Minister Trzaskowski jest młodym politykiem, ale szybko się uczy. Zimą nie zdążył na odśnieżanie Lubelszczyzny, ale wyciągnął z tego wnioski – na miejscu ewentualnego zdarzenia trzeba być wcześniej niż się ono wydarzy, ewentualnie w trakcie, nie po fakcie!
Rafał Trzaskowski pojawił się więc na terenach zagrożonych podtopieniami, wizytując, w towarzystwie miejscowych notabli, ułożone worki z piaskiem. Z opublikowanych przez prasę zdjęć wynika, że minister nie wie, z której strony nadejdzie wielka woda. Porusza się więc po ułożonych workach, będąc gotowym na każdą okoliczność.
Identycznie postępuje pan premier. Do kampanii wyborczej, gdy przestała działać Ukraina, przydałaby się powódź. Podjęto więc przygotowania, aby dać jej odpór. Tyle, że na razie nie sprzyja pogoda – wielkiej wody nie ma.
Błyskawicznie i zawodowo zareagował też prezes, który nie bacząc na tę drobną okoliczność, ogłosił na wale, że to wszystko wina Tuska. Tyle, że nie wiadomo, czy chodzi o poziom wód, czy zabezpieczeń.