny charakter tego święta, co staje się emblematem rozrywki, a nie strachu. Nie ma tu miejsca na refleksje, jest wyłącznie rozrywka w najniższym guście.
Moda na makabrę dla dzieci w wersji konsumpcyjnej, czyli mocno ugrzecznionej
Obecnie jest także moda na makabrę, ale tę bezpieczną, polukrowaną, wolną od przemocy, bólu i refleksji na temat przemijania, o czym pisałem wielokrotnie na łamach tej rubryki. W modzie były wampiry, obecnie są to postaci trupów ożywionych, czyli zombie. Dzieci mogą się bawić zabawkami w typie postaci z jednej z najbardziej popularnej kreskówki na świecie, czyli „Monster High”, która reklamuje swoją stronę internetową słowem „upiorne” (gry, filmy, rozrywki), co stanowić ma zachętę do odwiedzin. Wszystko zaczęło się od lalek, które światło dzienne ujrzały w 2010, obecnie jest to multiplikowany biznes, a wizerunki bohaterów widoczne są w zasadzie w każdym sklepie z artykułami dla dzieci. Ważny tu jest fakt, że lalki różniły się właśnie tym, że były „upiorne”. Bohaterowie chodzą do szkoły dla dla potomków istot nadnaturalnych, ale makabrycznych, np. doktora Frankensteina, potwora z Czarnej Laguny, hrabiego Drakuli, mumii, wilkołaka. W księgarniach pojawiły się także książki z bohaterami zatytułowane: „Upiorna szkoła”, „Upiór z sąsiedztwa”, „Po moim trupie”. Stoi za tym konsorcjum Mattel, czyli największa zabawkarska firma świata. Sztandarowym produktem Mattel od lat są lalki Barbie, także budzące kontrowersje.
„Monster High” stanowi tylko ilustrację do niniejszego tekstu dla pokazania przykładu, jak komercyjne stają tematy niegdyś ważne – związane ze zmarłymi, ich poszanowaniem, potrzebą pamięci poprzez dbania o groby przodków, a także ze światem, którego się ludzie bali. Rytuały dziadów czy celtyckie wzięły się właśnie ze strachu, by duchy przodków i groźne duchy nie wyrządzili ludziom krzywdy. To też pokazuje duchowość naszych czasów. Seria gadżetów „Monster High” jest dla dzieci, osadziłbym ją w targecie 8-11-latków, a więc nie młodzieży, dla której te makabryczne postaci są zbyt dziecinne.
Środowiska katolickie proponują Bale Wszystkich Świętych
Halloween jest bardzo krytykowanym zwyczajem w Polsce głównie przez kościoły i osoby przywiązane do tradycji. Jest to zwyczaj obcy, komercyjny, niezrozumiały, zakłócający zadumę związaną z Wszystkimi Świętymi, które to święto zawsze było poważnie traktowane. Zabawa przed wizytą na cmentarzu na drugi dzień jest zaprzeczeniem zadumy. Autorzy atakują Halloween dlatego, że upatrują w tym działania odnoszące się do Szatana, demonów, wywabienia zła:
Usprawiedliwiania rodziców czy młodzieży, że całe to święto to tylko okazja do dobrej zabawy jest bardzo naiwne, a mówienie, że wywoływanie duchów zmarłych nie angażuje rzeczywistości duchowej i realnej obecności zła osobowego jest głupotą i nieświadomością, która prędzej czy później pociągnie za sobą bardzo poważne konsekwencje. Zły duch pod przykrywką zabawy i dowcipów oswaja ludzi (zwłaszcza dzieci) z rzeczywistością śmierci i potępienia. Skutecznie wpaja w serca ukryte pogaństwo i duchowość demoniczną. Podchodząc poważnie do spraw wiary i relacji z Panem Bogiem oraz walki duchowej, trzeba by jeszcze się zastanowić, czy możemy sobie pozwolić na żarty i dowcipy w miejscu, gdzie toczy się walka o zbawienie i życie wieczne (źródło: Anna Kuraś, Uroczystość Wszystkich Świętych w opozycji do pogańskiego święta Halloween, www.intronizacja.pl).
