
Reklama.
W każdym sklepie z zabawkami dla małych dzieci można znaleźć co najmniej kilka takich, które według zapewnień producenta „rozwijają myślenie przyczynowo-skutkowe”. Ćwiczenie tej umiejętności polega m.in. na układaniu serii obrazków w logiczne ciągi: Krzyś znajduje zapalniczkę – bawi się ogniem – wybucha pożar – przyjeżdżają strażacy.
Po co dzieci się tego uczą? Po to, żeby umiały przewidywać konsekwencje własnych działań. Żeby zrozumiały, że to, co robią, ma wpływ na ich własne samopoczucie i zdrowie, a także na innych ludzi.
Myślenie przyczynowo-skutkowe jest również podstawową umiejętnością w prowadzeniu firmy. To od niego w dużej mierze zależy, czy twój biznes będzie się dynamicznie rozwijał, czy balansował na granicy opłacalności.
Są rzeczy, na które nie masz wpływu. Nie zmienisz liczby rodzących się dzieci, stawek VAT, siły nabywczej społeczeństwa, rosnącej roli internetu i wielu innych zewnętrznych czynników. A skoro tak, to również narzekanie na nie jest stratą czasu. Może trochę ci ulży, jeżeli się komuś wyżalisz, ale następnego dnia świat będzie wyglądał tak samo.
Skup się na tym, co jesteś w stanie kontrolować. Jeżeli ruch w firmie spada, znajdź sposób, żeby klienci częściej do ciebie wracali. Jeżeli ludzie mają do wydania mniej pieniędzy, zaoferuj towary, na które będzie ich stać, a tobie zapewnią godziwą marżę. Jeżeli klienci wolą kupować online, niż przychodzić do twojego sklepu, zacznij sprzedawać w internecie, a w sklepie zorganizuj dodatkowo pokazy lub warsztaty.
Myślenie przyczynowo-skutkowe działa. O ile tylko na samym myśleniu się nie kończy.