Na stronie internetowej „Młodzież Diecezji Elbląskiej” można przeczytać o kontrpropozycjach, czyli organizowaniu Balu Wszystkich Świętych. To także nowa moda dla katolików polegająca na przebieraniu się za świętych. Na tej stronie można przeczytać odezwę do nauczycieli, aby organizowali takie bale.
Halloween w polskiej szkole - przykłady
W internecie można znaleźć sporo relacji z obchodów Halloween. Widzimy zdjęcia dziewczynek przebranych za czarownice (przedszkole w Sieradzu), z kolei zespół szkół w Redzie tak relacjonował zabawy: Przedstawienie składało się z dwóch pokazów multimedialnych oraz części artystycznej. Pierwszy pokaz prezentował różne typy horrorów oraz wyjaśniał dlaczego ludzie lubią się bać. Objaśniał również genezę święta Halloween oraz jego wieloletnia tradycję. Drugi pokaz zaznajamiał uczniów z jednym z najnowszych bestsellerów pt. „Zmierzch” oraz z kolejnymi częściami sagi o wampirach. Po zakończeniu prezentacji odbyło się przedstawienie w II aktach. W pierwszej części uczniowie wysłuchali monologu lirycznego na podstawie wiersza „Kruk”, przygotowanego przez Jana Rzeszewicza. W części drugiej przedstawiono scenkę pt.„Koszmar ucznia” prezentującą lekcję widzianą w krzywym zwierciadle Halloween (źródło: www.zspreda.pl). Można ocenić to wyłącznie pozytywnie, gdyż było to wydarzenie artystyczne i edukacyjne zarazem, z intelektualnym zacięciem.
Halloween jest modne. Tysiące przepisów na ciasteczka dla dzieci z motywami upiornymi, jeszcze więcej na potrawy z dyni – to już się dzieje. Największym koszmarem tego święta jest jego komercyjny charakter, a w dobie „rządów dusz”, czyli globalnych korporacji umiejących wciskać małym klientom multiplikowany przekaz, że musi on nabyć gadżety z ulubionym bohaterem, nie ma szans na obronę. Popkultura ma to do siebie, że infantylizuje zjawiska ważne i istotne, wyjaławia je pierwotnego charakteru, a duchowy czy intymny charakter zamienia w konsumpcyjne podejście do życia. Myślę, że ważne jest to, by kultywować pamięć o przodkach 1 listopada i pozwolić dzieciom i młodzieży bawić się 31 października. Jak widać, w obecnych czasach da się to pogodzić. Dzieci i młodzież nie mają z tym problemu.
Kujawsko-pomorski kurator oświaty, który przez 30 lat był anglistą, a więc doskonale znał chociażby z książek do nauki języka angielskiego zwyczaje związane z Haloween, napisał do dyrektorów szkół, że święto to jest: w całkowitej sprzeczności z polskimi zwyczajami, mniej więcej w tym samym okresie, w innych placówkach obchodzony jest Halloween. To w sztuczny sposób przenoszone na polski grunt obce naszej kulturze, anglosaskie „święto” czyni pewne zamieszanie w umysłach dzieci i młodzieży (cytat za PAP). Dodał jeszcze, że może być niebezpiecznie dla dzieci z niepełnosprawnością intelektualną.
Myślę, że rządy dobrej zmiany nie będą akceptowały tego typu zabaw z uwagi na obce pochodzenie i brak akceptacji środowisk kościelnych, ale ciekawi mnie, że jest to tak bardzo zakorzeniony zwyczaj w polskich szkołach, że wyplenić się go zwyczajnie nie da. Jestem przekonany, że sprzedawcy dyń nie będą narzekać na obroty, a i tak wszyscy dzień później odwiedzą groby swoich bliskich.
Na youtubie można obejrzeć sporo relacji z zabaw halloweenowych w polskich szkołach, oto wybrane przykłady. Takich filmików w serwisie YouTube jest sporo:
Mój tekst ukazał się w „Problemach Opiekuńczo-Wychowawczych” w numerze listopadowym z 2015 roku. Publikuję we fragmentach za zgodą redakcji.
Wszystkich zainteresowanych nastoletnim światem, popkulturą, idolami i relacjami, do których dorośli nie mają wstępu zapraszam na mój fejsbukowy fanpejdż Zakaz wstępu!